Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:499.70 km (w terenie 26.00 km; 5.20%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:3379 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:45.43 km
Więcej statystyk

na Żar

Poniedziałek, 30 maja 2011 · Komentarze(19)
Kategoria w pobliżu domu
Tuż przed pójściem do pracy, pijąc poranną kawę, przywracającą mnie z objęć Morfeusza do świata żywych, przeczytałam wczorajszy wpis Kuby. Oj, poszalał ostro na podjazdach! Szczególnie zainteresowała mnie część relacji dotycząca zdobywania góry Żar, a w niej te oto słowa: „Aha, podjechałem w 31min i 15 sekund (licząc od kościoła do zbiornika)”. Na Żarze byłam kilka dni temu, czasu podjazdu jednak nie mierzyłam, bo i bez tego wiem, że Struś Pędziwiatr to ja nie jestem.

chwila przerwy na uzupełnienie płynu © niradhara


nareszcie na szczycie © niradhara


Dziś jednak coś mnie podkusiło … No cóż, wstyd się przyznać, ale pokonanie odcinka od kościoła do zbiornika zajęło mi, łącznie z trzema krótkimi postojami (w tym dwa na łapczywe przełknięcie kilku łyków płynu i uspokojenie szalejącego serca, a jeden na wymianę baterii w GPS-ie,) aż 1 godzinę i 1 minutę :(

tor saneczkowy © niradhara


jeden z najczęściej fotografowanych w naszej okolicy widoków © niradhara


Teraz już nie mam żadnych wątpliwości, kto będzie najsłabszym ogniwem na sobotnim meetingu :(

w dole Jezioro Międzybrodzkie © niradhara


w dali Jezioro Czanieckie © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

z Kajmanem

Niedziela, 29 maja 2011 · Komentarze(13)

magneticlife.eu because life is magnetic

na Kiczerę i Żar

Wtorek, 24 maja 2011 · Komentarze(10)
Kategoria w pobliżu domu
Mam zaszczyt ponowić zaproszenie dla Szanownych Bikestatowiczów na „Meeting u Niezależnych Krokodyli”, którego plan opisany jest tutaj. Zaproszenie dotyczy wszystkich, którzy mają ochotę na spotkanie integracyjne i nie pogardzą oferowaną przez nas miejscówką :)

magiczna góra Żar wzywa Bikestatowiczów © niradhara


Głównym celem dzisiejszej wycieczki było sfocenie leciwej matrony na tle góry Żar, by udowodnić, że każdy jest w stanie się tam wczołgać :) Czołganie owo ma być jednym z punktów proponowanego na meeting programu.

Jezioro Czanieckie widziane z Kiczery © niradhara


Pierwsi desperaci zgłosili już telefonicznie swój udział. Tych, którzy nie znają nas osobiście, ale chcieliby poznać, serdecznie zapraszam. Nie wstydźcie się, piszcie w komentarzach: „Tak, będę z wami” :)

w dali Jezioro Żywieckie © niradhara


Do zobaczenia :)

górna stacja kolejki na Żarze © niradhara


Do sumy kilometrów i podjazdów dodałam dojazd do pracy.


magneticlife.eu because life is magnetic

nadjeziornie

Niedziela, 22 maja 2011 · Komentarze(15)
Kategoria w pobliżu domu
W upalne dni najprzyjemniej jest nad wodą, pokręciliśmy się zatem z Piotrkiem nad jeziorami Międzybrodzkim i Żywieckim. Nie my jedni wpadliśmy na ten pomysł. Gdzie nie spojrzeć widać opalające się panie, wędkarzy, miłośników żagli i rowerów wodnych. Tak to jest, jak się mieszka w uroczej okolicy.





No właśnie. Ładna okolica zachęca do przyjazdu i jest z pewnością dobrym miejscem na spotkanie integracyjne. Jest ciepło, ogród koło domu mamy ogromny. Proponujemy zatem
„Bikestatowy Meeting u Niezależnych Krokodyli” .



Cel ogólny: integracja członków Bikestats.

Cele operacyjne:
1. Poznanie się osobiste bikestatowiczów, którzy nie mieli okazji się dotąd spotkać.
2. Utrwalenie więzi pomiędzy tymi, którzy już się znają i lubią.
3. Wspólne wylewanie potu, by kiedyś, w dalekiej przyszłości, opowiadać wnukom jak szturmem wzięliśmy Górę Żar i co z tego wynikło.
4. Koedukacyjne rozkoszowanie się urokami krajobrazu ;)
5. Jednoczące śpiewanie przy ognisku pieśni patriotycznych lub innych ;)
6. Seminarium nt wyższości zjazdów nad podjazdami bądź odwrotnie.





Beneficjenci: (to bardzo modne teraz słowo, używane we wszystkich projektach unijnych) wyłącznie zarejestrowani członkowie Bikestats. Liczba nielimitowana.



Termin: 4-5 czerwca (sobota, niedziela) br.



Orientacyjny plan spotkania:
1. Oczekiwanie na gości, pomoc w rozlokowaniu się – sobota rano.
2. Sobota – ok. godz. 10:00 – wyjazd trasą wzdłuż Soły, jeśli to będzie możliwe zwiedzanie elektrowni wewnątrz góry Żar.
3. Wjazd na Żar, obiad, podziwianie widoków.
4. Wyścigi rowerami wodnymi z przystani w Międzybrodziu do zapory w Porąbce.
5. Sobota, ok. godz. 18:00 – ognisko integracyjne.
6. Niedziela – wycieczka rowerowa do Kaskady Rzyczanki. Park miniatur w Inwałdzie. Obiad.
7. Powrót do Kobiernic, rozdzierające serca pożegnanie.





Zapewniamy:
1. Miejsce na rozbicie namiotu i zaparkowanie auta.
2. Dostęp do łazienek.
3. Przystosowanie ogrodu do pełnienia funkcji campingu – możliwość korzystania z prądu, lodówki itp.
4. Miejsce i drewno na ognisko.
5. Świeże powietrze.



Należy ze sobą zabrać:
1. Namiot, karimaty, śpiwory.
2. Kiełbaski na ognisko, tudzież izotonik.
3. Kasę na obiady.
4. Szczoteczkę do zębów.
5. Dobry humor.



Na szczegółowe pytania odpowiada kierownik projektu czyli Kajman

Zapraszamy :)

magneticlife.eu because life is magnetic

pokazy akrobatyki rowerowej w Chudowie

Niedziela, 8 maja 2011 · Komentarze(12)
Na ten dzień czekaliśmy od dawna. Fundacja Zamek Chudów organizuje w każdą niedzielę jakąś atrakcyjną imprezę. Na dziś zaplanowano pokaz akrobacji rowerowych. Mieliśmy w planach piękną wycieczkę. Niestety, pogoda spłatała nam figla. Całą noc i ranek lało, więc zamiast wybrać się na rowery, odrabialiśmy zaległości w spaniu. Gdy wyszło słońce, było już zbyt późno i jedyne, co nam pozostało, to wybrać się do Chudowa samochodem.



Na miejscu było już wiele osób, głównie rowerzystów. Grała muzyka, sprzedawano kiełbaski i piwko. Bohaterami pokazu był team Koxx.pl czyli Piotr i Paweł Reczek – wielokrotni mistrzowie Polski. Od 18 lat reprezentują w trialu polską i światową czołówkę. Wspólnie posiadają najwięcej sportowych osiągnięć wśród polskich zawodników. Ich kolekcja liczy ponad 200 zdobytych pucharów i medali.











Słowa nie oddadzą w żaden sposób wrażenia, jakie uczynił na mnie ich wspaniały występ. Obejrzyjcie zatem fotki i filmy.








magneticlife.eu because life is magnetic

do bażanciarni

Sobota, 7 maja 2011 · Komentarze(10)
No i lipa. Nie chciało mi się od razu uzupełniać wpisu, więc Piotrek był pierwszy i opowiedział już wszystko ze szczegółami. Zapomniał chyba tylko o tym, że setka w założeniach miała być lajtowa. Jak lajtowa, to lajtowa, więc po minięciu Mazańcowic, do których drogę znam na pamięć, postanowiłam oszczędzić wysiłku moim, i tak nieco ślepym oczom, zrezygnowałam z mapy i nastawiłam GPS na Chybie.





