Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:194.48 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:1382 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:19.45 km
Więcej statystyk

i co ja robię tu?

Wtorek, 26 stycznia 2010 · Komentarze(36)
Przyjęłam kiedyś zasadę, że nie będę robić wpisów z zerową ilością kilometrów. Po głębokim, wręcz filozoficznym, namyśle doszłam jednak do wniosku, że każdą zasadę trzeba choć raz w życiu złamać, choćby po to, by przekonać się, czy ona w ogóle ma jakiś sens!

Kiedy człowiek musi chodzić do pracy to narzeka, że ma mało czasu dla siebie. Gdy nie musi, bo jest chory, to nie może wyjść z domu i cieszyć się urokami zimy. Jak mawiał Kuraś, bohater serialu „Polskie drogi”, jak nie staniesz d... z tyłu.

Telewizja mnie nudzi. Czytać przez cały dzień się nie da, bo oczy bolą. Siedzę więc sobie i zastanawiam się, dlaczego właściwie prowadzę blog na BS?

Z pewnością nie chodzi o samo podliczanie kilometrów, bo od tego jest arkusz kalkulacyjny. Nie dla porównań z innymi, bo to mogłabym robić „podglądając” tylko cudze statystyki.

Co zatem sprawia, że ściągam rękawiczki na mrozie i robię fotkę w miejscu, które jest mi doskonale znane i obfotografowane już wcześniej wiele razy? Co sprawia, że wieczorem siedzę i segreguję zdjęcia, że mozolnie klecę zdania i zastanawiam się, czy aby przecinki postawione są we właściwych miejscach? Dla kogo i dlaczego właściwie to robię?

Może dla siebie, żeby najpiękniejsze chwile ocalić od zapomnienia? Pewnie tak, ale do tego celu wystarczyłyby zdjęcia zarchiwizowane na twardym dysku.

Może dla tych, którzy ciągle tkwią w szponach kanapowo-biesiadnego stylu życia, uświadamiając im, że to, co uważają za egzystencję, jest tylko wegetacją. Pewnie tak, bo udało mi się już namówić kilka osób na zakup roweru, a jedna z nich nawet na nim jeździ.

Może dla tych, którzy jeżdżą, by pokazać im miejsca, które uważam za piękne lub ciekawe, by oni też mogli je zobaczyć. Pewnie tak, bo świadczą o tym niektóre komentarze na blogu.

Może po to, by poznać podobnych sobie, nawiedzonych i uzależnionych cyklistów? Pewnie tak, bo spotkałam już w realu wielu wspaniałych bikestatowiczów i mam nadzieję poznać osobiście kolejnych.

Może dlatego, że w każdym z nas drzemie większa lub mniejsza potrzeba bycia zauważonym i docenionym przez innych? Pewnie tak, choć do tego akurat najtrudniej się przyznać.

Może .... może przynudzam tak koszmarnie, żeby jakoś minęło mi samotne popołudnie w domu. Pewnie tak!

Gratulacje dla wszystkich, którym udało się to doczytać do końca! ;-)


magneticlife.eu because life is magnetic

tu cichosza tam cicho

Poniedziałek, 18 stycznia 2010 · Komentarze(14)
Kategoria w pobliżu domu
Zmusiłam się dziś wreszcie do uzupełnienia tego zaległego dojazdu do pracy.

Przez ostatnich kilka dni nie wychodzę z domu. Przeziębiłam się tak jakoś nietypowo, że straciłam głos. Mówić nie mogłam wcale, co najwyżej szeptać, a i to na granicy słyszalności. Stałam się tym samym idealną żoną, taką, co to pierze, gotuje i nie marudzi.

