Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2012

Dystans całkowity:238.16 km (w terenie 6.00 km; 2.52%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1113 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:19.85 km
Więcej statystyk

nadjeziornie

Poniedziałek, 30 stycznia 2012 · Komentarze(33)
Wczoraj Piotrek skarżył się, że zmarzł mu nos. Dziś zatem, jako dobra i troskliwa żona, popędziłam do apteki po krem zabezpieczający twarz przez mrozem i wiatrem. Potem, patrząc mu czule w oczy, zaproponowałam „posmaruję Ci nosek i pójdziemy na rower”. On zaś spojrzał na mnie z jeszcze większą czułością i odrzekł „jedź sama, a ja zostanę i rozpalę w kominku, żebyś się mogła rozgrzać jak wrócisz.”

dalej lepiej jeszcze nie wjeżdżać © niradhara


No to pojechałam. Mróz przystroił góry delikatną, srebrzystą mgiełką. Przeglądały się w zamarzniętej tafli jeziora, jakby chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście są urocze jak panny młode. Było cudnie!

lodowa pustynia I © niradhara


co ja właściwie chciałam zrobić? © niradhara


I wszystko byłoby jak w bajce, gdyby nagle nie przebiegł mi drogi czarny kot. Patrzył na mnie wrogo, ogon zadarł do góry, sierść nastroszył. Przypomniały mi się słowa Anwi, że z tymi czarnymi kotami to przesądy, że wcale pecha nie przynoszą i że tak naprawdę czarne są tylko z wierzchu. No to dlaczego w takim razie zaraz po owym traumatycznym spotkaniu zerwał się lodowaty północny wiatr? Dlaczego, pytam? ;-)

lodowa pustynia II © niradhara


lodowa pustynia III © niradhara


Nie pomógł magiczny krem. Gdy dotarłam do domu byłam już w 100% przekonana, że Kajmanowa akcja „zrób rowerzyście miejsce przy kominku” zasługuje na szerokie rozpropagowanie! :-)

góra Żar przegląda sie w lodowej tafli © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Kozubnika

Niedziela, 29 stycznia 2012 · Komentarze(18)
Wyruszyliśmy razem, dopiero w południe, bo Piotrek uporczywie bronił się przed wyjazdem z domu, dopóki temperatura nie podniesie się powyżej minus 10. Z góry też założył, że nie będzie to długa wycieczka, pojechaliśmy więc najpierw sfocić dworek w Kobiernicach, a potem nad Sołę.

Kajman poucza rowery, jak maja pozować ;-) © niradhara


Dawno temu, to znaczy przed potopem, lubiłam tu przyjeżdżać, pokręcić się wśród malowniczych stawów. Po powodzi Soła zmieniła koryto i miejsce straciło cały urok. Dziś było tu szczególnie ponuro, na dodatek o mało co się nie wyglebiłam, gdy pękł pode mną lód na przysypanej śniegiem i niewidocznej kałuży.

eee tam, nic tu ciekawego © niradhara


Nie chcąc oddalać się zbytnio od domu zawróciliśmy i pojechaliśmy do Porąbki, zobaczyć czy zamarzło już Jezioro Czanieckie (tylko nie pytajcie mnie, proszę, czemu jezioro w Porąbce nazywa się Czanieckie!).

kruchy lód © niradhara


tłumów nie ma © niradhara


Zazwyczaj w dni wolne od pracy spacerują tu tłumy, dziś jednak było pusto. Pewnie się ludziska za bardzo naoglądali prognoz pogody. Właśnie zaczęłam komentować ten fakt, gdy zauważyłam, że Piotrek jakiś taki czerwono-siny się zrobił. W dodatku trząsł się cały… Za to zdjęcia porobił ładniejsze niż ja, bo poświęcał się, ściągając za każdym razie rękawiczki, żeby aparat ustawić jak należy. Z drugiej jednak strony, mieć ich będzie mniej, bo kostniejące dłonie zmusiły go do odwrotu.

