schody do nieba
Sobota, 30 lipca 2016
· Komentarze(2)
Kategoria Czechy, wycieczki z campingów, z buta
O tej wycieczce napisał Kajman na forum karawaningowym, że najmniej przypadła mu do gustu. Hm, być może dlatego, że nie wdrapał się na jej największą atrakcję, czyli ruiny zamku Šaunštejn. Poprzestał na sfotografowaniu mnie od zadniej strony ;)
Do ruin zamku doszliśmy czerwonym szlakiem z Vysokiej Lipy. Prawdę mówiąc nawet słowo ruiny jest bardzo na wyrost, bo pozostały jedynie wykute w skale schody, otwory do mocowania belek
nośnych podtrzymujących niegdyś zabudowania zamkowe oraz poziome płaszczyzny, na
których stały zamkowe obiekty. Najfajniejsze jest wejście na zamek. Drabinki, odrobinka wspinaczki, ale wszystko lajtowe. Wchodzą tam dzieci i wnoszone są niewielkie psy. Tu trzeba wspomnieć, że Czesi bardzo psy lubią i zabierają je wszędzie, gdzie się da, a nawet tam gdzie nie bardzo się da :)
Zamek zbudowano w celu ochrony szlaku handlowego. Według archeologów prawdopodobnie istniał już pod koniec w XIII wieku. Jak podaje Wikipedia: "Obiekty zamku usytuowane były na szczytach piaskowcowych skał w kształcie wieżyc, droga na
górny poziom zamku prowadziła szczelinami między skałami. Na górnym poziomie
zamku znajduje się wydrążona w skale na planie okręgu studnia, która służyła
jako zbiornik wody, gromadząc wodę opadową. Poniżej górnego poziomu zamku
znajduje się obszerna wnęka w skale z wyciosanym oknem w stronę szczeliny,
którą prowadzi droga na górny poziom zamku. Przeznaczenie tego pomieszczenia
nie jest dokładnie znane, prawdopodobnie była to kaplica. Zabudowania zamku spoczywały
na drewnianych belkach zamocowanych w wykutych w skale otworach, z
wykorzystaniem naturalnych występów i płaskich powierzchni skały. Wejście na
górny poziom zamku umożliwiał system wyciosanych w skale schodów, który
zaczynał się wysoko nad poziomem. Dostęp do poziomu schodów umożliwiały
drabiny, które w czasie ataku wroga były wciągane na wyższy poziom zamku."
Historia zamku była burzliwa, był wielokrotnie oblegany, przechodził w rąk do rąk. Na początku XVI wieku został całkowicie zniszczony. Dziś miejsce, gdzie niegdyś stał, jest po prostu wspaniałą platformą widokową i kolejną atrakcją turystyczną.
Z zamku powędrowaliśmy dalej czerwonym szlakiem, ciesząc oczy bogactwem różnorodnych form skalnych.
Po kilkunastu minutach dotarliśmy do kolejnej atrakcji. Malá Pravčická brána to naturalna forma
skalna w kształcie łukowego portalu o
wysokości 2,3 m i szerokości 3,3 m. Obok znajduje się oczywiście platforma widokowa. Tym razem Kajman dał się skusić i dzielnie pokonał drabinkę.
W planach mieliśmy dotarcie czerwonym szlakiem do Mezní Louka, ale okazał się trochę nudny, zeszliśmy więc ścieżką rowerową (cóż za profanacja!), a potem szlakiem niebieskim, żeby zobaczyć zaznaczony na mapie zameczek. Ten jednak okazał się hotelem o takiej właśnie nazwie, w dodatku urody wątpliwej i moim zdaniem nie zasłużył nawet na uwiecznienie na zdjęciu.
Nagle piękne błękitne niebo zaczęło zaciągać się groźnymi, czarnymi chmurami. Przyśpieszyliśmy kroku i na parking dotarliśmy tuż przed pierwszymi kroplami. Chyba mamy farta :)