Zwolnienie lekarskie mam do wtorku, więc jeszcze przez jakiś czas będę musiała podziwiać ośnieżony świat wyłącznie przez okno. Szkoda, bo słońce świeci i jest naprawdę pięknie.

widok z okna © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

dolina Ponikwi

Niedziela, 17 stycznia 2010 · Komentarze(22)
Kategoria w pobliżu domu
Ranek wstał mroźny, czekaliśmy więc, aż się trochę ociepli i wyjechaliśmy dopiero około jedenastej. Niestety ocieplenie to było pozorne, bo choć temperatura wzrosła do -5 st., to zaczął wiać dość nieprzyjemny wiatr. Drogą wzdłuż jeziora dojechaliśmy do Międzybrodzia Bialskiego.

jezioro zamarzło © niradhara


W Międzybrodziu skręciliśmy w drogę wiodącą na Przegibek. O dziwo, była ona czarna, więc jechało się bezpiecznie. Kaski się jednak bardzo przydały, bo wiatr zrzucał z drzew zlodowaciały śnieg. Zatrzymywałam się dość często, by zrobić fotki, a że nie potrafię obsługiwać aparatu w rękawicach narciarskich, więc palce zaczęły mi powoli lodowacieć i boleć. W dodatku zdjęcia wyszły kiepskie, bo dolina Ponikwi była zacieniona. Moje poświęcenie zdało się więc psu na budę. Po jakimś czasie stwierdziłam, że jestem wprawdzie zwolenniczką hartowania się, ale nie odmrażania kończyn i podjęłam decyzję o powrocie. A Piotrek nolens volens wrócił wraz ze mną.

kładka © niradhara


i znów przed nami Żar © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do Kozubnika i nad Jezioro Międzybrodzkie

Sobota, 16 stycznia 2010 · Komentarze(16)
Prozaiczna konieczność ugotowania rodzinie obiadu sprawiła, że dziś zamiast na jedną dłuższą wycieczkę pojechaliśmy z Piotrkiem na dwie krótsze. Przed południem wyskoczyliśmy do Kozubnika. Prowadząca do niego droga jest malownicza, a sterczącym na jej końcu ruinom HPR-u postanowiliśmy się dziś zbyt wnikliwie nie przyglądać, żeby nie zepsuć sobie wrażeń artystycznych, zawdzięczanych słońcu i ośnieżonym górom.

widok na Bujakowski Groń © niradhara


przy wodospadzie © niradhara


kapliczka © niradhara


znowu coś kręcę © niradhara


chatka © niradhara


świat w bieli © niradhara


najwiękssza ruina z czasów PRL-u © niradhara


a teraz będzie zjazd © niradhara


Po obiedzie krótki wypad do Międzybrodzia Bialskiego. Camping wprawdzie pusty i zasypany śniegiem, ale tablica optymistycznie przypomina o lecie.

uff jak gorąco © niradhara


nad jeziorem © niradhara


podziwianie widoków © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

do pracy i sklepu

Piątek, 15 stycznia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria w pobliżu domu
Droga, którą dojeżdżam do pracy pokryta jest warstwą mniej lub bardziej ubitego śniegu. Jedzie się trochę ciężko, ale za to ruch jest znikomy, co czyni dojazd w takich warunkach bezpiecznym.

magneticlife.eu because life is magnetic

do Tresnej

Sobota, 9 stycznia 2010 · Komentarze(18)
Kategoria w pobliżu domu
Ponurość i mżawka nie zachęcały dziś do jazdy. Na trasie do Tresnej i z powrotem nie spotkałam ani jednego bikera :(
Nowe opony spisywały się świetnie zarówno na asfalcie, jak i na błocie pośniegowym. Czuję się teraz znacznie bezpieczniej, a o to właśnie mi chodziło :)

lody puszczają © niradhara


zapora w Porąbce © niradhara


widok na Międzybrodzie Żywieckie © niradhara


postój z widokiem na Jezioro Żywieckie © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

pierwszy test zimowych opon

Piątek, 8 stycznia 2010 · Komentarze(19)
No i doczekałam się wreszcie. Dziś wreszcie dotarły, zamówione w poniedziałek, zimowe opony. W pracy siedziałam jak na szpilkach, nie mogłam się doczekać powrotu do domu. Niestety wymiana opon i konserwacja roweru zajęły sporo czasu, a że śnieg i ciemność to, jak dla mnie, zbyt wiele atrakcji naraz, przejechałam więc tylko kawałek. Różnica w jeździe jest odczuwalna, mam nadzieję, że jutro uda mi się przetestować oponki na dłuższym dystansie.