Jedziemy więc sobie zadowoleni z życia, rozkoszując się pędem powietrza na zjazdach. No właśnie, dziwna sprawa, miało być płasko. Ups, zapomniałam wklepać Ligotę jako punkt przelotowy i podstępny dżips prowadzi nas przez Rudzicę. Zjazdy jakoś Piotrkowi nie przeszkadzają, ale na podjazdach marudzi, że nie taką drogę mu obiecywałam. Sorry Winnetou!



Góry zakrywa srebrzysta mgła, w dodatku ze wschodu nadciąga front atmosferyczny. Chłodny wiatr owiewa Kajmanowe gołe nóżki. Oj, nie wzięło się nogawek, chociaż troskliwa żona pouczała i marudziła! Nieoczekiwanym pocieszeniem staje się przydrożny krzyż z czaszką, którego Piotrek jeszcze nie miał w swojej kolekcji.



Ja krzyży z czaszką nie kolekcjonuję, za to zainteresował mnie ozdobiony rogami dom. Stoi daleko od lasu, nie jest to więc leśniczówka. Czyżby zatem jakiś zdradzony mąż hańbę swą wystawiał na widok publiczny?



Dojeżdżamy do Wisły Małej. Znajduje się tu Kościół p.w. św. Jakuba St. Apostoła z korpusem z 1775 r. i wieżą dobudowaną w 1782 r., powiększony w 1923 r. Zbudowany w miejscu wcześniejszej, również drewnianej świątyni z XV lub XVI w. (w l. 1568-1662 protestanckiej) przez Jerzego Laska z Chybia zwanego Beczałą.





Mamy szczęście, można zajrzeć do środka. Piękne wnętrze świątyni zachowało swój pierwotny, barokowy charakter i niemal kompletne wyposażenie: ołtarz główny z 1776 r. z obrazem patrona świątyni oraz obrazem Matki Boskiej z Dzieciątkiem w zwieńczeniu, dwa ołtarze boczne: po lewej stronie z obrazem Opatrzności Bożej z 1776, a po prawej z przedstawieniem św. Walentego z 1804 roku.







Po obejrzeniu kościółka wracamy na główną drogę i aż do Wisły Wielkiej jedziemy wzdłuż Jeziora Goczałkowickiego.









W Wiśle Wielkiej skręcamy na północ i jedziemy nad Jezioro Łąckie, gdzie zaplanowaliśmy mały piknik. Jest tu cicho i spokojnie, na brzegu siedzi tylko paru facetów moczących w wodzie wędki i usiłujących zamordować jakąś niewinną rybę :(





Z Wisły Wielkiej do bażanciarni można dojechać z mapą wygodnymi, asfaltowymi drogami. No ale… kilka dni temu zorientowałam się, że moja niechęć do terenu wzięła się chyba stąd, że jak kiedyś pomajstrowałam pokrętełkiem to zablokowałam sobie amortyzator. Okazało się, że odblokowanie go znacznie zwiększa komfort jazdy ;) Nie korygowałam więc tym razem zapędów dżipsa w teren, dopóki Piotrek nie zaczął marudzić, że nie po to mył rowery, żeby je teraz utytłać.











Dojeżdżamy do bażanciarni. Opisał ją pięknie Piotrek, więc powtarzać się nie będę. Warto zajrzeć na jego blog, zwłaszcza, że udało mu się zrobić kilka fotek we wnętrzu.





Plan zwiedzania wykonany. W drodze powrotnej nie ma już specjalnych atrakcji. Czasem tylko zdarzy się jakieś drzewo stanowiące pomnik przyrody, albo ciekawy architektonicznie kościół. Za to chmury się rozproszyły, wróciło słoneczko i wszystko wokół kwitnie. Życie jest piękne :)










magneticlife.eu because life is magnetic