na skróty
Czwartek, 31 stycznia 2013
· Komentarze(16)
Kategoria w pobliżu domu
Kiedyż to ostatni raz widziałam błękitne niebo? Nie pamiętam. Przyjaciel wiatr rozgonił wreszcie czarne, deszczowe chmurzyska. Po tej ciężkiej pracy mógłby wszelako ucichnąć i napawać się wiosenną atmosferą, ale nie, on szalał dalej, choć na niebie pozostały już tylko małe, dekoracyjne obłoczki. Na dodatek nie mógł się zdecydować z jakiego kierunku najwygodniej mu wiać. Obstawiałam, że tradycyjnie zdecyduje się w końcu na południowy i wykoncypowałam trasę u podnóża gór, które cielskiem swym miały mnie od miotających rowerem podmuchów osłonić.
Trasa obfitować miała ponadto w piękne widoki. Pomyślałam nawet o kącie padania promieniu słonecznych, idealnym wręcz dla wydobycia na fotkach szczegółów rzeźby terenu. Nie pomyślałam natomiast o tym, że niezbyt dokładnie pamiętam skrót, którym do owych widoków dotrzeć należy. Najwyraźniej nie wybrałam właściwego, bo zamiast jazdy zaliczyłam pierwszy w życiu spływ rowerowy :-D
Nie było łatwo, jako że musiałam żeglować pod wiatr, który zamiast wiać z południa, bezczelnie wiał z zachodu. Wreszcie przybiłam do brzegu. Uszczęśliwiona twardym gruntem pod kołami zrezygnowałam z podziwiania widoków i szybko skręciłam w pierwszą asfaltową drogę wiodącą do cywilizacji.
Cywilizację ową stanowiły Kozy-Gaje. Ucieszyłam się, bo znalazłam się w nieznanym mi dotąd miejscu. Popatrzyłam na mapę i… wypatrzyłam na niej bardzo dobrze zapowiadający się skrót. Początkowo wyasfaltowany, potem pięknie utwardzony i suchy, nagle zmienił się w kolejną magistralę wodną. Dopłynęłam nią aż do Kęt-Podlesia.
Tu wszakże opuściła mnie chęć dalszej eksploracji nieznanych wód, wyparta z mózgu przez uporczywą wizję zamiany mokrych butów na suche kapcie. No trudno, żaden ze mnie Magellan! W domu też jest pięknie :-)
nie o taki skrót mi chodziło© niradhara
Trasa obfitować miała ponadto w piękne widoki. Pomyślałam nawet o kącie padania promieniu słonecznych, idealnym wręcz dla wydobycia na fotkach szczegółów rzeźby terenu. Nie pomyślałam natomiast o tym, że niezbyt dokładnie pamiętam skrót, którym do owych widoków dotrzeć należy. Najwyraźniej nie wybrałam właściwego, bo zamiast jazdy zaliczyłam pierwszy w życiu spływ rowerowy :-D
i jak tu się przeprawić?© niradhara
Nie było łatwo, jako że musiałam żeglować pod wiatr, który zamiast wiać z południa, bezczelnie wiał z zachodu. Wreszcie przybiłam do brzegu. Uszczęśliwiona twardym gruntem pod kołami zrezygnowałam z podziwiania widoków i szybko skręciłam w pierwszą asfaltową drogę wiodącą do cywilizacji.
jacy ci ludzie są dziwni!© niradhara
Cywilizację ową stanowiły Kozy-Gaje. Ucieszyłam się, bo znalazłam się w nieznanym mi dotąd miejscu. Popatrzyłam na mapę i… wypatrzyłam na niej bardzo dobrze zapowiadający się skrót. Początkowo wyasfaltowany, potem pięknie utwardzony i suchy, nagle zmienił się w kolejną magistralę wodną. Dopłynęłam nią aż do Kęt-Podlesia.
kolejny ciekawy skrót© niradhara
Soła wzbiera© niradhara
Tu wszakże opuściła mnie chęć dalszej eksploracji nieznanych wód, wyparta z mózgu przez uporczywą wizję zamiany mokrych butów na suche kapcie. No trudno, żaden ze mnie Magellan! W domu też jest pięknie :-)
no i spotkaliśmy się :-)© niradhara