Wczoraj Piotrek skarżył się, że zmarzł mu nos. Dziś zatem, jako dobra i troskliwa żona, popędziłam do apteki po krem zabezpieczający twarz przez mrozem i wiatrem. Potem, patrząc mu czule w oczy, zaproponowałam „posmaruję Ci nosek i pójdziemy na rower”. On zaś spojrzał na mnie z jeszcze większą czułością i odrzekł „jedź sama, a ja zostanę i rozpalę w kominku, żebyś się mogła rozgrzać jak wrócisz.”
No to pojechałam. Mróz przystroił góry delikatną, srebrzystą mgiełką. Przeglądały się w zamarzniętej tafli jeziora, jakby chcąc sprawdzić, czy rzeczywiście są urocze jak panny młode. Było cudnie!
I wszystko byłoby jak w bajce, gdyby nagle nie przebiegł mi drogi czarny kot. Patrzył na mnie wrogo, ogon zadarł do góry, sierść nastroszył. Przypomniały mi się słowa Anwi, że z tymi czarnymi kotami to przesądy, że wcale pecha nie przynoszą i że tak naprawdę czarne są tylko z wierzchu. No to dlaczego w takim razie zaraz po owym traumatycznym spotkaniu zerwał się lodowaty północny wiatr? Dlaczego, pytam? ;-)
Nie pomógł magiczny krem. Gdy dotarłam do domu byłam już w 100% przekonana, że Kajmanowa akcja „zrób rowerzyście miejsce przy kominku” zasługuje na szerokie rozpropagowanie! :-)
Kajman ma dobrze - żona pojechała specjalnie po krem dla niego! Niradhara ma dobrze - mąż specjalnie został w domu, coby ogień na kominku suty podtrzymywać! ;) Konkretną zimę macie...
Pioter50, chwilowo jeżdżę, ale jak temperatura będzie nadal spadać, to nie wiem, czy dam radę :-(
Kuba, tamto zdjęcie robiłam lustrzanką. Niestety dwa razy rozsypała się od wstrząsów na rowerze i teraz jeżdżę z idiotenkamerą, więc jakość zdjęć kiepska.
Darecki, ja tam nie protestuję, bo miło jest wracać do ciepłego domu :-)
Benasek, czarne koty są sprytne i właścicielom przynoszą szczęście, które odebrały innym ;-)
Iwonko, kot podstępnie biegał po drodze i ani myślał pozować na zamarzniętym jeziorze.
Monika, ludzie dzielą się na psiarzy i kociarzy. Ja, jak wiesz, jestem psiarą :-)
Shrink, Sebekfireman , musicie tu kiedyś przyjechać :-)
Tomku, trochę mroźne te ferie, nie o takich marzyłam :-(
Andrzeju, dziękuję :-)
Lea, właśnie o to chodzi, jeździć, a potem się wygrzewać :-)
Rowerzystko, jakiś czas nie jeździłam, bo dopadło mnie przeziębienie. Nie pisałam o tym na blogu, bo nie przepadam za publicznym marudzeniem i narzekaniem.
Surf, nie pomyślałam o tym. To straszne niedopatrzenie! ;-)
W sprawie kociej: trochę żartowałam z tymi demonicznymi zdolnościami czarnego kota. Wiatr wiał już chyba wcześniej, kot tylko pobudził moje zmysły i wtedy poczułam, że marznę ;-)
Na miniaturce to wygląda jakby jakaś magiczna kraina była... i faktycznie w sumie tak jest. Krajobrazy przecudne. Nie mogę wyjśc z zachwytu. Pozdrawiam
Benasek:- No widzisz:) To potwierdza moją teorię, jeżeli czarny kot komuś przebiegnie drogę nie daj boże gdzieś w środku Australii to mozna taki przypadek przypłacic życiem:(
Piękne zdjęcia, aż widać na nich panujący mróz. Dobrze, że takie widoki mogę oglądać siedząc w cieple przed komputerem. Właśnie odkryłem kolejny plus bikestats :)
Oj tam, oj tam. A pomyślałeś może o tych biednych, czarnych kotach, co wciąż na językach ludzkich są? Pewnie myślą sobie teraz, co za pech - a to drogę ludziom przechodzimy, a to złe jesteśmy, a to pecha przynosimy... . Wciąż narzekają i narzekają, jakby im mało było innych trosk. I kto tu gorzej ma???