będzie fotka © niradhara


Zostałam sama. Do domu nie chciało mi się wracać, bo dzięki odpowiedniemu ubiorowi czułam komfort termiczny. W moim przypadku odpowiedni oznacza: dwa komplety bielizny termoaktywnej, spodnie z membraną, zimowa kurtka, dwie pary skarpet (w tym jedne narciarskie), buty z membraną, rękawiczki z polaru, na to rękawice narciarskie, kominiarka, a na nią czapeczka. Szczerze mówiąc, nawet się trochę spociłam ;-)

kapliczka w Kozubniku © niradhara


Nie bardzo miałam koncepcję, gdzie by tu dalej pojechać, na szczęście przypomniał mi się wodospadzik w Kozubniku. Pomysł był dobry, wodospadzik zamarzł niezwykle malowniczo, niestety uroku jego nie da się nijak oddać na fotkach, jako że po pierwsze przesłaniają go trochę krzaczory, a po drugie jest w głębokim cieniu :-(

wodospad - odsłona pierwsza © niradhara


zamarznięty potoczek © niradhara


wodospad - odsłona druga © niradhara


Znad wodospadu niedaleko już do dawnego ośrodka HPR-u, znanego jako jedna z największych współczesnych ruin. Dziś wykorzystywany jest tylko przez meneli i graczy w paintball.

dawno tu nie byłam © niradhara


z daleka nawet ładnie to wszystko wygląda © niradhara


Tu też było dzisiaj pusto i głucho. Jechałam pomiędzy szkieletami budynków i nagle przypomniał mi się mój ostatni pobyt tutaj. Oczyma wyobraźni ujrzałam wszystkich przesympatycznych Bikestatowiczów, którzy gościli u nas na MuNK-u… Kochani, tęsknię już za Wami i zaczynam obmyślać drugą edycję meetingu :-)

ktoś litościwie upiększa odrapane ściany © niradhara


Pomyślałam też o cudownej, stworzona przez Angelina filmowspominajce… Och Andrzeju, jakiż byłeś nieostrożny, wykorzystałeś w niej muzykę, do której nie masz praw autorskich! Smutni panowie zapewne już Cię namierzają :-(

jedno z wielu naściennych dzieł © niradhara


Zjazd z Kozubnika nie jest ani długi ani stromy, ale że jeżdżę w okularach korekcyjnych, które nie chronią od wiatru, wycisnął mi z oczu łzy rzęsiste. I tym romantycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis ;-)

nieubłagany czas wszytko zmienia w ruinę © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

nie dla ACTA!

Sobota, 28 stycznia 2012 · Komentarze(21)
Kategoria w pobliżu domu
Niestety, na wsi nie organizuje się marszów protestacyjnych. Może dlatego, że wpływ sołtysa na politykę państwową nie jest szczególnie wielki. Pozostaje mi tylko dać wyraz swemu oburzeniu na blogu. Zbyt dobrze pamiętam głos w słuchawce: „rozmowa kontrolowana”, telegram z życzeniami „wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia” i czarnym, ponurym stemplem OCENZUROWANO.

może i nas ocenzurują? © niradhara


zamarznięty strumień © niradhara


lód zaczyna ścinać Sołę © niradhara


Znów ktoś chce zostać Wielkim Bratem, kontrolować naszą korespondencję, mówić co nam wolno, a co nie, bo przecież on lepiej wie, co dla nas dobre. A jeśli będziemy niegrzeczni, to się nas odetnie od sieci. O… to też pamiętam. Na długo wyłączono nam telefon zaraz po tym, jak Piotrek zadzwonił z Norwegii…

na drodze ślisko, a Kajman jedzie bez kasku! © niradhara


pod światło © niradhara


Wolność myśli i słowa to jedno z najważniejszych, najbardziej podstawowych praw człowieka. Dlatego będę krzyczeć, ile sił w płucach: NIE DLA ACTA! Panowie politycy, nie z nami te numery!

Jezioro Międzybrodzkie też zamarza © niradhara


martwy sezon © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

nie tym razem

Piątek, 13 stycznia 2012 · Komentarze(17)
Ach, jaki cudny błękit! Silny wiatr z dużą szybkością przeganiał po niebie urocze obłoczki. Kołysana złudną nadzieją, że co się miało z nieba wysypać, wysypało się przed południem, jechałam w stronę gór.

błękit nieba nad Żarem © niradhara


Gdy wjeżdżałam na most w Porąbce, zauważyłam ze zdumieniem, że ciemność jakowaś zaczyna świat pochłaniać. Hm, pomyślałam, może Majowie się pomylili i wielki finał ma się odbyć już dziś, a nie 21 grudnia. Na wszelki wypadek wyciągnęłam aparat fotograficzny, ściągnęłam moje ukochane rękawice narciarskie i zaczęłam pstrykać, by tak istotne wydarzenie uwiecznić, choć właściwie nie wiadomo dla kogo.

chmury zaczynają atak na Porąbkę © niradhara


ciemność pochłania Sołę © niradhara


ciemność pochłania drogę © niradhara


Porąbka powoli znika © niradhara


Na szczęście tym razem nie był to koniec świata, tylko zwykła zamieć. Dla mnie jednak był to koniec drogi, bo palce u rąk skostniały mi tak bardzo, że musiałam wrócić do domu :-(

czyżby wreszcie zima? © niradhara


pogoda szaleje, a Kellysek zachowuje stoicki spokój ;-) © niradhara


Do sumy kilometrów wliczyłam dojazd do pracy.

magneticlife.eu because life is magnetic

magia zmierzchu

Czwartek, 12 stycznia 2012 · Komentarze(14)
Kategoria w pobliżu domu
A takie miałam mocne postanowienie poprawy na ten rok…. Jeszcze przed południem patrzyłam od czasu do czasu przez okno upewniając się, że niebo jest fragmentami błękitne i snułam plany, ileż to ja dziś kilometrów przejadę.

wreszcie skrawki błękitu © niradhara


gdzieś daleko nad górami znów się tworzą ciemne chmurzyska © niradhara


Natychmiast po powrocie z pracy zmieniłam rower i ciuchy, i wyruszyłam. Niestety, tylko początek jazdy był zgodny z planem, później odezwał się zgubny nałóg podziwiania wszelakich głupstw wokół i fotografowania ich niezliczoną ilość razy. Dziś padło na niebo. Za każdym razem, gdy sumienie mówiło mi, że nie powinnam się znów zatrzymywać i wyciągać aparatu, szatan jakowyś szeptał mi do ucha, że teraz chmury są bardziej wyraziste niż przed chwilą i mają ładniejsze kolory, a ja, jak biblijna Ewa, za każdym razem dawałam się namówić do grzechu.

niebo nabiera barw © niradhara


Zanim dotarłam do Kęt było już ciemno. Zgasły barwy nieba, spuściłam zatem oczy nieco w dół i poraził mnie widok nowej ścieżki rowerowej. Całe 20 metrów zrobili! Władzom Kęt serdecznie gratuluję europejskiego rozmachu!

kęcka ścieżka rowerowa © niradhara


no i szlaban © niradhara


Na rynku zrobiłam kolejny postój, usiłując pstryknąć jakąś nocną fotkę. Niestety, lampy sodowe skutecznie odzierają go z tej odrobiny uroku, jaką posiada.

dach kościoła pw. św. Małgorzaty i Katarzyny w Kętach, © niradhara


No i znów nie pojeździłam :-(

magneticlife.eu because life is magnetic

znów nadjeziornie

Sobota, 7 stycznia 2012 · Komentarze(26)
Kategoria w pobliżu domu
Pierwsze od kilku dni, nieśmiałe i ulotne promyki słońca. Na ich widok nawet wiatr wydaje się nie być dokuczliwy. Niewielu jednak rowerzystów doceniło fakt, że wreszcie nie pada. Na szczęście kierowcy blachosmrodów też postanowili pozostać przed telewizorami i jechało się bardzo sympatycznie niemal pustą drogą wzdłuż kaskady Soły, a to naprawdę rzadko się zdarza! :-)

Kellysek nad Jeziorem Żywieckim © niradhara


zapora w Porąbce © niradhara


magiczna góra Żar © niradhara


Jezioro Żywieckie © niradhara


Żywiec w zbliżeniu © niradhara


widoczność raczej kiepska © niradhara


nareszcie skrawek błękitnego nieba © niradhara


Jezioro Międzybrodzkie wysycha © niradhara


miejscowe rekiny wychodzą na brzeg © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

na spotkanie trzech starszych panów

Piątek, 6 stycznia 2012 · Komentarze(8)
Spotykamy się rzadko, bo tylko raz w roku. Zawsze w tym samym miejscu, w Bielanach. Stoją w szopce. Pełni dostojeństwa, z tajemniczymi minami, jakby chcieli powiedzieć: dwa tysiące lat minęły, a wy dalej nie wiecie, kim właściwie jesteśmy - królami, mędrcami, czy tylko wytworem fantazji?

jest kryzys, więc w tym roku przyszli z pustymi rękami © niradhara


Mają poczucie swojej misji i ważności. Są wszak VIP-ami. To święto Trzech Króli, a nie pastuszków, czy innego pospólstwa, które też się pchało do stajenki. A właściwie dlaczego tak jest? Czyżby z tym uchem igielnym to nie była do końca prawda?

poznaję Mikołaja, ale kto tam jeszcze siedzi? © niradhara


szopka w Bielanach © niradhara


wspaniała pogoda na rower - puste drogi ;-) © niradhara


gdzie teraz mieszkają ryby z tego stawu? © niradhara


warstwowy układ pór roku © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic