Jakiś czas temu GPS poprowadził mnie obfitująca w widoczki, boczną drogą, której nie ma nawet na mapie. Przypomniałam sobie dziś o niej i postanowiłam ją odnaleźć. Pamiętałam tylko tyle, że prowadziła z Bestwiny do Pisarzowic. Zajechałam więc do Bestwiny i wklepałam „prowadź do Pisarzowic”. Urządzenie ochoczo obliczyło trasę i skierowało mnie natychmiast w teren.
Droga, którą chciałam odnaleźć, była asfaltowa, ale uświadomiłam sobie, że mam załadowaną inną mapę i stąd różnica w wytyczeniu trasy. Postanowiłam sprawdzić co będzie dalej. A dalej nie było wesoło – gdy na chwilę zatrzymałam się na skraju pola, żeby zrobić fotkę, usłyszałam wiązankę wyrazów uznawanych powszechnie za wulgarne i obelżywe. Wyrzucał ją z siebie sunący w moim kierunku traktorzysta. Droga jest ponoć prywatna, w związku z czym naruszyłam jego terytorium. Największą furię budził w nim mój aparat fotograficzny. Najpierw usiłowałam burakowi wytłumaczyć, że nie ustawił tabliczki „teren prywatny”, więc nie jestem winna wtargnięcia, ale gdy zatrzymał traktor i ruszył w moją stronę, przestraszyłam się, że chce mnie pobić i uciekłam.
Ze zdenerwowania pojechałam wprost przed siebie, nie patrząc na wskazania GPS-u i wylądowałam w kłujących chaszczach. Odetchnęłam z ulgą dopiero gdy udało mi się dotrzeć do cywilizacji.
Widok gór ma jednak to do siebie, że uspokaja i napełnia serce radością. Wprawdzie zaczynały się już snuć mgły i słońce powoli zniżało się nad horyzontem, ale postałam chwilę, pogapiłam się i stres minął.
Ja w temacie gaz. Używać tylko wtedy kiedy "rozmówca" jest słabszy fizycznie i tylko wtedy gdy mamy 100% pewność że trafimy za pierwszym razem. Nie chcę nawet myśleć co może się stać kiedy chybimy ! Saper myli się tylko raz ! pozdrawiam
Oj, świrów w traktorach niestety nie brakuje. Wczoraj jeden wymusił mi pierwszeństwo przejazdu ciągnąc traktorem krowy z pastwiska. Spotkanie z krowim zadem przy prędkości ponad 30 km/h to już niestety nie to samo co kolizja z gąską. Na szczęście udało mi się jakoś krówki ominąć ;))) Widok "łysego" z ostatniej foty zawsze rzuca mi na usta piosenkę Kazelota Staszewskiego z muzyką Kurta Weilla pt. "Song o Alabamie" Pozdrawiam.
"Odetchnęłam z ulgą dopiero gdy udało mi się dotrzeć do cywilizacji" ...znaczy, jak...przekroczyłaś granicę? :))) P.S. Na takich typków i na wściekłe psy warto wozić ze sobą gaz pieprzowy, niedrogie, poręczne i stosunkowo skuteczne :)
To ustrojstwo to faktycznie kopaczka do ziemniaków. Na buraki i wściekłem psy polecam gaz pieprzowy (co prawda używałem go tylko na goniące mnie burki, ale efekt natychmiastowy).
Robd - aparat schowałam natychmiast i uciekłam. Skoro to on budził największą wściekłość, to facet mógłby mi go wyrwać i potłuc. Wokół nie było żywego ducha, a ja nie miałabym żadnych szans w starciu z wielkim chłopem. Pomyślałam sobie później, że facet zachowywał się tak, jakby ten traktor był kradziony, no bo chyba nie obawiał się, że robiąc zdjęcie krajobrazu niechcący utrwalę, że mu się fryzura zburzyła!
Przykre, że ludzie tyle mają w sobie złości. Jednak piękno natury koi lepiej niż chemia. To przedostatnie zdjęcie nadzwyczajne. Natomiast dziwne ustrojstwo faktycznie, ma w sobie coś z Hasiora.