Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:307.89 km (w terenie 28.00 km; 9.09%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1609 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:27.99 km
Więcej statystyk

improwizowana integracja w puszczy

Sobota, 25 września 2010 · Komentarze(19)
W górach rozszalał się halny. Osoby ważące mniej niż worek ziemniaków nie powinny ryzykować jazdy rowerem, albowiem boczny podmuch może wynieść na przeciwny pas ruchu. Już się martwiłam, że w związku z powyższym przyjdzie mi spędzić sobotę w domu, gdy Piotrek wpadł na genialny pomysł: jedziemy do Puszczy Niepołomickiej, tam nie wieje! Szybki telefon do Robina i jesteśmy umówieni w Niepołomicach. Załadowaliśmy rowery na bagażnik i w drogę! Na miejsce zajechaliśmy pierwsi, rowerową część wycieczki zaczęliśmy więc sami od Kopca Grunwaldzkiego.

Kopiec Grunwaldzki © niradhara


Na mapie jest on oznaczony jako punkt widokowy, widok jednak z niego niecudny! Mocno się rozczarowałam.

widok z kopca © niradhara


W nadziei na coś ciekawszego popedałowaliśmy do zamku królewskiego. Ten obszerny zamek nazywany jest "drugim Wawelem". Został wybudowany z rozkazu króla Kazimierza Wielkiego na skarpie pradoliny Wisły. Miał pełnić również funkcje obronne. Wyruszały z niego wyprawy myśliwskie do pobliskiej Puszczy Niepołomickiej.

Kazimierz Wielki © niradhara


Już w drodze spotykaliśmy wiele dziwnie ubranych osób. Nagle przed nami pojawił się wojak z epoki napoleońskiej.

spotkanie z wojakiem © niradhara


Zagadka wyjaśniła się na zamku, gdzie dostałam ulotkę z programem imprezy „Pola Chwały 2010”. My to mamy szczęście – nieplanowany wyjazd, a trafiamy na takie atrakcje!

zamkowy dziedzinec © niradhara


Na zamkowym dziedzińcu szlachta zabawiała się wszelakimi grami. Wokół zamku rozłożone były obozy wojskowe z kilku epok historycznych – od starożytności do II wojny światowej.

szlachta się bawi © niradhara


Kajman postanowił wstąpić do szkoły rycerskiej © niradhara


żołnierze szykują się do bitwy © niradhara


siostrzyczka będzie ich ratować © niradhara


cięższe przypadki odwożone są do szpitala © niradhara


są też inne wojska © niradhara


prawie Bohun © niradhara


dumny Rzymianin ze swoją machiną wojenną © niradhara


Po dokonaniu przeglądu oddziałów udaliśmy się do kawiarni, gdzie delektując się wspaniałymi lodami owocowymi czekaliśmy na Robina i Tadzia.

Robin i Tadzio przybyli na spotkanie © niradhara


Panowie, pełniący honory gospodarzy terenu, zaproponowali przejażdżkę Drogą Królewską.

fotka zbiorowa © niradhara


Gdy tak sobie jechaliśmy i plotkowali o Bikestats, spotkała nas przesympatyczna niespodzianka, czyli spotkanie z Gibsonem. Do kaplicy Huberta dojechaliśmy wszyscy razem. Robert i Tadzio musieli wracać, a Hubert pojechał z nami jeszcze kawałek w kierunku Zabierzowa.

pod dębem króla Augusta II Sasa © niradhara


w komplecie © niradhara


Po dzikich leśnych ostępach jeździliśmy już sami. Nie pamiętam, kiedy ostatnio zdarzyło mi się jeździć po czymś, co byłoby tak cudownie płaskie ;)

Kajmana ciągnie do puszczy © niradhara


nawet w puszczy Polacy inspirują świat © niradhara


Puszcza Niepołomicka wygląda mniej więcej tak jak Nowy Jork, to znaczy wszystkie poprowadzone przez nią drogi przecinają się pod kątem prostym. Jedyna różnica w tym, że zamiast drapaczy chmur rosną drzewa.

