„…udowodnić sobie, że te pierwsze godziny po ciemku to jeszcze nie noc” – te słowa przeczytałam niedawno na blogu Krzary. To prawdziwy twardziel i gdzie mi tam do niego, coś jednak w sercu drgnęło i wyrwało mnie z miękkich objęć fotela.
Zaraz za rogatkami kończy się szereg latarń. Pokonując trasę z jednej wsi do drugiej rowerzysta na przemian porusza się w mroku rozświetlanym tylko maleńką lampką lub mruży oczy oślepiany samochodowymi reflektorami.
Chwilami ogarnia człowieka jakieś dziwne wrażenie nierealności sytuacji, czas zwalnia, a znane miejsca wydają się dziwne i tajemnicze. Ciepły i widny dom wydaje się być gdzieś daleko, w innym wymiarze.
Miła Elu. Żaden ze mnie twardziel. Po prostu, każdy człowiek naturalnie, podświadomie staje się twardszy robiąc to co kocha. Kurcze, potrafisz słowami i zdjęciami zrobić klimacik.
W nocy świat wygląda inaczej, szczególnie jak wyjedzie się z miasta. Czasem jak jestem w lesie, to gaszę światła i jadę, to jest dopiero klimat- nie do opisania :)
Wmawiamy sobie ,że ciemność to nie jest naturalne środowisko człowieka. Gdy się ściemnia -zapalamy swiatła -myśląc ,że bedziemy dzięki temu bardziej bezpieczni. A gdyby tak zanurzyć się w ciemnym lesie. Wzbudzić w sobie atawistyczne instynkty. Pozwolić ,by wzrok zaczął pracować na innych "częstotliwościach". Gdy do mózgu dociera mocno ograniczona ilość informacji z narządu wzroku -wyostrzają się inne zmysły. Słyszymy więcej niż zazwyczaj. Zwracamy uwagę na delikatny podmuch wiatru na policzku ,którego za dnia nawet byśmy nie zauważyli. Sytuacja staje się nierealna -podobnie jak nierealne wydają się zdjęcia zrobione w nocy :)
Też tak mam czasami ,że coś mnie wyciąga z fotela w ciemną noc -niekoniecznie gdy jest pełnia ksieżyca -żeby była jasność ;)