Wpisy archiwalne w kategorii

urok miast

Dystans całkowity:402.60 km (w terenie 21.50 km; 5.34%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:2844 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:50.33 km
Więcej statystyk

zabytki kęckie

Niedziela, 20 lutego 2011 · Komentarze(13)
Po wczorajszym wypadzie do Bestwiny czułam niedosyt jazdy. Tak bardzo chciałam jechać dziś na jakąś dłuższą wycieczkę! Łudząc się, że a nuż prognozy pogody okażą się błędne, wstałam nawet o nieprzyzwoicie wczesnej porze i postawiona na nogi szatańsko mocną kawą, zaczęłam śledzić wskazania termometru. Czas mijał, a on niestety wciąż uporczywie wskazywał -6 st. Sypiący śnieg i wiatr sytuacji raczej nie poprawiały. Odmrożenie odnóży nie jest moim największym marzeniem, więc jedyne, co mi pozostawało, to pokręcić się trochę gdzieś po okolicy. W stronę gór nie było po co jechać, bo i tak widać ich nie było, pojechałam zatem do najbliższego miasta, czyli do Kęt. Zaczęłam od rynku. Na ulicy Sobieskiego postawiono wprawdzie wielką tablicę, że jest on zamknięty dla ruchu, ale najwyraźniej władza czasem kłamie, bo ani zakazu wjazdu, ani szlabanu, ani zasieków przy wjeździe na tenże nie zauważyłam, a auta poruszały się tam swobodnie, choć nie do końca wiadomo po co.

kęcki rynek © niradhara


Kęcki rynek, wytyczony na planie kwadratu o boku długości blisko 100 m, powstał w drugiej poł. XIV w., co wiązało się z lokacją miasta na prawie magdeburskim. Tu właśnie miały miejsce słynne na całą okolicę targi. Rynek także był świadkiem największych wydarzeń w dziejach miasta. Tutaj w końcu przeprowadzano egzekucje miejscowych złoczyńców.

kęcki rynek, w dali kościół św. Małgorzaty i Katarzyny © niradhara


Do ostatniego z wielkich pożarów w 1797 r. zabudowę rynku stanowiły domy drewniane. Na płycie rynku stał modrzewiowy ratusz, siedziba władz miejskich. Obecna zabudowa wyrosła już po wielkim pożarze, który m. in. przyczynił się do zakazu stawiania w centrum miasta drewnianych budynków. Obecnie najstarsze z kamienic wznoszących się wokół rynku w Kętach pochodzą z I poł. XIX w. Kilka z nich wyróżniają cechy późnobarokowe i klasycystyczne.

kamieniczka w rynku © niradhara


kamieniczka - detal © niradhara


kamieniczka nr 15 © niradhara


kamieniczka nr 15 - detal © niradhara


Na uwagę zasługuje m. in. budynek mieszczący siedzibę miejskich władz pod numerem 7, powstały na przełomie XVIII i XIX stulecia. Jego elewację, oprócz tarczy zegarowej, zdobią herby dawnej Rzeczypospolitej: pośrodku polski orzeł, z lewej litewska Pogoń, zaś z prawej ruski Michał Archanioł.

siedziba władz miejskich © niradhara


detal 1 © niradhara


detal 2 © niradhara


detal 3 © niradhara


Obfotografowawszy co się da w rynku, pojechałam dalej ulicą św. Jana Kantego. Tu też znaleźć można czasem jakiś ciekawy motyw. Obsługa aparatu usztywnionymi z zimna paluchami utrudnia niestety zrobienie poprawnej fotki. W dodatku wiele budynków jest zaniedbanych i nie wychodzą na zdjęciach zbyt dobrze. Czasem sytuację poprawia trochę pokazanie ich w czerni i bieli.

i znów detal © niradhara


dachy bywają piękne © niradhara


Pokręciłam się jeszcze trochę po zaułkach i obrzeżach miasta. Było mi coraz zimniej i może dlatego otoczenie wydawało się jakieś ponure. Postanowiłam wracać do domu.

świat szaro-bury i zadymiony © niradhara


Na chwilę zatrzymałam się jeszcze przy Kościele Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny i klasztor OO. Franciszkanów Reformatów w Kętach, znajdującym się przy ulicy (jakiż dziwny zbieg okoliczności) Klasztornej ;) Kościół oraz klasztor budowano w latach 1703-1714, prawdopodobnie według projektów miejscowego budowniczego. Konsekracji świątyni i 7 ołtarzy dokonał biskup Kazimierz Łubieński w uroczystość św. Franciszka - 4 października 1714 r.

klasztor © niradhara


Pośrodku przykościelnego dziedzińca w otoczeniu posadzonych w okręgu krzewów na wysokiej kamiennej kolumnie nad franciszkańskim przybytkiem góruje jego patronka - Matka Boska Niepokalana. Niewielka kamienna rzeźba pochodząca z przełomu wieków XVII i XVIII, według legendy, została przywieziona do Kęt przez pierwszych reformatów pełniących posługę w mieście św. Jana Kantego. Na obecnym miejscu stanęła w roku 1802. Matkę Boską Niepokalaną w otoczeniu aniołów możemy również zobaczyć na malowidle znajdującym się ponad zwieńczeniem kruchty, w trójkątnym przyczółku fasady.

malowidło © niradhara


Odjeżdżając spod klasztoru pomyślałam, że to już koniec z fotkami na dziś. Nie mogłam się jednak oprzeć pokusie, by nie uwiecznić przykładu charakterystycznej dla miasta drewnianej architektury z XVIII i XIX w. Chatka znajduje się przy ulicy Świętokrzyskiej, stanowiącej fragment tzw. starej drogi - najstarszego traktu przecinającego Kęty.

chata w środku miasta © niradhara


Ale i to nie był koniec , bo jak zobaczyłam młodych ludzi ganiających na mrozie za piłką, to pomyślałam, że też są nieźle zakręceni i natychmiast udokumentowałam owo szaleństwo.

chyba jest im ciepło © niradhara


Chłopcy grali, ja jechałam, a śnieg sypał. A przecież on akurat mógłby wreszcie odpocząć ;)

sypie i będzie sypać © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

z Kajmanem do Bielska-Białej

Niedziela, 13 lutego 2011 · Komentarze(32)
Lubię zaglądać na blog Mavica i oglądać piękne zdjęcia architektury. A jak się tak człowiek napatrzy, to w końcu też mu się zachce. Oczywiście, miasta mu się zachce. Najlepiej jest jechać do Bielska-Białej w niedzielny ranek, jako że tiry są na parkingach, a ludzie w kościołach. Wyrwałam zatem Piotrka spod kołdry i bezstresowo wyruszyliśmy główną drogą nr 52.

będzie kolejne rondo © niradhara


W dni powszednie panuje tu straszny ruch, przeplatany okresami bezruchu, szczególnie w zimie, gdy tiry postawią się w poprzek drogi na oblodzonych podjazdach. O wbiciu się w sznur aut z podporządkowanej drogi w Kozach można zazwyczaj tylko pomarzyć. Na szczęście zaczęła się budowa ronda. Chwilowo stanowi to dalsze utrudnienie – ruch bowiem odbywa się w sposób wahadłowy.

Bielsko-Biała - odsłona I © niradhara


W Lipniku trwają roboty drogowe na wielką skalę. Tu buduje się obwodnicę Bielska-Białej. Póki co – ruch wahadłowy, korki i inne atrakcje. Dziś jednak był lajcik :)

kolejne utrudnienie ruchu © niradhara


wreszcie będzie obwodnica © niradhara


Kajman podziwia tempo robót © niradhara


Z Lipnika podziwiać można panoramę Białej. Miasto Bielsko-Biała powstało 1 stycznia 1951 roku z połączenia dwóch organizmów miejskich: Bielska – leżącego na lewym brzegu rzeki Białej i Białej leżącej na brzegu prawym.

Bielsko-Biała - odsłona II © niradhara


Jednym z najciekawszych zabytków miasta jest późnobarokowy Kościół Opatrzności Bożej wzniesiony w latach 1765-1790 na miejscu drewnianej kapliczki z 1708 roku. W latach 1849-50 powiększono go w kierunku wschodnim, a w latach 1886-87 podwyższono wieżę i przebudowano fasadę kościoła. Świątynia stoi wśród starych drzew kasztanowców, nad potokiem Lipnickim.