czasem warto spojrzeć z góry © niradhara


droga przez puszczę © niradhara


Jest tu mnóstwo bajorek, strumyczków i rowów z wodą, co niewątpliwie doceniają komary, zamieszkujące te tereny. Biedactwa jakieś wygłodniałe były, bo rzuciły się na nas i gryzły nawet przez ubrania.

oczko wodne © niradhara


Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, gdy postanowiliśmy opuścić leśną głuszę i wrócić do Niepołomic, by popatrzeć jeszcze na inscenizacje bitewne 8 pułku ułanów z Niepołomic oraz rycerzy z epoki bitwy pod Grunwaldem. Niestety było już zbyt ciemno i nie udało nam się zrobić dobrych fotek :(

szarża ułanów © niradhara


uwaga, zakręt © niradhara


rycerze szykują się do boju © niradhara


To był cudowny dzień. Robercie, Hubercie, Tadziu – dziękujemy za wspólną jazdę :)


magneticlife.eu because life is magnetic

na Przegibek

Piątek, 24 września 2010 · Komentarze(8)
Kategoria w pobliżu domu
W tak cudowny, ciepły i słoneczny dzień jak dziś aż chce się jechać w jakieś piękne miejsce. Wybrałam Przegibek. Wjeżdżałam od strony Międzybrodzia, wypatrując miejsc, z których można zrobić jakąś fajną fotkę. Niestety, przydrożne drzewa są coraz wyższe i trudno jest znaleźć jakiś prześwit.

widok w stronę Międzybrodzia © niradhara


Na przełęczy skusiłam się na wielkiego czekoladowego lodzika. Posiedziałam chwilę na ławeczce, wygrzałam się w słońcu, a potem zaczęła się najprzyjemniejsza część wycieczki – czyli zjazd.

na Przegibku © niradhara


widok w stronę Bielska © niradhara


jeszcze jeden widoczek © niradhara


Przez Bielsko przeprowadził mnie GPS. Skubany namierzył nawet ścieżkę rowerową, która miała dobre 300 metrów długości ;)

no i zaraz się ścieżka skończy © niradhara


Wyjątkowo sympatycznie jedzie się przez Lipnik – pusta droga i widoczki na góry. Po prostu żyć, nie umierać :)

droga przez Lipnik © niradhara


góry w promieniach zachodzącego słońca © niradhara




Do sumy kilometrów i podjazdów dodałam dojazd do pracy.

magneticlife.eu because life is magnetic

dzień świra

Czwartek, 23 września 2010 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Jakiś czas temu GPS poprowadził mnie obfitująca w widoczki, boczną drogą, której nie ma nawet na mapie. Przypomniałam sobie dziś o niej i postanowiłam ją odnaleźć. Pamiętałam tylko tyle, że prowadziła z Bestwiny do Pisarzowic. Zajechałam więc do Bestwiny i wklepałam „prowadź do Pisarzowic”. Urządzenie ochoczo obliczyło trasę i skierowało mnie natychmiast w teren.

nieźle się zapowiada © niradhara


Droga, którą chciałam odnaleźć, była asfaltowa, ale uświadomiłam sobie, że mam załadowaną inną mapę i stąd różnica w wytyczeniu trasy. Postanowiłam sprawdzić co będzie dalej. A dalej nie było wesoło – gdy na chwilę zatrzymałam się na skraju pola, żeby zrobić fotkę, usłyszałam wiązankę wyrazów uznawanych powszechnie za wulgarne i obelżywe. Wyrzucał ją z siebie sunący w moim kierunku traktorzysta. Droga jest ponoć prywatna, w związku z czym naruszyłam jego terytorium. Największą furię budził w nim mój aparat fotograficzny. Najpierw usiłowałam burakowi wytłumaczyć, że nie ustawił tabliczki „teren prywatny”, więc nie jestem winna wtargnięcia, ale gdy zatrzymał traktor i ruszył w moją stronę, przestraszyłam się, że chce mnie pobić i uciekłam.

chwila przed atakiem © niradhara


Ze zdenerwowania pojechałam wprost przed siebie, nie patrząc na wskazania GPS-u i wylądowałam w kłujących chaszczach. Odetchnęłam z ulgą dopiero gdy udało mi się dotrzeć do cywilizacji.

wreszcie jakiś widoczek © niradhara


coś się pali © niradhara



jakieś dziwne ustrojstwo © niradhara


Widok gór ma jednak to do siebie, że uspokaja i napełnia serce radością. Wprawdzie zaczynały się już snuć mgły i słońce powoli zniżało się nad horyzontem, ale postałam chwilę, pogapiłam się i stres minął.

jedno światło gaśnie © niradhara


drugie się zapala © niradhara




Do sumy kilometrów i podjazdów dodałam dojazd do pracy.

magneticlife.eu because life is magnetic

nad Sołę

Środa, 22 września 2010 · Komentarze(8)
Kategoria w pobliżu domu
Po raz pierwszy od wrześniowej powodzi pojechałam na miejsce dawnych stawów w Kobiernicach. Było to kiedyś jedno z moich ulubionych miejsc. Nie poznałam go. Tam, gdzie kiedyś była droga, teraz płynie Soła. Utworzyły się rzeczne odnogi, wysepki, strumyki. Wszędzie pełno powyrywanych z korzeniami drzew. Trwają prace przy naprawie wałów. Miejmy nadzieję, że zostaną umocnione, zanim natura rozszaleje się po raz kolejny.

nowe koryto Soły © niradhara


niedawno jeszcze były tu stawy © niradhara


Dla poprawienia sobie humoru udałam się do Porąbki w poszukiwaniu barw jesieni. Las nie zachwyca jeszcze złotem i purpurą, ale pojedyncze drzewa już cieszą oczy :)

pod drzewem © niradhara


prosto w słońce © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

wokół jeziora Šance

Niedziela, 19 września 2010 · Komentarze(11)
Kategoria Czechy, mixy
Różne miewamy w życiu pragnienia – czasem tęsknimy do szaleńczych przygód i wypraw na koniec świata, a czasem chcielibyśmy się po prostu wyspać. Dziś stanowczo silniejsza była ta druga potrzeba, w związku z czym zaplanowałam krótką wycieczkę wokół jeziora zaporowego Šance. Jest ono utworzone na rzeczce Ostrawicy płynącej przez czeski Beskid. Więcej informacji znaleźć można na blogu Piotrka :)

Ostrawica © niradhara


Kajman na zaporze © niradhara


z murku widać lepiej © niradhara


właśnie to widać © niradhara


Samochodem dojechaliśmy do miejscowości Frydlant nad Ostravici, a stamtąd rowerami ruszyliśmy na południe. Słoneczko czasem pięknie świeciło, czasem chowało się za niewielkimi, białymi chmurkami, ale temperatura cały czas utrzymywała się dość niska. Chwilami wiał silny, zimny wiatr i żałowałam, że nie mam jakichś nauszników. W ubiegłym roku zawiało mnie w czasie jazdy na rowerze, czego skutkiem było zapalenie ucha i utrata słuchu na prawie miesiąc. Nie chciałabym, żeby spotkało mnie to po raz drugi.

a tak zapora wygląda z góry © niradhara


jeszcze jeden rzut oka na zaporę © niradhara


droga wzdłuż jeziora © niradhara


W przydrożnym lasku udało mi się znaleźć jednego maślaka, niestety to trochę zbyt mało na jajecznicę :(

tylko takie rzucają mi się w oczy © niradhara


Kiedy dwie osoby jadą razem na wycieczkę, największym problemem jest zrobienie wpisów tak, by nie powtarzały się fotki i nie powielał tekst. Piotrek wozi ze sobą mniejszy aparat i zanim ja zdołam wyjąć i przygotować do działania lustrzankę, on już zdąży zrobić zdjęcie jakiegoś ciekawego szczegółu i pojechać dalej. Zostaje mi więc tylko focenie pejzaży ;)

czyż nie pięknie tu? © niradhara


taki sobie widoczek © niradhara


i jeszcze jeden © niradhara


jezioro widziane z zachodniego brzegu © niradhara


wracamy nad zaporę © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

po okolicy

Czwartek, 16 września 2010 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Najpiękniejszy był dzisiaj ranek. Jechałam w sprawach służbowych do Porąbki (oczywiście rowerem) i zachwycałam się cudowną przejrzystością powietrza. Niestety, nie miałam ze sobą aparatu fotograficznego :( Dopiero po powrocie z pracy znalazłam chwilę na pokręcenie się po okolicy i zrobienie kilku fotek.

barwy jesieni © niradhara


niech moc będzie z wami © niradhara


potok © niradhara


kamień © niradhara


płynne światło © niradhara


woda © niradhara


krasula © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

szaleństwa matki-natury

Środa, 15 września 2010 · Komentarze(4)
Kategoria w pobliżu domu
To stanowczo nie tak powinno wyglądać! Najpierw drzewa powinny nas olśnić feerią złoto-czerwonych barw, a dopiero później powinny opadać z nich liście. Dzieje się coś dziwnego... Czyżby przyroda znudzona rytmicznością i powtarzalnością pór roku postanowiła wyrzec się wszelkich reguł?

liście © niradhara


Zbiorowy wpis dojazdów do pracy w ciągu trzech dni.

magneticlife.eu because life is magnetic

integracja nadjeziorna

Niedziela, 12 września 2010 · Komentarze(10)
Od dawna już planowaliśmy spotkanie z Anwi i Krzarą. Niestety, zawsze coś nam krzyżowało plany - a to pogoda, a to sprawy rodzinne, a to urok, a to przemarsz wojska… ;)

Starzy górale wiedzą jednak, że plany czasem zawodzą, a improwizacja nigdy :) W sobotę wieczorem zadzwonił telefon i usłyszałam miły głos Krzyśka. Okazało się, że następnego dnia będą na wycieczce w naszej okolicy. W niedziele już z samego rana chciałam się zrywać i pędzić na spotkanie, górę jednak wzięło poczucie obowiązku, ten zaś nakazywał Piotrkowi i mnie udział w zebraniu wiejskim, na którym miał być opiniowany plan rozwoju Kobiernic na najbliższe lata. Tak więc na rowery mogliśmy wsiąść dopiero po południu. Iwona i Krzysiek zjeżdżali z Przełęczy Kocierskiej, a my wyjechaliśmy im naprzeciw.

chwilami pojawia się błękitne niebo © niradhara


a chwilami straszą ciemne chmury © niradhara


Wprawdzie lasy nie płoną jeszcze złotem i purpurą, ale pogoda już jesienna. Na niebie coraz więcej chmur, a góry powoli znikają w srebrzystej dali :(

wreszcie jadą © niradhara


powitanie © niradhara


Mglista tajemniczość krajobrazu znalazła jednak uznanie w oczach Iwonki i Krzyśka. Zatrzymywaliśmy się więc co chwilę i focili, focili, focili…

zafascynował ich ten widoczek © niradhara


i pobiegli focić © niradhara


a mnie się podoba ten © niradhara


stoją, patrzą i nie chcą jechać dalej © niradhara


A cóż to?!
Dlaczego i przed kim kapituluje niezłomny wojownik szos?
Autor najdowcipniejszej odpowiedzi otrzyma nagrodę – niespodziankę :D
Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w dniu 20 września :)

kapitulacja wojownika szos © niradhara


Pamiątkowe fotki nad Jeziorem Żywieckim i na zaporze w Tresnej to żelazny punkt programu każdej wycieczki. Nie może ich zatem zabraknąć w tej relacji.

jedziemy do Tresnej © niradhara


pamiątkowa fotka nad jeziorem © niradhara


rzut oka z zapory na Żar © niradhara


To, co piękne, zawsze kończy się zbyt szybko. Nasi mili przyjaciele nie zabawili w Beskidach długo, spieszyli się bowiem na pociąg do Częstochowy. Pozostał żal, ale i nadzieja na kolejne dłuższe spotkanie.

Iwonko, Krzysiu – serdecznie dziękuję za cudowne chwile spędzone w Waszym towarzystwie. Do rychłego zobaczenia :)


magneticlife.eu because life is magnetic