Tratatata!!! Czarny kot nie przynosi pecha? Wiem, Kosma, Anwi i Benasek mają czarne koty. Biegają po kwadracie i tak naprawdę znoszą urok poprzez zakręcone drogi. Ja wiem jedno! Jak mi czarny kot przebiegnie drogę coś musi się pos.....:(
Kiedyś przebiegł mi czarny kot drogę, z drugiej strony jechał TIR. Zwolniłem by pech spadł na kolosa. On też zwolnił. Ja stanąłem, on też. Staliśmy tak z 5 minut aż przejechał bogu ducha winny kierowca. Wtedy z uśmiechem na ustach ruszyliśmy:)
Śmieszne? Nie! Kto z was nie łapie się za guzik widząc kominiarza? Ilu jest chętnych do przejścia pod drabiną? Dobrze, że dzisiaj kocur tylko wiatr ściągnął:)
Co do czarnych kotów raz jeszcze, bo przeczytałem, że lea chce sobie takiego sprawić. I bardzo dobrze! Z wszystkich kotów czarne mają najgorzej, a dlaczego? W schroniskach dla zwierząt jest na nie najmniejsze zapotrzebowanie, bo ludzie się ich boją wierząc w przesądy. Biedne kociaki mają najmniejsze szanse, że znajdą nowego właściciela. I kto tu komu przynosi pecha, czarny kot ludziom czy ludzie czarnemu kotu?
Zobacz Elu, jeszcze nie tak dawno broniłaś się przed rowerkiem, a teraz na Kajmana przyszła pora :)) Co za bajka, aż trochę Ci zazdroszczę :)) A przesądom mówię stanowczo NIE ;)
Dobrze, że mam biokominek (bo o ten prawdziwy to w mieszkaniu trochę ciężko:) Narobiłaś mi smaka i jutro po rowerze (o ile się zdecyduję), będę grzać dup.. dłonie znaczy, nad ogniem :D
A co do czarnego kota - mam zamiar sobie owego sprawić za jakieś 1,5 miesiąca :-) Także ode mnie również stanowcze NIE przesądom!
Dopiero po napisaniu komentarza zauważyłem, że stanowcze NIE wyraził również Darecki, z tym, że skargom Piotra. Słowo bikera, że nie widziałem tego komenta wcześniej...
Mam czarnego kota w domu a właściwie kotkę, jest wspaniała, przebiega mi przez drogę dziesiątki razy dziennie... Zamiast pecha, przynosi szczęście. Przesądom z czarnymi kotami mówię stanowcze NIE! Właściwie, to takiego czarnego kota na tej tafli brakuje... Wyglądałoby, jakby po wodzie chodził....
Piotrze, nie przejmuj się, siedzenie w domu gdy taki mróz to żadna ujma, wiem to po sobie :D Elu, zdjęcia super, acz przyznam szczerze, że ubiegłorocznego zdjęcia Żaru przeglądającego się w jeziorze nie przebiły (btw. mam go w pracy na tapecie :)
Jeździsz już codziennie.Aż mi wstyd zrobić sobie choć dzionek przerwy, ha ha ha! Pewnie w trasie rozgrzewa Cię sama myśl o płonącym w domu kominku i oczyma wyobraźni widzisz męża, dokładającego kawałek drewna do ognia.Nieee no...od razu ciepło się robi na samą myśl :)Okolica tam jest bajeczna.