my się zimy nie boimy © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

o rywalizacji na BS słów kilka

Niedziela, 3 stycznia 2010 · Komentarze(69)
Kategoria w pobliżu domu
Prószyło całą noc, musiałam więc zacząć dzień od przywrócenia łączności ze światem, tj. przerzucenia paru ton śniegu. Piotrka nadal łupie w krzyżu, tradycyjnie zatem pomagał mi jedynie Gero.

Jako, że opony w Pancerniku Potiomkinie uznane zostały za niebezpieczne, wyciągnęłam z zakamarków garażu starego, wiernego Złoma, mając na względzie solidny, gruby bieżnik. Pamięć ludzka, a właściwie moja, okazała się jednak być zawodną, a opony w Złomie łyse jak kolano. Próbowałam choć trochę pojeździć, ale, że z natury kamikadze nie jestem, przeto po paru poślizgach roztropnie zawróciłam do domu.

wierny Złom © niradhara


W komentarzach do mojego wczorajszego wpisu Anwi stwierdziła: „Niradhara nie chce ze mną rywalizować :( [...] Trudno. Muszę, jak dotąd, rywalizować sama ze sobą. Może to i nie takie głupie? ”

O rywalizacji na BS rozmyślałam już wiele razy. Rankingi traktuję wyłącznie jako zabawę, bo zdaję sobie sprawę, że nie da się porównać mojego kręcenia po szosie z wymagającymi wspaniałej kondycji i techniki wyczynami CzarnejMAMBY czy wyczerpującymi wyprawami Jahoo81. Z drugiej strony nie zamierzam też rywalizować z królowymi trenażera.

Jazda na rowerze to dla mnie wytchnienie po bardzo stresującej pracy i przyjemność, która czyni życie radośniejszym, a każdy wszak wie, że żadnej przyjemności nie należy traktować zadaniowo.

Gdybym starała się za wszelką cenę nabijać wciąż więcej i więcej kilometrów, to przestałabym „tracić czas” na rozglądanie się wokół, podziwianie piękna świata i uwiecznianie go na zdjęciach. Nawet jadąc po raz kolejny tą samą trasą można zobaczyć coś nowego i ciekawego, jeśli tylko obserwuje się coś więcej niż licznik i dziury w drodze.

Fakt, sama nazwa serwisu sugeruje, że statystyki są istotną jego częścią. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że dzięki niemu poznałam wielu wspaniałych ludzi, że ich wycieczki są dla mnie inspiracją i że, być może, moja pisanina i fotki też się komuś podobają. Dlatego też zawsze, zanim wsiądę na rower, powtarzam sobie: „Ela, tylko nie daj się zwariować i nie bądź maszynką!

I to by było na tyle.

magneticlife.eu because life is magnetic

na spotkanie Królowej Śniegu

Sobota, 2 stycznia 2010 · Komentarze(25)
Kategoria w pobliżu domu
No i wykrakali synoptycy. Od rana sypie. Wybraliśmy się z Piotrkiem na przejażdżkę, ale już w Kętach stwierdził, że zmarzły mu palce u rąk i wrócił do domu. Ja na szczęście miałam rękawiczki narciarskie, więc spokojnie mogłam jechać dalej. Powtórzyłam wczorajszą trasę przez Starą Wieś, Wilamowice i Bielany.

Nie wszyscy są, jak widać, przekonani, że to zima. W Hecznarowicach jakiś gorliwiec zaczął już wiosenną orkę.

chłop na traktorze jedzie i orze © niradhara


Ja jednak mam wrażenie, że Królowa Śniegu da się nam jeszcze we znaki.

za jedną siną dalą druga dal © niradhara


oj, żebym tylko nie zardzewiał © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic