wyspy na Sole
na wyspie© niradhara
Nic zatem dziwnego, że zamiast skierować się w stronę gór, pojechaliśmy nad Sołę, zobaczyć jak postępują prace w miejscu, w którym rzeka zaatakowała we wrześniu najsilniej.
dwa koryta Soły© niradhara
Dziś niedziela, więc ciężki sprzęt odpoczywał, ale postęp prac jest zaiste ogromny. Miejsce jest nie do poznania. Na rzece powstały dwie nowe wyspy, umacniane są brzegi, plantowane tereny pod przyszłe plaże.
gdzie to się kończy?© niradhara
odnogi się łączą© niradhara
Zaczyna się odtwarzanie stawów rybnych – jednego z ulubionych niegdyś miejsc wypoczynku Kobierzan. Na pracach ziemnych się nie skończy. W czasie powodzi, gdy Soła wdarła się do stawów, wszystkie ryby wybrały wolność i teraz konieczne będzie ponowne zarybianie.
stawy - reaktywacja© niradhara
Wiejący przez kilka ostatnich dni halny zrzucił wszystkie liście z drzew. Jedyne, co można focić w takich okolicznościach przyrody, to budynki.
dworek w Kobienicach© niradhara
Pojechaliśmy zatem do Kęt, gdzie budynki i owszem są, choć niewiele naprawdę ładnych.
ulica Kościuszki© niradhara
ulica Krakowska© niradhara
Najbardziej fotogeniczne zazwyczaj bywają kościoły. W centrum miasta znajduje się barokowy kościół parafialny parafii Świętych Małgorzaty i Katarzyny, zbudowany w latach 1657-1685. Pod koniec XVIII wieku zniszczeniu uległa część sklepienia głównej nawy. W czasie remontu dobudowano od strony frontowej kościelną wieżę o wysokości 40 m. Początkowo była ona zakończona drewnianą konstrukcją, którą w roku 1910 wymieniono na neobarokowy hełm kryty blachą miedzianą według projektu architekta K. Wyczyńskiego
Kościół Świętych Małgorzaty i Katarzyny w Kętach© niradhara
Na rynku w Kętach do niedawna rosły piękne srebrne świerki, ale wszystkie zostały wycięte w czasie trwającego do tej pory remontu. Początkowo bardzo mnie to oburzało, ale zmieniałam zdanie kilka dni temu, gdy halny wyrwał z korzeniami kolejny świerk rosnący na naszej posesji. Te drzewa, ze względu na swój płytki system korzeniowy, zawsze jako pierwsze stają się ofiarami wiatru. Kęckie drzewa były jeszcze starsze i większe niż nasze, mogły więc stanowić naprawdę duże zagrożenie.
remont ciągle trwa© niradhara
rynek - widok ogólny© niradhara
kompozycja w kwadracie© niradhara
Wracaliśmy tradycyjnie przez park lipowy. Utworzyli go kęccy pszczelarze. W księgach miejskich w Pszczynie już w XVI wieku odnotowywano wyjazdy do Kęt po znakomity tutejszy miód pitny, z którego ponoć Kęty słynęły! A przecież wiadomo, że pitnego miodu, tego tak zacnego trunku, nie robi się z kitu!
czyżby kult płodności?© niradhara
Kęccy pszczelarze postawili patronowi pszczół – św. Ambrożemu wielką, drewnianą figurę przy parku lipowym. Ponoć dlatego został on świętym od pszczół, że składały mu one miód na ustach. Św. Ambroży był biskupem Mediolanu i ojcem kościoła, wybitnym teologiem. Pewnie by się ucieszył, gdyby mógł zobaczyć swój piękny pomnik, szczególnie inspirujący od zadniej strony ;)
ach nie, to przecież święty Ambroży!© niradhara
Kajman w parku lipowym© niradhara
Miałam nadzieję, że jeszcze trochę gdzieś po okolicy pokręcimy, ale niestety, w czasie gdy robiłam fotki, biedny Piotrek musiał stać i czekać, a że upału dziś nie było, to co nieco przemarzł. Pojechaliśmy więc do domu na pierogi.
nasza góra© niradhara