Kościół Opatrzności Bożej © niradhara


Do najbardziej znanych budynków należy znajdujący się w centrum miasta dawny Hotel "Pod Orłem". To neobarokowo–klasycystyczny czteropiętrowy gmach pełniący funkcję biurowca i pasażu handlowego. Powstał w 1905 r. w miejscu dawnego zajazdu z czasów wytyczania traktu cesarskiego (koniec XVIII w.) i początkowo nosił nazwę „Pod Czarnym Orłem”, nawiązując do dwugłowego czarnego orła Habsburgów, choć orzeł wieńczący fasadę budynku jest jednogłowy. Hotel cieszył się niegdyś dużą sławą, zatrzymywało się w nim wiele znanych osób, m.in. ostatni cesarz Austro-Węgier Karol I Habsburg.

Hotel "Pod Orłem" © niradhara


no to zdrówko © niradhara


Położony w śródmieściu Plac Wolności, pierwotnie noszący nazwę Neue Ring (pol. Nowy Rynek) został wytyczony w latach 80. XVIII wieku wraz z budową traktu środkowogalicyjskiego (otwartego oficjalnie w dniu 1 maja 1785), którego fragmentem była dzisiejsza ulica 11 Listopada. Na przełomie XIX i XX wieku powstały tu piękne secesyjne kamienice.

kamienica przy Placu Wolności © niradhara


kamienica przy Placu Wolności - detal © niradhara


miejscowa fauna © niradhara


Ulica 11 Listopada jeszcze kilka lat temu była tętniącym życiem deptakiem, przy którym miało siedzibę wiele niewielkich, lecz stylowych sklepów. Wraz z powstaniem wielkich centrów handlowych sklepy opustoszały. Na szczęście uliczka nie straciła wiele ze swego uroku.

Antymisiaczowa kostka (ul. 11 Listopada) © niradhara


Plac Wojska Polskiego © niradhara


Lata świetności ma już też za sobą dom towarowy „Klimczok”. Jego wystrój, przez porównanie z nowymi galeriami, wydaje się wręcz smętny.

Klimczok © niradhara


ulica 11 Listopada © niradhara



jazda wokół fontanny © niradhara


kamieniczka - detal © niradhara


schody prawie "hiszpańskie" © niradhara


Trzęsąc się na brukowej kostce dojechaliśmy do ulicy 3 Maja I tu postanowiliśmy zawrócić, żeby zrobić jeszcze fotki Centrum Handlowego Sfera. Powstawało ono w dwóch etapach i składa się z dwóch, połączonych przewiązką budynków. Konieczność połączenia nowych form architektonicznych ze starymi zaowocowała ciekawymi rozwiązaniami.

tylko w Bielsku nowe budynki stoją na dachach starych © niradhara


przejście ze starej Sfery do nowej © niradhara


w takim gustownym ubranku żadne mrozy niestraszne © niradhara


rzeka Biała i Centrum Handlowe Sfera od zadniej strony © niradhara


Sfera od frontu © niradhara


Robienie fotek trwało długo i Piotrkowi strasznie zmarzły dłonie i stopy. Dalsze zwiedzanie odłożyliśmy więc na inny termin i popedałowaliśmy w stronę domu. Po drodze jednak skusił nas szyld „Karczma Komorowicka” i wstąpiliśmy na gorącą herbatę i obiad.

Karczma Komorowicka © niradhara


najcieplej przy kominku © niradhara


Muszę przyznać, że tak pysznych pierogów nie jadłam już od dawna. Najciekawszy jest tu jednak system kalkulowania cen – za półmisek pierogów 14 zł, a za kubek herbaty 7 zł. Dodajmy, herbaty bez rumu, spirytusu itp. Tylko z najzwyklejszym plasterkiem cytryny.

zauroczył mnie ten facet! © niradhara


z pełnym brzuszkiem można jechać dalej © niradhara


Powrotna droga do domu przez Hałcnów opisana i obfotografowana była wielokrotnie, przeto wypada relację skończyć, by nie zanudzać Szanownych Czytelników :)

idzie wiosna :) © niradhara


pani wreszcie wróciła i będzie się ze mną bawić! © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

w rytmie Orkiestry :)

Niedziela, 9 stycznia 2011 · Komentarze(10)
Piotrek napisał dziś na swoim blogu, że w taki dzień jak ten trzeba koniecznie zrobić coś wyjątkowego, a przecież co roku, gdy gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, wspomagamy ją. Nie jest to więc żaden wyjątek, tylko reguła :)

:) © niradhara


kwesta © niradhara


Wiejący od kilku dni halny skutecznie rozprawił się ze śniegiem, zostawiając tylko na mniej uczęszczanych drogach resztki lodu. Słońce i niemal wiosenne ciepło stanowią zabawny kontrast ze stojącą wciąż na kęckim rynku świąteczną choinką.

roztopy © niradhara


w Kętach jeszcze trwają Święta © niradhara


Wolontariusze, zbierający datki stoją najczęściej w pobliżu kościołów, stąd i nasza dzisiejsza trasa musiała obok nich prowadzić.

kaplica © niradhara


Ubiegły rok był dla mnie z wielu powodów bardzo zły. Nie było więc i nie będzie jego podsumowania na blogu. Spaliłam wszystkie ubiegłoroczne kalendarze w nadziei, że i wszystkie smutki ulecą z dymem.

błękit © niradhara


Teraz mam nad głową błękitne niebo, a w sercu wiarę w lepsze jutro. Oby dla wszystkich Bikestatowiczów był to rok pełen radości, słońca I wielu cudownych, rowerowych przygód. Życzę Wam spełnienia wszystkich marzeń. Niech się koła lekko toczą, a świat rozpościera przed Wami swe uroki :)

spacer z koniem © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

Bielsko i Przegibek

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(17)
Ostatnio na BS tak wiele było wpisów i zdjęć z dużych miast, że zatęskniłam za cywilizacją. Największym miastem w okolicy jest Bielsko-Biała, więc tam właśnie postanowiłam jechać. Miałam zamiar wyjechać wcześnie rano, ale Piotrek, któremu zachciało się kandydować na gminnego radnego, miał zebranie wyborcze, no i wyjazd znacznie się opóźnił.

na skróty © niradhara


Po wnikliwym przeanalizowaniu mapy, zaplanowałam trasę tak, by uniknąć ruchliwej drogi do Bielska. Do Bujakowa dojechaliśmy na skróty przez łąki. Skrótami po kamolach jedzie się oczywiście dużo dłużej, niż drogą dookoła, w dodatku funduje się rowerowi darmową kąpiel błotną.

Kobiernice jak na dłoni © niradhara


taki widok mają mieszkańcy Bujakowa © niradhara


Droga wiodąca u podnóża Hrobaczej Łąki obfituje w piękne widoki. Fotki stamtąd wstawiałam dwa dni temu, więc nie będę się powtarzać. Nie mogę tylko oprzeć się przed wstawieniem tego portretu ;)

koń jaki jest, każdy widzi © niradhara


Przez Lipnik zjechaliśmy do centrum. Bielsko jest moim zdaniem pięknym miastem, nie tylko ze względu na wyjątkowo malownicze położenie, ale i wiele ciekawych budynków. Jednym z nich jest niewątpliwie neorenesansowy, zabytkowy ratusz, zbudowany w latach 1895–1897 wg projektu Emanuela Rosta.

bielski ratusz © niradhara


wieżyczka © niradhara


Sporo tu pięknych kamieniczek, których detale długo można byłoby podziwiać. Niestety czas nas gonił, obiecałam sobie jednak w duchu, że kiedyś poświęcę cały dzień na jazdę po mieście i focenie.

kamieniczka © niradhara


ulica Zamkowa © niradhara


zegar © niradhara


zamek książąt Sułkowskich © niradhara


Teatr Polski © niradhara


ale ciacho © niradhara


kamieniczka © niradhara


Na ścieżce rowerowej prowadzącej w stronę gór był można dziś było spotkać sporo osób. Zupełnie nie rozumiem, jakim cudem Piotrkowi udało się uchwycić moment, gdy była pusta.

ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Partyzantów © niradhara


a może by tak do karczmy? © niradhara


w stronę Przegibka © niradhara


Podjazd na Przegibek rozgrzał mnie na tyle skutecznie, że jechałam z krótkim rękawkiem. Byliśmy chyba jedynymi osobami, które jechały pod górę. Ostatnie promienie słońca oświetlały śliczny, nowiutki asfalt, a po nim pomykali w dół ci, co spędzili dzionek w górach.

ostatnie promienie słońca © niradhara


Gdy dojechaliśmy na przełęcz słońce było już schowane za górami, a temperatura szybko spadła. Przeprosiłam się zatem z kurtką i pomknęliśmy w dół, w kierunku domu.


magneticlife.eu because life is magnetic

wyspy na Sole

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(7)
Odkąd Piotrek zdecydował się kandydować na radnego, nie mam z niego prawie żadnego pożytku. Godzinami prowadzi dyskusje na jakichś miejscowych forach na temat programów wyborczych. No cóż, pożyjemy… zobaczymy. Od dawna funkcjonuje w naszej okolicy powiedzenie „obiecanego wiele się zmieści”. W tym roku na topie są ścieżki rowerowe, no i oczywiście zabezpieczenie przed kolejną powodzią.

na wyspie © niradhara


Nic zatem dziwnego, że zamiast skierować się w stronę gór, pojechaliśmy nad Sołę, zobaczyć jak postępują prace w miejscu, w którym rzeka zaatakowała we wrześniu najsilniej.

dwa koryta Soły © niradhara


Dziś niedziela, więc ciężki sprzęt odpoczywał, ale postęp prac jest zaiste ogromny. Miejsce jest nie do poznania. Na rzece powstały dwie nowe wyspy, umacniane są brzegi, plantowane tereny pod przyszłe plaże.

gdzie to się kończy? © niradhara


odnogi się łączą © niradhara


Zaczyna się odtwarzanie stawów rybnych – jednego z ulubionych niegdyś miejsc wypoczynku Kobierzan. Na pracach ziemnych się nie skończy. W czasie powodzi, gdy Soła wdarła się do stawów, wszystkie ryby wybrały wolność i teraz konieczne będzie ponowne zarybianie.

stawy - reaktywacja © niradhara


Wiejący przez kilka ostatnich dni halny zrzucił wszystkie liście z drzew. Jedyne, co można focić w takich okolicznościach przyrody, to budynki.

dworek w Kobienicach © niradhara


Pojechaliśmy zatem do Kęt, gdzie budynki i owszem są, choć niewiele naprawdę ładnych.

ulica Kościuszki © niradhara


ulica Krakowska © niradhara


Najbardziej fotogeniczne zazwyczaj bywają kościoły. W centrum miasta znajduje się barokowy kościół parafialny parafii Świętych Małgorzaty i Katarzyny, zbudowany w latach 1657-1685. Pod koniec XVIII wieku zniszczeniu uległa część sklepienia głównej nawy. W czasie remontu dobudowano od strony frontowej kościelną wieżę o wysokości 40 m. Początkowo była ona zakończona drewnianą konstrukcją, którą w roku 1910 wymieniono na neobarokowy hełm kryty blachą miedzianą według projektu architekta K. Wyczyńskiego

Kościół Świętych Małgorzaty i Katarzyny w Kętach © niradhara


Na rynku w Kętach do niedawna rosły piękne srebrne świerki, ale wszystkie zostały wycięte w czasie trwającego do tej pory remontu. Początkowo bardzo mnie to oburzało, ale zmieniałam zdanie kilka dni temu, gdy halny wyrwał z korzeniami kolejny świerk rosnący na naszej posesji. Te drzewa, ze względu na swój płytki system korzeniowy, zawsze jako pierwsze stają się ofiarami wiatru. Kęckie drzewa były jeszcze starsze i większe niż nasze, mogły więc stanowić naprawdę duże zagrożenie.

remont ciągle trwa © niradhara


rynek - widok ogólny © niradhara


kompozycja w kwadracie © niradhara


Wracaliśmy tradycyjnie przez park lipowy. Utworzyli go kęccy pszczelarze. W księgach miejskich w Pszczynie już w XVI wieku odnotowywano wyjazdy do Kęt po znakomity tutejszy miód pitny, z którego ponoć Kęty słynęły! A przecież wiadomo, że pitnego miodu, tego tak zacnego trunku, nie robi się z kitu!

czyżby kult płodności? © niradhara


Kęccy pszczelarze postawili patronowi pszczół – św. Ambrożemu wielką, drewnianą figurę przy parku lipowym. Ponoć dlatego został on świętym od pszczół, że składały mu one miód na ustach. Św. Ambroży był biskupem Mediolanu i ojcem kościoła, wybitnym teologiem. Pewnie by się ucieszył, gdyby mógł zobaczyć swój piękny pomnik, szczególnie inspirujący od zadniej strony ;)

ach nie, to przecież święty Ambroży! © niradhara


Kajman w parku lipowym © niradhara


Miałam nadzieję, że jeszcze trochę gdzieś po okolicy pokręcimy, ale niestety, w czasie gdy robiłam fotki, biedny Piotrek musiał stać i czekać, a że upału dziś nie było, to co nieco przemarzł. Pojechaliśmy więc do domu na pierogi.

