Tour de Pologne

Piątek, 6 sierpnia 2010 · Komentarze(16)
Wczoraj zadzwonił do mnie Hose z propozycją spotkania w Oświęcimiu, na miejscu startu VI etapu Tour de Pologne. Nie trzeba mnie było długo namawiać.

my dziś nie startujemy © niradhara


Dziś rano pozałatwiałam więc najpilniejsze sprawy w pracy, po czym wpadłam do domu jak burza, ugotowałam domownikom obiad i wskoczyłam na rower. W Oświęcimiu byłam wystarczająco wcześnie, żeby zaobserwować przygotowania do startu. Najpierw przyjechały dziesiątki aut z rowerami, mechanikami i VIP-ami. Dopiero za nimi sunęły wielkie autobusy, z których wysiadali zawodnicy.

sprzęt już jedzie © niradhara


może ktoś mi taki kupi na imieniny © niradhara


są tu bardzo różni bikerzy © niradhara


Stałam na rynku i czekałam na Hosego, gdy wtem usłyszałam „cześć, jestem Dominik, czyli Webit”. No i tak udało mi się poznać osobiście kolejnego bikestatowicza :)

Webit po cywilnemu © niradhara


ze mną nikt nie chciał zrobić wywiadu :( © niradhara


podpisywanie listy startowej © niradhara


Zawodnicy powoli zaczęli udawać się na miejsce startu, a Hosego nadal nie było. W dodatku okazało się, że pamiętałam o naładowaniu baterii w aparacie fotograficznym, a o telefonicznej zapomniałam i padła w najmniej oczekiwanym momencie. Trudno, pomyślałam, może się jakoś znajdziemy, takiej chwili przegapić nie można i desperacko opuściłam posterunek.

ten z rózowymi rękawkami sie na mnie wypiął © niradhara


zaraz wystartują © niradhara


ruszyli © niradhara


strasznie ich dużo © niradhara


jada i jadą © niradhara


co on ma w dziobie? © niradhara


a ten ledwie ruszył już go siodełko uwiera © niradhara


chyba próbują się rozpędzić © niradhara


Zawodnicy odjechali w kierunku Brzezinki, a ja wróciłam na umówione miejsce pod „Skokiem Stefczyka”. No i doczekałam się :)

ten pan jest najważniejszy © niradhara


W nagrodę za cierpliwość dostałam mapę szlaków rowerowych :) Potem wspólnie podziwialiśmy wjazd kolarzy do Oświęcimia.

teraz jadą na miejsce ostrego startu © niradhara


jadą prosto na nas © niradhara


blisko coraz bliżej © niradhara




Kolarze odjechali, a na niebie zaczęły zbierać się ciemne chmury. Nie było na co czekać, popedałowaliśmy wspólnie do Rajska i tu nasze drogi się rozeszły. Niestety nie obeszło się bez przygód. Burza złapała mnie w szczerym polu. Nic to, że padał grad, najgorsze były bijące bardzo blisko pioruny. Po raz pierwszy w życiu widziałam słup ognia dosięgający ziemi. Prawdę mówiąc dawno już się tak nie bałam. Położyłam rower i przykucnęłam w przydrożnym rowie. Nie wiem jak długo to trwało, wydawało mi się, że wieki… Na szczęście nic mi się nie stało, a za nim dojechałam do domu, wyszło słońce, które litościwie mnie ogrzało i wysuszyło :)

kręgi w zbożu © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (16)

Ja zaliczylam jeden Tour de Pologne w 2008 w Warszawie. Oczywicie jako kibic-zuczek :(. Ale i tak wrazenia niezapomniane!!!
Dobrze, ze przezylas burze, kto by pisal superblog ?!

Vampire 16:48 poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Mi pozostało oglądnie TdP w TV. Chciałem zawitać do Radziechów i zobaczyć jak przemykają dalej na południe, ale los uziemił mnie w Krakowie. Czasem jednak lubię obejrzeć relację z tego typu wyścigów w telewizji, ale tylko ze względu na dwójkę komentatorów z Eurospotu, którzy są rewelacyjni :) Ponadto można ładne widoczki pooglądać.

Przygody z piorunami nie zazdroszczę.

Autochton 11:37 poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Webit - mieszkasz tak blisko, że z pewnością jeszcze się spotkamy i wtedy uśmiechniesz się do mnie i do obiektywu :)

niradhara 20:24 niedziela, 8 sierpnia 2010

jakbym wiedział ze mi robisz zdjęcie - uśmiechnął bym się ;)

w każdym razie - miło było mi Cie poznać :-)

webit 15:49 niedziela, 8 sierpnia 2010

Coś w tym musi być, bo jak byliśmy z Iloną w Wiśle na 5 etapie, to też myśleliśmy o "spadnięciu" chociaż jednego rowerka ;)

robd 21:43 sobota, 7 sierpnia 2010

Elu super zdjęcia! :)

DaDasik 21:42 sobota, 7 sierpnia 2010

Amarok - rzeczywiście spotkaliśmy się. Robiłam akurat tę ostatnią fotkę, a Ty przejeżdżałeś i pomachałeś mi :)

niradhara 18:10 sobota, 7 sierpnia 2010

No... tez mam fotke z Hosem, nawet mapke dostalem! Nastepnym razem jak bede w Waszych okolicach dam z pewnoscia znac.
Pozdrawiam

benasek 17:04 sobota, 7 sierpnia 2010

Witaj:)
Mnie również zaskoczyła ta burza (na tyle że będąc w Rajsku miałem przez chwilę ochotę wrócić do Oświęcimia i tam przeczekać) ale dobrze że dość szybko przeszła. Swoją drogą chyba mijaliśmy się tuż za Wilamowicami:)
Pozdrawiam serdecznie:)

amarok 16:12 sobota, 7 sierpnia 2010

Sikor4fun - Kajman ma taki zabytkowy rower z Wyścigu Pokoju. :)

Karla76 – strasznie się bałam bo, pomimo że mam metr pięć w kapeluszu, byłam najwyższym punktem w okolicy. Zastosowałam się do wskazówek podanych tutaj i udało się przeżyć :)

Anwi – dziękuję :) Zrobiono nam kilkanaście zdjęć, udało się więc jakoś wybrać jedno, na którym nie robię głupiej miny ;)

Jurek57 – jak już pisałam, nie jestem przeciwniczką sportu zawodowego i wielkich imprez, które sprawiają przyjemność zawodnikom i kibicom. Dobrze, że są :)

Żadne jednak gradobicie nie poskromi mnie na tyle, bym przestała być sobą i zaczęła patrzeć na świat oczami innych, choć ich zdanie szanuję. Za wyczyn trzeba wcześniej czy później zapłacić zdrowiem. To oczywiście decyzja zawodników. Wiem, że to zabrzmi jak kolejna herezja, ale ja ich nie podziwiam, mnie ich żal.

Kiedy liczy się wynik, w szrankach zostają tylko najlepsi, reszta spada do roli kibiców. Nie pasjonują mnie wyścigi, bo mam tylko jedno życie i wolę sama jeździć, niż przyglądać się jeździe innych…

Jurku, trochę inaczej patrzymy na świat, ale to chyba dobrze, bo gdyby wszyscy byli tacy sami, to byłoby strasznie nudno. Serdecznie pozdrawiam :)

CzarnaMAMBA, Marusia – gdyby ktoś sprawił mi taki prezent, dałabym się karnąć każdemu, kto ma konto na Bikestats :)

Marusia – muszę Cię rozczarować. Pojechałam tam głównie dla przyjemności spotkania się z Józkiem. Co do klimatu imprezy… udało mi się oprzeć pokusie kupienia pamiątkowej koszulki w zestawie z radiem turystycznym za jedyne 30 zeta ;)

niradhara 09:51 sobota, 7 sierpnia 2010

Podłączam się do poniższego pytania ;) Też chciałbym się karnąć :]

Widzę ,że to "stado facetów na koksie" jednak trochę cię fascynuje mimo wszystko ;) Mam nadzieję ,że poczułaś klimat tej imprezy choć przez chwilę.

Ja dziś też myślałem o wypadzie do Oświęcimia ,żeby pofocić tych "koksiarzy",ale prognozy pogody mnie odstraszyły i wymiękłem :/

marusia 22:02 piątek, 6 sierpnia 2010

A jak Ci sprawią taki prezent to dasz się "karnąć"? :)

MAMBA 20:11 piątek, 6 sierpnia 2010

Uwypuklona tylna część ciała,nie możność wypowiedzenia się w mediach,nie mówiąc o gradobiciu to reakcja niebios na wcześniejsze palikotowe komentarze na temat Tor de Pologne.
pozdrawiam

Jurek57 19:22 piątek, 6 sierpnia 2010

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. Dzień bogaty we wrażenia, no i jak ślicznie wyszłaś na zdjęciu z Hosem :)

anwi 19:14 piątek, 6 sierpnia 2010

nooo pięknie!!!swietna relacja!:)jak zwykle!te kręgi w zbożu to pewnie jakieś znaki:)
dobrze,że przetrwałas burze
Pozdrawiam Was Elu

karla76 19:08 piątek, 6 sierpnia 2010

hehe :] Jak tak patrzę na te zdjęcia to przypomina mi się jak kiedyś przez moje miasto przejeżdżał jakiś rajd :D Byłem gówniarz ;D Zawsze chciałem, żeby jeden taki rower spadł komuś z dachu samochodu xD aby go potem ogarnąć :D Ale marzeniem moim do dziś jest karnąć się na takiej rakiecie :]
Pozdrawiam ;]

sikor4fun-remove 19:08 piątek, 6 sierpnia 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa losie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]