gwóźdź programu

Czwartek, 28 lipca 2016 · Komentarze(5)
Uczestnicy

Zanim nastąpił gwóźdź programu, najpierw była zagwozdka. Jak tam właściwie trafić? Bastei czyli bardziej swojsko Basteja, znajduje się w pobliżu Burg Hohnstein, który to zamek oczywiście musieliśmy zwiedzić, jako że Kajman kocha wszelkie  starocie. Drogowskazy  na Bastei i owszem są, ale drogi dojazdowe pozagradzano i opatrzono groźnie brzmiącym "halt". No cóż, nie tylko u nas prowadzi się remonty w szczycie sezonu turystycznego. Siedzący w nawigacji Hołek tak był tym skołowany, że zaproponował nam wykręcenie kilku kółek. Po drugim wszelako trafieniu do punktu wyjścia zrezygnowaliśmy z jego usług, postanowiliśmy pojechać do Rathen i stamtąd rozpocząć marsz. 



Rathen to maleńki kurort nad rzeką Łabą, przez miejscowych zwaną Elbe. Miasteczko znane jest głównie jako baza wypadowa do wędrówek po Szwajcarii Saksońskiej. Przechodzi  też przez nie słynna trasa rowerowa Elberadweg. Wielu tu zatem zarówno turystów pieszych, jak i rowerzystów. 



Zostawiliśmy auto na parkingu i po przeprawieniu się promem na drugą stronę Łaby, przeszliśmy głównym dreptakiem, zakupiliśmy pamiątki (jak Kajman nie wyleczy się z magnesikowej manii, to niedługo będziemy musieli kupić drugą lodówkę!) i wkroczyliśmy na czerwony szlak. A tu oczywiście schody, schody, schody ...



Prowadzące w górę schody maja dwie ważne zalety. Po pierwsze kiedyś się wreszcie kończą, a po drugie kończą się przeważnie w miejscach, z których rozciąga się piękny widok. Nam się rozciągnął widok na przełom Łaby :D



Basteja to skalne ostańce, wznoszące się na 305 metrów ponad dolinę Łaby. Zwiedzanie ich ułatwiono w połowie XIX wieku, budując oryginalny, kamienny most (Basteibrücke). Konstrukcję liczącą blisko 80 metrów długości przemierzają tłumy turystów, jest to bowiem, obok twierdzy Königstein, jedno z najsłynniejszych miejsc Saksonii. Zauroczyło nas  i na długo zostanie w naszej pamięci.




Pomiędzy skałkami można obejrzeć pozostałości średniowiecznego zamku. No, prawdę mówiąc nie bardzo się tych pozostałości mogłam doszukać, ale spacer po wiszących nad przepaścią mostkach wart był 2 €  za wstęp.





Kajman zaufania do takich mostków nie ma, więc pozostał na solidnym, kamiennym :)





Z Bastei schodziliśmy  zielonym szlakiem. Znów pojawiły się schody, wąskie przejścia, tunele. Omszone skały, niewiele światła. Co krok to inny widok. Uroków tego miejsca nie da się oddać na zdjęciach. Obiektyw aparatu jest bardzo niedoskonały w porównaniu z ludzkim okiem. Tam trzeba po prostu być.



Na zakończenie czekać nas miały  jeszcze dwie atrakcje - wodospad i jezioro. Wodospad... no cóż, nie była to Niagara, raczej coś na kształt prysznica na łonie natury, a jezioro - Amselsee - powinno się raczej nazywać Amselteich, bo kilka rowerów wodnych jeziora z sadzawki nie czyni ;)





Chciałabym tam kiedyś wrócić. Najlepiej jesienią. Wejść na Basteję o świcie, gdy nie ma  jeszcze tłumu turystów i podziwiać skały wyłaniające się z porannych mgieł ...


magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (5)

Naprawdę bajecznie

daniel3ttt 21:54 czwartek, 11 sierpnia 2016

Elu, uwielbiam Twoje opowieści. Pozdrowienia z Ząbek ☺

Ewik ☺ 18:40 wtorek, 9 sierpnia 2016

Zdjęcia robią wrażenie i to ogromne. Wodospad faktycznie nie Niagara ale nie miałbym nic przeciwko by mieć taki gdzieś w pobliżu żeby sobie czasem przy jego szumie podrzemać w upalny dzień.

limit 16:22 wtorek, 9 sierpnia 2016

Piękne miejsce, piękne zdjęcia i piekna opowieść Elu.
Pozdrawiam!

kosma100 15:17 wtorek, 9 sierpnia 2016
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa baczy

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]