nasza góra © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

pogodowe psikusy

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · Komentarze(6)
Kategoria mixy, urok miast
Od samego rana Piotrek mnie molestował, żeby jechać do Czech. Jego plan był taki, żeby zajechać samochodem do Cieszyna, a stamtąd rowerami do Karviny i Orłowej.

rynek w Cieszynie © niradhara


Starówka cieszyńska jest urocza. Pokręciliśmy się chwilę robiąc kilka fotek, a później przejechaliśmy na stronę czeską.

nawet dachy tu są piękne © niradhara


cicha uliczka © niradhara


Jakiś psotny aniołek odpowiadający za pogodę postanowił zrobić nam psikusa. Rozgonił na chwilę chmury, dając nadzieję na pogodny dzień, ale ledwo wyjechaliśmy kawałek poza miasto, odkręcił wszystkie krany z wodą :( Strugi deszczu lały się z nieba, przejeżdżające auta zamieniały kałuże na drodze w fontanny. Moja radość z nieprzemakalnych butów okazała się nieuzasadniona, albowiem woda spłynęła mi po rowerowych spodniach na skarpetki, a ten nasiąkły jak gąbka :(

błękitna zmyłka © niradhara


Umartwianie się nie jest moją ulubioną rozrywką, namówiłam zatem Piotrka na odwrót ;) Kiedy wróciliśmy do Kobiernic znów się rozpogodziło, a złośliwy aniołek śmiał się głośno, patrząc jak usiłuję się rozgrzać owinięta w dwa koce.

magneticlife.eu because life is magnetic

integracja BS na szlaku architektury drewnianej

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · Komentarze(7)
Ilonę i Roberta po raz pierwszy zobaczyliśmy ponad rok temu na rynku w Strumieniu. Niestety, nie zamieniliśmy wtedy ani jednego słowa, bo dopiero w domach, przed komputerami, zorientowaliśmy się, że wszyscy mamy konta na Bikestats. Śledziliśmy odtąd wzajemnie swoje blogi, ciągle obiecując sobie, że kiedyś wreszcie razem pokręcimy. No i stało się. Umówiliśmy się na wspólną jazdę w okolicach Skoczowa. Wyruszyliśmy z Piotrkiem wcześnie rano, bacznie przyglądając się niebu, na którym od czasu do czasu pojawiały się groźne chmurzyska.

gdzieś na trasie © niradhara


Korzystając z mapy „Okolice Bielska-Białej” i programu MapSource wytyczyłam trasę. Pierwszym celem był zabytkowy drewniany kościółek w Bielowicku. Zwiedzałam go już wcześniej, ale chciałam żeby zobaczył go również Piotrek, który kocha architekturę drewnianą.

kościół w Bielowicku © niradhara


Do Skoczowa dojechaliśmy niemal równocześnie z Iloną i Robertem. Pora była jeszcze wczesna, postanowiliśmy więc zatrzymać się na chwilę na rynku i wzmocnić kawą i lodami.

rynek w Skoczowie © niradhara


Najciekawszą budowlą na rynku jest późnobarokowy ratusz z 1797 roku, jest też sporo zabytkowych kamieniczek z przełomu XVIII i XIX wieku.

rynek w Skoczowie © niradhara


no i który zechce pozować? © niradhara


ten postanowił zostać modelem © niradhara


Przyglądając się wspólnie mapie dopracowaliśmy szczegóły dalszej trasy i wyruszyliśmy w drogę.

ustalanie trasy © niradhara


trasa ustalona, wyruszamy © niradhara


Okolice Skoczowa są mocno pofałdowane, mnóstwo tu zjazdów i podjazdów, z drogi cały czas rozciąga się widok na Beskidy, co czyni jazdę bardzo atrakcyjną. Zatrzymywaliśmy się od czasu do czasu, by uwiecznić owe widoczki. Zmienna sytuacja na niebie była powodem ustawicznej zgadywanki – zmoczy nas, czy też nie?

czarne chmury ciągle straszą © niradhara


Piotrek foci krzyż katyński © niradhara


a co foci Robert? © niradhara


może to? © niradhara


Hasłem przewodnim wycieczki była architektura drewniana, a kolejnym celem kościół p.w. św. Rocha w Zamarskach. Jest to jeden z najstarszych zachowanych na Ziemi Cieszyńskiej drewnianych kościółków. Powstał w 1731 r. jako dobudówka do starszej, XVI-wiecznej wieży. Gdy do niego dojeżdżaliśmy rozległ się potężny głos dzwonu, poczuliśmy się odpowiednio przywitani i uhonorowani ;) Zrekompensowało to nieco fakt, że kościół był zamknięty i nie mogliśmy zobaczyć wnętrza.

kościółw Zamarskach © niradhara


jedziemy dalej © niradhara


Kościół w Kończycach Wielkich jest największym drewnianym kościołem na Śląsku Cieszyńskim. Oczywiste więc, że musieliśmy go zobaczyć. Swoją okazałą formę architektoniczną zawdzięcza niecodziennej metodzie jego budowy. Obecny kościół powstał na miejscu dawnej drewnianej świątyni, co jest typowym rozwiązaniem w poszukiwaniu miejsca lokalizacji pod nowe obiekty sakralne. Jednak w tym przypadku poprzedni budynek kościelny nie został rozebrany przed rozpoczęciem budowy nowego kościoła. W trakcie budowy poprzedni kościół znajdował się wewnątrz powstającej nowej, większej konstrukcji drewnianej. W starym budynku odbywały się nabożeństwa, aż do momentu rozbiórki po zadaszeniu nowego kościoła.


Budowę zakończono prawdopodobnie w 1777 roku, ale okazałą wieżę drewnianą ukończono w 1751 roku. Wieża kościelna jest najwyższą konstrukcją drewnianą na terenie Śląska Cieszyńskiego. W 1884 roku Kościół został poddany gruntownemu remontowi i przebudowie. Miedzy innymi zostały rozebrane soboty, a wnętrze świątyni przyozdobiono zachowaną do tej pory polichromią. Z tego samego okresu pochodzą ołtarze wykonane w stylu barokowym. Niestety, mieliśmy pecha i znów nie udało nam się zobaczyć wnętrza :(

kościół w Kończycach Wielkich © niradhara



W Kończycach Wielkich jest jeszcze jeden wart zobaczenia obiekt – pałac Thunów, który został wzniesiony przez marszałka Księstwa Cieszyńskiego barona Jerzego Fryderyka Wilczka pod koniec XVII wieku. Obecny barokowo-klasyczny francuski kostium pałac zyskał pod koniec XIX wieku. Od 1825 roku stał się rezydencją jednej z linii hrabiów Larischów von Monnichów. W pamięci mieszkańców ziemi cieszyńskiej zapisała się w szczególności ostatnia jego posiadaczka, zmarła w 1957 roku hrabina Gabriela von Thun und Hohenstein, wielka filantropka i fundatorka jednego z pawilonów Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Była damą dworu cesarzowej, natomiast jej mąż, hrabia Ferdynand Thun – adiutantem cesarza Franciszka Józefa I. Obecnie w pałacu znajduje się Państwowy Dom Dziecka oraz niewielka izba muzealna poświęcona historii obiektu i rodzinie hrabiny Gabrieli Thun.

pałac Thunów © niradhara


Jazda i zwiedzanie nadwątliły nasze zapasy energetyczne, udaliśmy się zatem do restauracji w Kończycach Małych. W necie reklamuje się ona tak: „ …obiekt usytuowany w przepięknym zamku z przełomu XV/XVI w., położony nad malowniczym stawem w otoczeniu zieleni. Obsługa także w języku angielskim…” Fakt, obiekt położony pięknie, jedzenie smaczne, a obsługa dba o to, by goście mieli dostatecznie dużo czasu na konwersację, nie spieszy się więc nadmiernie z podawaniem potraw ;) Nam to akurat odpowiadało, mieliśmy sobie wiele do powiedzenia na różne rowerowe tematy :)


Robert szykuje aparat © niradhara


a Piotrek nas foci z daleka © niradhara


Po obiadku Ilona i Robert odprowadzili nas jeszcze kawałek i wkrótce przyszła smutna chwila rozstania. Z pewnością jednak nie był to nasz ostatni wspólny wypad :)

Pożegnaliśmy się w okolicach Drogomyśla. Na to tylko czekał nasz GPS. Do tej pory sprawował się super, ale teraz postanowił pokazać na co go stać. Najpierw, z niewiadomych powodów zaciągnął nas do Ochab i usiłował namówić na zrobienie jeszcze jednej rundki w okolicy Skoczowa. Wkurzony, że zorientowaliśmy się gdzie jesteśmy, za karę wyprowadził nas w teren :D

tego nie planowałam © niradhara


ileż tu stawów! © niradhara


szlak rowerowy © niradhara


Nie odpuszczał nam już do końca, wynajdując różne urocze skróty. Zaoszczędziliśmy w ten sposób parę kilometrów, ale że przybyło podjazdów i wertepów, to czas przejazdu się nieco się wydłużył. Wróciliśmy do domu już po zachodzie słońca.

Ilonko, Robercie – miło było poznać Was osobiście. Jesteście wspaniali. Dziękujemy za wspólne rowerowanie i mamy nadzieję na kolejne wycieczki. Bardzo, bardzo serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia :)

widoczek o zachodzie słońca © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

szlakami rowerowymi Ziemi Oświęcimskiej

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · Komentarze(16)
Dzisiejszym naszym celem był Bieruń. Nie zaplanowałam wcześniej dokładnej trasy przejazdu, wychodząc z założenia, że czasem trzeba trochę poimprowizować.

Pierwszą z atrakcji turystycznych miał być zaznaczony na mapie w pobliżu miejscowości Góra użytek ekologiczny - torfowisko. Na miejscu nie znaleźliśmy jednak żadnej informacji, a jego widok bardzo nas rozczarował.

torfowisko © niradhara


Na pocieszenie sfociłam znajdujący się po drugiej stronie drogi staw.

staw z wysepkami © niradhara


Na Ziemi Oświęcimskiej jest bardzo wiele szlaków rowerowych, biegnących bocznymi drogami asfaltowymi lub terenem. Wszystkie są doskonale oznaczone. Jazda pachnącym olejkiem sosnowym lasem, jest nie tylko przyjemnością, ale też kojąco wpływa na drogi oddechowe.

szlak rowerowy © niradhara


Największą atrakcją Bierunia jest drewniany cmentarny kościółek św. Walentego z przełomu XVI/XVII wieku. Zwany przez mieszkańców Bierunia, „Walencinkiem”, należy do parafii św. Bartłomieja w Bieruniu Starym. Dnia 14 października 1929 kościółek został uznany za zabytek, posiada relikwie św. Walentego, których autentyczność potwierdzona jest dokumentem z 28 lutego 1961.

Walencinek © niradhara


13 lutego 2004, w wigilię odpustu św. Walentego, miasto ogłosiło tego świętego swoim patronem. Kościół znajduje się na szlaku architektury drewnianej województwa śląskiego.

brama na dziedziniec © niradhara


Kościółek był niestety zamknięty, zatem wnętrze mogliśmy zobaczyć jedynie przez szybkę w drzwiach.

widziane przez szybkę © niradhara


Ciekawy jest również rynek. Niestety, nie było tu ani jednej lodziarni. Zgroza! Ja tak kocham lody i nastawiałam się na nie przez 30 kilometrów!

rynek w Bieruniu © niradhara


Stoi tu za to fontanna, na której zamieszkał bieruński utopiec. Znajduje się ona na miejscu studni z 1927 roku. Teraz znajdują się tu dwie pompy, które kształtem nawiązują do wyglądu pomp z końca lat 20. ubiegłego wieku. Autorem projektu jest artysta plastyk Roman Nyga. Rzeźbę wykonał Stanisław Chochół z Goczałkowic.

z utopcem © niradhara


Utopiec ma około metra wzrostu i powstał z brązu. Ma przypominać mieszkańcom, że Bieruń i okolice nazywano kiedyś "żabim krajem". Miasto otaczają rzeki: Wisła, Gostynka oraz Mleczna. W okolicy pełno było też jezior, stawów i bagien, a w nich ponoć aż roiło się od utopców, czyli niedobrych duchów. Dawniej wierzono, że wciągały ludzi pod wodę. Przybierały różne postacie - na przykład ryb, żab albo dziwnych ludzików. Na ich temat do dziś krąży wiele legend. Najbardziej znany jest utopiec spod bieruńskiego kopca. W mieście mówi się, że lepiej go nie drażnić, bo może przynieść nieszczęście. Ci, którzy go widzieli, opowiadają, że jest strasznie brzydki. Ma żabią twarz i zielony kubraczek.

mały utopiec © niradhara


fontanna - detal © niradhara


Z Bierunia wracaliśmy znanymi nam już i opisanymi wcześniej na BS drogami. Wprawdzie jazda po w miarę płaskim terenie jest niezbyt męcząca, ale za to widoki nie mogą się równać z górskimi.

nareszcie znów góry © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic