o rywalizacji na BS słów kilka

Niedziela, 3 stycznia 2010 · Komentarze(69)
Kategoria w pobliżu domu
Prószyło całą noc, musiałam więc zacząć dzień od przywrócenia łączności ze światem, tj. przerzucenia paru ton śniegu. Piotrka nadal łupie w krzyżu, tradycyjnie zatem pomagał mi jedynie Gero.

Jako, że opony w Pancerniku Potiomkinie uznane zostały za niebezpieczne, wyciągnęłam z zakamarków garażu starego, wiernego Złoma, mając na względzie solidny, gruby bieżnik. Pamięć ludzka, a właściwie moja, okazała się jednak być zawodną, a opony w Złomie łyse jak kolano. Próbowałam choć trochę pojeździć, ale, że z natury kamikadze nie jestem, przeto po paru poślizgach roztropnie zawróciłam do domu.

wierny Złom © niradhara


W komentarzach do mojego wczorajszego wpisu Anwi stwierdziła: „Niradhara nie chce ze mną rywalizować :( [...] Trudno. Muszę, jak dotąd, rywalizować sama ze sobą. Może to i nie takie głupie? ”

O rywalizacji na BS rozmyślałam już wiele razy. Rankingi traktuję wyłącznie jako zabawę, bo zdaję sobie sprawę, że nie da się porównać mojego kręcenia po szosie z wymagającymi wspaniałej kondycji i techniki wyczynami CzarnejMAMBY czy wyczerpującymi wyprawami Jahoo81. Z drugiej strony nie zamierzam też rywalizować z królowymi trenażera.

Jazda na rowerze to dla mnie wytchnienie po bardzo stresującej pracy i przyjemność, która czyni życie radośniejszym, a każdy wszak wie, że żadnej przyjemności nie należy traktować zadaniowo.

Gdybym starała się za wszelką cenę nabijać wciąż więcej i więcej kilometrów, to przestałabym „tracić czas” na rozglądanie się wokół, podziwianie piękna świata i uwiecznianie go na zdjęciach. Nawet jadąc po raz kolejny tą samą trasą można zobaczyć coś nowego i ciekawego, jeśli tylko obserwuje się coś więcej niż licznik i dziury w drodze.

Fakt, sama nazwa serwisu sugeruje, że statystyki są istotną jego częścią. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że dzięki niemu poznałam wielu wspaniałych ludzi, że ich wycieczki są dla mnie inspiracją i że, być może, moja pisanina i fotki też się komuś podobają. Dlatego też zawsze, zanim wsiądę na rower, powtarzam sobie: „Ela, tylko nie daj się zwariować i nie bądź maszynką!

I to by było na tyle.

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (69)

odp.:
jajacek dzięki za Twój wpis i miło mi iż myślimy podobnie - bratnia duszo.
niradhara ja nie mam do Ciebie żadnej pretensji i przykro mi że ta cała dyskusja rozwinęła się na Twoim blogu i ja też nie piszę tego co robię dla rywalizacji tylko traktuję BS jako dzienniczek.........
kitaxc zgadzam się z Twoim stwierdzeniem: ".........wiele osób zna się w realu lepiej czy gorzej, wiele patrząc na to co robi kolega/koleżanka mobilizuje się jeszcze żeby wyjść przejechać parę kilometrów zobaczyć kolejne ciekawe miejsce ;)....................Z drugiej strony rywalizacja tutaj to przedsmak rywalizacji choć by w zawodach, wyścigach itp. ponieważ sporo osób które mają bardzo wysokie przebiegi spotyka się właśnie w rywalizacji w realu i tam ze sobą rywalizuje ;) a bikestats.pl jeszcze tą rywalizację podkręca....................... "
Z drugiej strony rywalizacja tutaj to przedsmak rywalizacji choć by w zawodach, wyścigach itp. ponieważ sporo osób które mają bardzo wysokie przebiegi spotyka się właśnie w rywalizacji w realu i tam ze sobą rywalizuje ;) a bikestats.pl jeszcze tą rywalizację podkręca........."
[b]Kajman
ja nie używam takiego ustrojstwa jak Ty tylko mam normalny rower wpięty tylnym kołem w trenażer z możliwością regulacji oporu i mogę symulowac np.wjazd pod ostrą górę.....i wyniki nie są zafauszowane bo mam podpięty licznik na tylne koło.
OK. Koniec mojego wywodu

bikergonia 12:46 czwartek, 14 stycznia 2010

bikergonia:- Mamy takie ustrojstwo od wielu lat, czasami jak pogoda jest rzeczywiście straszna, używamy ale nigdy nie wpisujemy tego do statystyk.

Zdarza mi się wpis o km jeżeli coś ciekawego się zdarzyło lub ku pamięci.

Nigdy nie twierdziłem, że nie lubię trenażera ale wpisy z niego są zafałszowaniem tego co lubię. Trudniejsze jest kręcenie nogami w powietrzu, ale nie zauważyłem takich wpisów.
Zacząłem zastanawiać się dlaczego. Doszedłem do wniosku, że trudno byłoby dodać kilometry a jedynie czas!!! Dlaczego nikt tego nie robi? Bo nie windowałby się w statystyce km, a jedynie obniżył średnią pozostałych przejazdów.

Masz rację, trenażer to pedałowanie a nie jazda i każdy robi to co chce, byleby się dobrze bawił.

Kajman 17:30 środa, 13 stycznia 2010

niradhara lecz dzięki dyskusji prowadzonej u Ciebie ;) ile można wywnioskować, dużo zostało tu powiedziane, bardzo dużo wiele osób się wypowiadało wiele zostawiło swoje zdanie. Jestem pewien że cześć ta większa jest pozytywnie do tego nastawiona i duża cześć Ci powinna podziękować za tę jak to określiłaś burzę komentarzową, Dziękuje :)

jajacek tywalizacja rywalizacją to się zgadza, lecz rywalizacja prowadzona choć by tutaj na bikestats.pl wiele może powiedzieć o drugim człowieku (w rozumieniu sportowym) pod względem przygotowania fizyczno-psychologicznemu (albo psychicznemu xD) wiele osób zna się w realu lepiej czy gorzej, wiele patrząc na to co robi kolega/koleżanka mobilizuje się jeszcze żeby wyjść przejechać parę kilometrów zobaczyć kolejne ciekawe miejsce ;), sam miałem wiele takich wypadów że gdzieś na blogu zobaczyłem zdjęcie i zapragnąłęm sam obejrzeć gdzie to było na własne oczy zobaczyć obraz ze zdjęcia. Z drugiej strony rywalizacja tutaj to przedsmak rywalizacji choć by w zawodach, wyścigach itp. ponieważ sporo osób które mają bardzo wysokie przebiegi spotyka się właśnie w rywalizacji w realu i tam ze sobą rywalizuje ;) a bikestats.pl jeszcze tą rywalizację podkręca.
o trenażerach każdy ma zdanie wyrobione swoje własne, sam taki posiadam i wiem jakie są różnice jak się kręci w miejscu w domu, i na dworze pokonując ten sam dystans ;)

kitaxc 16:47 środa, 13 stycznia 2010

Bikergonia - moją intencją było tylko wytłumaczenie się, że nie chcę z nikim rywalizować, bo wyniki i tak są nieporównywalne, a poza tym nie czuję takiej potrzeby. Niechcący wywołałam burzę. Wszystkich, którym sprawiłam tym przykrość serdecznie przepraszam!
Zgadzam się z Tobą co do tego, że nawet gdy nie chcemy ze sobą rywalizować, to jednak w jakiś sposób porównujemy się z innymi. Gdyby nie to, nie wpadłoby mi nigdy do głowy, że kobieta w moim wieku może przejechać 200 km :) Statystyki mają swoje dobre strony :)
Podejście do trenażera jest sprawą indywidualną. Nie będę rozwijać tematu, bo nie chciałabym, żeby wszytko zaczęło się od nowa ;)

Jajacek - żadna dyskusja nie jest objawem głupawki, jeśli tylko prowadzona jest w sposób kulturalny!

niradhara 14:34 środa, 13 stycznia 2010

Bardzo dziwię się tej dyskusji na którą trafiłem przypadkiem ale dorzucę swoję trzy grosze. Przepraszam Niradhara że wpisuję to w komentarzu u Ciebie ale chyba Was kochani dopadła jakaś głupawka i moze powinniście trochę ochłonąć.

Czy to jest serwis poświęcony rywalizacji w ilości przejechanych kilometrów czy też internetowy blog/dziennik rowerowy? Cokolwiek ktokolwiek wpisuje w swoim blogu jest tylko i wyłącznie jego sprawą.

Ja na przykład zacząłem wpisywać moje mecze tenisowe i co komu do tego? Mój blog i robię na nim co mi się żywnie podoba. Wpisuję też dane z trenażera bo mam chęć widzieć ile i w jaki sposób na nim jeżdziłem i być może porównać to sobie z czymś za rok dwa piec czy dziesięć. Nikomu nic do tego. Zresztą moim zdaniem kilometry na trenażerze nie są w niczym gorsze niż na zewnątrz.

Jesli nie macie co robić i rajcujecie się miejscem wirtualnej statystyce przejechanych kilometrów to Wasza sprawa. Rywalizacja na rowerze ma na szczęście to do siebie że istnieje również w realu i polecam raczej wystartowac sobie w jakimś wyścigu i mieć możliwość rywalizować z realnymi przeciwnikami niż zawracać sobie głowę dziwną i niezdrową moim zdaniem rywalizacją w statystykach w internecie. Przypomina mi to oszołomów z forów internetowych którzy rywalizują w ilości postów. Piszcie dla siebie i znajomych a rywalizację przenieście tam gdzie jej miejsce czyli do reala.

jajacek 11:48 środa, 13 stycznia 2010

Mi ogólnie chodzi o to że nijak porównac jazdę na trenażerku w domu, np teraz w ciepełku i wogole, do jazdy na rowerku w zime czy w lato w terenie czy np. na szosie przy wietrze i różnych ogólnie warunakch pogodowych. Pomijając fakt codziennej monotonii kręcenia w miejscu wgapiając sie w tv, kompa czy najgorszym wypadku w ścianę. Wydaje mi się że wtedy to nie jest jazda dla przyjemnosci tylko wykręcanie kilometrów na siłę, przeciez bikerzy w zime nie tylko jeżdżą na rowerze...są inne dyscypliny sportu pozwalające utrzymac kondycję by np. w lutym zacząc trening przed maratonami czy innymi zawodami.... a trenażer i jeszcze raz trenażer to straszna monotonia...no chyba ze prócz dziennego kręcenia 2 h w miejscu ci co kręcą robią jeszcze co innego bardziej ciekawego;P

wiol18a 15:08 wtorek, 12 stycznia 2010

Niradhara - wyzwałaś mnie poniekąd do tzw. tablicy.
Więc napiszę coś od siebie.
Szanuję każdego rowerzystę bez względu na czym i gdzie a i jak szybko jeździ.
Lubię czytac blogi paru wymienianych tu wcześniej osób i chylę czoła przed nimi za dystanse, opisy, zdjęcia itd.
ALE poruszyliście drażliwy temat.
Wiele osób z BS ma negatywne podejście do trenażera czy spinningu i wpisywaniu z nich km. Mają do tego prawo. Ale obie opcje to pedałowanie na rowerze prawda? Więc w czym problem? Nie lubicie trenażera czy Was nie stac na zakup to to jestem w stanie zrozumiec,tylko w/g mnie dyskusja czy wpisywac km czy nie jest chora. To jest indywidualna sprawa każdego rowerzysty z BS.
Rowerkiem przejeżdżam wiele km po szosie czy w terenie ale przygotowując się do startów a nie chcąc się np. przeziebic korzystam z trenażera czy spinningu i PEDAŁUJĘ.

P.S. Piszecie że jazda na bike-u sprawia Wam dużo radości a rywalizacji na km mówicie stanowcze NIE. Ale czytając tu większośc wpisów odnoszę wrażenie że dla wielu osób miejsce w statystykach to sprawa honoru a nie zabawa.

Pozrawiam wszystkich rowerzystów i nie dajmy się zwariowac.

bikergonia 12:59 poniedziałek, 11 stycznia 2010

I ja sie dołączę do tej dyskusji... Jazda na rowerze ma sprawiac przyjemnosc, kilometry i jak przejechane to juz inna sprawa. Jakby tak na to patrzec to musiałaby byc osobna statystyka na km, a osobna na średnie prędkosci bo to ze ktos pokonuje duże odległosci nie znaczy ze szybko, w terenie tez nie osiąnę takiej sredniej jak na szosie..wiec moze jeszcze osobna statystyka na szose i w teren i każdy by był zadowolony...ale czy o to chodzi?? a pozatym trenażerom nie!! i nie wiem po co ktos to wogole wpisuje..to tak jakbym wpisala odleglosc pokonana na basenie i średnią prędkośc pływania;d mięsnie tez działają:D co nie?

wiol18a 11:34 piątek, 8 stycznia 2010

No, no!
Przeczytałem ten świetny wpis Niradhary, i dałem radę przeczytać wszystkie komentarze. Ciekawa dyskusja. :)

Zasada jest jedna:
Robić w życiu tak żeby nam było dobrze, fajnie jak przy okazji jest dobrze innym, i nie szkodzić pozostałym. ;)

Jak komuś sprawia przyjemność rywalizacja na BS, bycie w TOP10 itd... to niech się o to stara i będzie szczęśliwy. :D
Jak ktoś jeździ jedynie (i AŻ) dla przyjemności, podziwiania świata, towarzystwa itd... to tylko lepiej.
Jedna i druga osoba jest zadowolona. I niech tak będzie.

Rozmów na temat trenażerów, rankingów, statystyk i takich tam podobnych, podczas mojej "kariery" na BS było już dziesiątki.
Najważniejsze to walczyć ze sobą, swoimi słabościami, przełamywać bariery, udawadniać sobie "że mogę, że potrafię", dawać sobie radość i spełniać marzenia.

Każdy żyje jak lubi. ;)
Każdy jeździ jak lubi. :D
I dla każdego co innego jest przyjemnością. :)

Pozdrawiam!

Mlynarz 15:49 czwartek, 7 stycznia 2010

Jurku Za Twe stwierdzenie, że:
"Jahoo - znam osobiście,ona nie jest wyjątkiem,ona jest wyjątkowa."
powinieneś dostać Nobla Rowerowego :)
:-)
Pozdrawiam

kosma100 18:53 środa, 6 stycznia 2010

kitaxc - dziękuję za reakcję.Pisząc swoje uwagi miałem na myśli pewną tendencje ogólną.Jeżdżę w oldbojach w związku z tym mam czas na obserwację.
Oczywiście są pewne odstępstwa i wyjątki.Sama możliwość bycia na BS jest dla mnie na tyle wyjątkowa co dopingująca.
Co do wymienionych DKM77- nie znam osobiście ale jak czytam jego bloga to chylę czoła.Jahoo - znam osobiście,ona nie jest wyjątkiem,ona jest wyjątkowa.

Jurek57 18:49 środa, 6 stycznia 2010

Jurek57 nie do końca mogę się z tobą zgodzić, czytając choć by blog DMK77 na którym widzimy i zachody słońca wyjazdy z rodziną itp. i z drugiej strony widzimy wpisy gdzie Damian jest na pudle w Harpaganach czy wjeżdża na Śnieżkę z tętnem około dwustu na minutę.
Taki sobie blog Jahoo ;) pozdrawiam koleżankę ;) gdzie jeździ turystycznie dookoła Polski a i zdarza wygrywać zawody rowerowe MTB.

Więc cyferki nie do końca zgadzam się z cyferkami.

kitaxc 16:25 środa, 6 stycznia 2010

Zauważyłem pewną prawidłowość.Jak już wspomniałem wcześniej różnimy się w większości zasadniczo,choć należymy do tego samego gatunku.Ale jest pewna cyferka,która kładzie się cieniem na naszym stosunku do rzeczywistości.Poziom tętna.Osobnicy których serducho jest w stanie walić prawie dwieście przez większą część doby,rywalizacje traktują jako ważny element bytu.Ci którym przy stu sześćdziesięciu prawie nieodzowna staje się reanimacja,skłonni są do opisywania na BS zachodów słońca i tym podobnych spostrzeżeń.
Nie wiem czy to coś wnosi do dyskusji ale cyferki potrafią bardzo namieszać.
pozdrawiam.

Jurek57 14:45 środa, 6 stycznia 2010

Jak to mówią znajomi (nierowerowi) jak jeździmy na zloty bunkrowe:
"Nikt tu nie jest dla przyjemności"
a przecież wszystko w życiu robi się dla przyjemności (tak na uboczu)
Co daje przejechanie 1000km satysfakcję dla osoby która przejechała ten tysiąc w ciągu roku, jak również ten co zrobił 10-30-40tyś km też ma satysfakcję z tego samego tysiąca zrobionego w tydzień czy jak już widzieliśmy na tym serwisie w ciągu parunastu godzin.

Dla jeszcze innych to po prosty porównanie siebie do innych, lub jak wcześniej pisał djk danie kopniaka do wykręcenia jeszcze jednej zajefajnego rowerowania ze znajomymi.

Dać pomysł a chętni się znajdą;)

Kto jedzie w sobotę o 18 dookoła Zalewu Koronowskiego?? (kuj-pom)
dystans około 150-160km (teren)
jak coś to na pw, w komach lub na tel 509 652 529

kitaxc 08:28 środa, 6 stycznia 2010

Jest tylko jeden minus tych wszystkich komentarzy...
Cholernie zaspamowują skrzynkę:D

kundello21 08:09 środa, 6 stycznia 2010

Piotrek, nie 54, tylko 55 :)

Nomen omen ostatni mój komentarz - napisany jeszcze zanim Ela popełniła niniejszy wpis - zawiera zdanie, które pasuje jak ulał do tej dyskusji: "Ale jak to już wielokrotnie w tym serwisie było pisane - nie jeździmy dla cyferek tylko dla przyjemności..."

A tak poważnie to oczywiście nie ścigam się tu z nikim, fajnie jednak widzieć się choć przez chwilę w TOP XX. Nie rywalizuję z nikim, choć fajnie było widzieć że biker A, C i K robią podobne dystanse. Nie jeżdżę dla kilometrów, ale... rok temu w sylwestra wyszedłem na rower o 5:45 żeby dokręcić 20km i mieć w całym roku uzbierane 6000 ;-) Co mi to dało? Nic, ale zmotywowało mnie do kolejnego wyjścia na rower, do kolejnej przejażdżki....

Podobnie Wasze komentarze wielokrotnie sprawiały, że siadałem na rower choć mi się nie chciało, a potem wychodziły z tego świetne wycieczki. Tylko dzięki Wam.

Rywalizacja w ilości komentarzy. Oczywiście to nie ma znaczenia, ale fajnie widzieć, że ktoś czyta jednak Twoje wypociny. Fajnie kiedy podpowiada Ci co przegapiłeś na trasie, co mogłeś zrobić lepiej, dlaczego miałeś problemy.

Wspomniany wpis Marudzenie, mimo iż nie dotyczył bezpośrednio jazdy... dał mi niezłego kopniaka. Właściwie nie tyle sam wpis, a właśnie komentarze do niego.

Rywalizacja w ilości znajomych? I tak spotykam się (czy to w realu, czy tu na bs) tylko z tymi, którzy przypadli mi do gustu.

Itd, itd...

Rywalizacja bywa fajna, przydatna, tylko nie można dać się ogłupić, a w tym wypadku przede wszystkim nie można stracić radości z jazdy...

djk71 07:54 środa, 6 stycznia 2010

No, to jeszcze ja, żeby przyczynić się do pobicia rekordu ;-) Widzę, ze duch walki tu jednak zwycięża.

anwi 06:43 środa, 6 stycznia 2010

Nie tak dawno djk71 popełnił wpis na swoim blogu. Wycieczka pt Marudzenie miała 0 km i uzyskała 54 komentarze. Przyznam się, że sam miałem w tym jakiś udział.
Tutaj są 3 km i jak do tej pory 52 komentarze. Ciekawe czy ścigniemy Darka?

Dobry był komentarz wpisała apropos tego kosma, "im mniej kilometrów tym więcej komentarzy:)

To jest rywalizacja na BS, żadnego trenażera nie trzeba:)))) To jest oczywiście żart (dla tych co biorą wszystko na poważnie:)

Krzara:- W tym roku będę walczył, a jak sobie założę błotnik to ho, ho

Kajman 22:56 wtorek, 5 stycznia 2010

A mnie statystyki nie interesują, bylebym tylko wykręcił więcej od Kajmana.

krzara 20:09 wtorek, 5 stycznia 2010

Patrząc na liczbę komentarzy trafny temat. Wszystko już zostało napisane. Dodam jako początkujący rowerzysta, statystyki tutaj są przydatne, nie by bić się o top10, a jako źródło informacji. Mam przez to jakieś rozeznanie: ile przeciętnie ludzie jeżdżą w czasie roku, czy dla wielu np 100km to dużo, czy chowają rowery jak pada itp
Poza tym BS to kopalnia znajomości i pomysłów na nowe wycieczki. Można wypatrzeć w swojej okolicy wiele inspiracji.

fredziomf 10:12 wtorek, 5 stycznia 2010

Podoba mi się ten wpis :) Dla mnie głównym plusem i motywacją na BS są relacje i zdjęcia z odwiedzanych przez "statowiczów" miejsc. Jak widzę, że ktoś po drodze zobaczył coś ciekawego, to od razu korci mnie, żeby znaleźć jakąś nową lokację w swojej okolicy, albo nawet ruszyć w nieco mniej znane strony. Dużo czasu kiedyś spędzałem zamknięty w domu, po powrocie do jazdy na rowerze, doszedłem do wniosku, że był to czas stracony. Ścigać nigdy się nie lubiłem, ale siedzenia na 4 literach nie znoszę, zatem krążę to tu, to tam. Chwilowo jednak wyczekuje nowego roweru... :( Pozdrawiam!

Autochton 23:57 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Ech jeszcze bym coś napisał :) ale ...

Ważne jest, że każdy z Was wie o co chodzi, tak czy siak :) z Bikestats jeździ się świetnie.

Pozdrawiam

robin 22:35 poniedziałek, 4 stycznia 2010

I jeszcze jedno.Ten gość z dziwną przyczepą za rowerem foto z Twojego bloga,ma na imię Marian i mieszka koło Raciborza.Był reportaż w tv.

Jurek57 21:32 poniedziałek, 4 stycznia 2010

kochani
kiedyś byłem samozwanczym królem spamerów
teraz lubie, ba - uwielbiam Was czytać
po co mi cyferki ? a po to by przygotowac sie do przeglądu roweru
jest 8 tys km napęd zaczyna fiksować wiec nie ma co sie denerwować tylko wysłać go na emeryture i nowy założyć
rywalizacja ? chyba tylko w ilości poznanych ekshibicjonistów , którzy wolą spać pod gołym niebem by tylko ich rowerek miał namiot nad kierownicą
pozdrowerek wszystkim

jurasek 21:03 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Feels3 - to nie była prowokacja, tylko próba wytłumaczenia się przed Anwi :)

Jurek57 - dałeś mi do myślenia, rzeczywiście czasem coś łechce, choć w moim przypadku nie są to kilometry, tylko np. jakieś częstochowskie rymy, które zdarza mi się czasem skrobnąć ;P

niradhara 18:28 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Jeżeli ktoś jest tolerancyjny to powinien tolerować nietolerancję. Ja natomiast jestem nietolerancyjny i nietolerancji nie toleruje.

Arnoldzik 17:02 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Jeszcze kilka moich kamyków ... .Nie wiem ilu nas jest na BS ale pewnie już sporo.Są bardzo młodzi i trochę starsi nie wspominając o płci.Są urodziwi i tacy podobni do mnie,urodziwi inaczej.Różnimy się od siebie bardziej,niż nam się wydaje.Ale mamy ze sobą coś wspólnego - ROWER.Każdy z nas chce mimo woli albo z rozmysłem czymś się pochwalić.Jesteśmy takimi rowerowymi ekshibicjonistami - myślę że w pozytywnym znaczeniu.Rywalizacja,pokazywanie się jest ludzką cechą.
Ja jeżdżę rowerem dla zdrowia i przyjemności.Nie mam co porównywać się z młodszymi od siebie "przecinakami" bo wypadłbym blado.
Ale łechce mnie żeby od czasu do czasu czymś błysnąć.Np.fotografią,dowcipem,ripostą... .A Was nie?
Trenażer to też taki błysk kiedy za oknem -10 st.C
Tolerujmy się,nawet krytykując.
pozdrawiam Jurek

Jurek57 16:52 poniedziałek, 4 stycznia 2010

''Gdybym starała się za wszelką cenę nabijać wciąż więcej i więcej kilometrów, to przestałabym „tracić czas” na rozglądanie się wokół, podziwianie piękna świata i uwiecznianie go na zdjęciach. Nawet jadąc po raz kolejny tą samą trasą można zobaczyć coś nowego i ciekawego, jeśli tylko obserwuje się coś więcej niż licznik i dziury w drodze.''

a ja napisze krótko
AMEN:)
Pozdrawiam Noworocznie

Anonimowa Karla76 15:38 poniedziałek, 4 stycznia 2010

wpisujący:- Nie:) Każdy robi to co lubi i co mu sprawia przyjemność, taki jest ten blog i chwała mu za to:)

Nie trzeba się wstydzić kilometrów z trenażera. Są tacy co lubią mieć ich dużo niezależnie od metody.

Jeszcze raz mówię, że rywalizacja jest świetna, ale na zawodach. Tu bardziej rywalizujemy sami ze sobą co też podkreśla wielu przedmówców:)

Kajman 14:31 poniedziałek, 4 stycznia 2010

KAJMAN - tylko jak odśnieżasz czy pływasz to nie pedałujesz... Ja wpisuje dane z trenażera a jak odśnieżam to nie wpisuje. To tak trudno połapać ?

Wpisujący dane z trenażera 14:07 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Ja owszem, rywalizuję, ... ale tylko ze sobą i ze swoimi wynikami. Staram się porównywać swoje wyniki, do wyników z poprzednich okresów. Nic więcej. I tak nigdy nie wygram z tymi, którzy codziennie pokonują trasę dłuższą, niż ja w weekend.

Robert 12:17 poniedziałek, 4 stycznia 2010

siwiutki:- Trenażer jak pisałem mnie nie śmieszy tylko wpisy kilometrów z niego. Pewnie, że można się zmęczyć tak samo jak odśnieżając czy pływając.
Ciekawe jak wtedy wpisać kilometry, przecież to też wysiłek:)

Przejazdy są nieporównywalne w różnych warunkach jak pisał kundello, ale trenażer stoi w miejscu i nijak się nie rusza:(

Kajman 11:18 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Wiecie co jest najciekawsze, że prowokatorka Niradhara jest obecnie jak patrzę na pierwszym miejscu na głównej wśród kobiet :P .
My tu gadu gadu a tu proszę :D

feels3 11:05 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Kajman, dlaczego wpis z trenażera Cię tak śmieszy?
Nie widzę nic w tym złego. Zmęczyć też się pewnie nieźle można. Zresztą, nie wiem, nie mam czegoś takiego.

Dziwią mnie jednak takie notki jak ta, niby tyle na tym serwisie serdeczności, nikt w niczym się nie ściga, a jednak jeszcze tego samego dnia wyczytałem, kto rywalizuje w rankingu na photo.bikestats.eu, kto zna więcej osób, kto ma lżejszy rower itd...

Rywalizacja jest zdrowa, jeśli do celu nie idzie się po trupach. Ja chętnie w statystyki zaglądam. Choć pewnie zamykam stawkę, to cieszy mnie, że są osoby, które potrafią przejechac 30 000km rocznie. Inaczej nigdy bym nie pomyślał, że to możliwe. Ci, których statystyki nie interesują, nie powinni sobie w ogóle zawracać tym głowy.

siwiutki 11:00 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Założyłem blog głównie dlatego żeby móc sprawdzać co jakiś czas gdzie byłem, co widziałem. Kiedyś nie woziłem aparatu, nie robiłem tym samym zdjęć (ale nie jeździłem też szybko) i wiele wyjazdów uleciało z pamięci. Raz bodajże zdarzyło mi się wpisać zbiorcze kilometry z trzech dni jazdy i natychmiast spotkałem się z reakcją niektórych bikestatowiczów, że tak nie można, że trwa tu rywalizacja. A ja przecież z nikim nie rywalizuję, jeżdżę dla siebie, dla przyjemności. Aby coś ciekawego zobaczyć, poznać nowe miejsca. I tak jak wspomniała już Anwi - dla zdrowia i kondycji. Cyferki w ogóle nie są dla mnie istotne.
Pozdrawiam!

Yacek 08:52 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Ejj... ale zamiast jeździć siedzicie i klepiecie te komentarze! :p
Niedługo chyba przyjmie sie powiedzenie "wole jeździć niż siedzieć z piwem przed komputerem" bo jednak telewizja to jednak kultura, a internet jest taki, że głupie rzeczy najłatwiej znaleźć... i takie sie ogląda.

kundello21 08:03 poniedziałek, 4 stycznia 2010

Czasami jest też tak że te cyferki zaczynają dominować nad rozsądkiem.
Zdarzało mi się słyszeć od niektórych,z którymi jeździłem takie stwierdzenia:"wstyd wracać do domu z 20 km,skoro już wyszedłem na rower to po to żeby pojeździć" nie ważne że cały miesiąc leżał w domu.Albo inny przykład:jedzie koleś no i nagle gorzej się poczuł,zabolała go noga,albo coś tam innego,nie zwolni no bo średnia pójdzie się ....,więc ciśnie na chama,co tam organizm cyferki są ważniejsze.Warto się zastanowić czy takie zachowanie rzeczywiście odzwierciedla kogoś kto jedzie tylko dla siebie?
Nawet Ci.którzy trenują na zawody dobrze wiedzą że czasami trzeba odpuścić,bo zdają sobie sprawę z konsekwencji.Jeżeli ktoś rywalizuje ze szkodą dla własnego zdrowia to to nie jest już sport czy turystyka tylko głupota.
Jeżeli kogoś uraziłem to sorry,ale moje intencje są zupełnie inne.
pozdrawiam wszystkich :)

Rafaello 06:09 poniedziałek, 4 stycznia 2010

:) dodam jedno
ŻYCIE BEZ ROWERU POWODUJE RAKA I CHOROBY SERCA niech każdy jeździ dla własnej przyjemności :)

kitaxc 23:31 niedziela, 3 stycznia 2010

!!! Piszcie krócej bo ja bym chciał wszystkich Was przeczytać!!!
i jeszcze znależć czas żeby dodać coś od siebie.
Myślę że dotarło. Dzięki.

krzara 22:16 niedziela, 3 stycznia 2010

:)

kosma100 21:26 niedziela, 3 stycznia 2010

Feels3 - ja już od dziecka mam takie grafomańskie zacięcie ;P

Ha, ha Kajmanie - każdy ma taką żonę, na jaką sobie zasłużył! ;)

niradhara 21:11 niedziela, 3 stycznia 2010

Hi, hi, hi!!! anwi chyba trafiła:) Pamiętam jak na niedawnej imprezie młoda (bardzo ładna) dziewczyna podeszła do Eli szalejącej na parkiecie, i z wyraźnym podziwem wyszeptała "ale z pani laska":) a zapewniam, że dziewczyna była z facetem:)
To jest to:) Rower daje wiele i jeszcze więcej przyjemności, zdrowia, kondycji a przy okazji figury:)

Kajman 21:07 niedziela, 3 stycznia 2010

Niradhara, napisałem tak też z tego powodu, że wydaje mi się, że nie każdy czuje potrzebę się uzewnętrzniać tak, co nie znaczy że jego wypady nie są równie ciekawe jak tych co dzielą się tu nimi ze wszystkimi. Nie każdy tak ma, tak sądzę.
Siedzą sobie za to po cichu i oglądają np Twoje relacje i zdjęcia :-) i może się skuszą kiedyś :)

feels3 20:58 niedziela, 3 stycznia 2010

Anwi - masz rację z tą kondycją - tu statystyki są przydatne, bo w jakiś sposób ją jednak odzwierciedlają. A zatem, mając na uwadze zabawowy aspekt rywalizacji, bawmy się i cieszmy jazdą jak najdłużej :)))

niradhara 20:56 niedziela, 3 stycznia 2010

Bo Ty Marusia jesteś już na kolejnym stopniu zaawansowania, po cichu tu się podkradałeś jako tajemniczy towarzysz Mamby :-)
Pisałem Ci kiedyś na blogu, że jestem już blisko tego żeby porzucić licznik, zresztą który zgubiłem, ale nie wiem czy jestem na to gotowy :P

Ja skaczę po etapach, jedna trasa dla km, na drugiej lekcja foto, na maraton skocze się pościgać a i cieszyłem się jak przekroczyłem całe 2 tyś km :D

Alistar, Kosma - no to moje tylko luźne spostrzeżenie było :) , ja sam nie wiem co przeważy u mnie w 2010, czas pokaże.

feels3 20:54 niedziela, 3 stycznia 2010

Ja także jeżdżę głównie dla przyjemności. Dla przyjemności samej jazdy, przyjemności obcowania z naturą, poznawania ludzi i miejsc, rozkoszowania się widokami, zapachami, dźwiękami. Jednak jeżdżę także dla zdrowia, dla utrzymania kondycji, żeby jak najdłużej czuć się sprawną. I tu właśnie ten element konkurencji może być przydatny, gdyż czasem trudno jest się zmobilizować. Oczywiście taką rywalizację rozumiem jako dobrą zabawę nic więcej.

anwi 20:49 niedziela, 3 stycznia 2010

Feels3 - ci, którzy prowadzą blog głownie ze względu na statystyki nie są ani gorsi ani lepsi, mają tylko inną hierarchię ważności. To ich prawo. Jeśli nie czytam takich blogów, to dlatego tylko, że często ze względu na ich krańcową lakoniczność po prostu nie ma co czytać :(

Nie mam też nic przeciwko trenażerom, ale choć sama mam podobny przyrząd w łazience, to pochodzące z niego kilometry nieodmiennie kojarzą mi się ze słynnymi spacerami Felicjana Dulskiego na Kopiec Kościuszki i dlatego takich "wycieczek' nie wpisuję i wpisywać nigdy nie będę! Tak mi dopomóż patronie szalonych cyklistów! Amen.

Marusia - masz rację "magiczna siódemka" pozwoliła mi uwierzyć w siebie. Statystyki mają też swoje dobre strony, byle tylko nie podporządkować im życia ;)



niradhara 20:47 niedziela, 3 stycznia 2010

feels3 -Zakup roweru i kręcenie astronomicznych ilości km z BS dla samych km ,po tym jak się wcześniej siedziało na ławce z piwem w reku -to jest pierwszy etap. Drugi etap to jazda dla przyjemności bez licznika ,po tym jak się wcześniej kręciło astronomiczne ilości km z BS dla samych km ;) Myślę ,że ten pierwszy etap jest jak najbardziej pozytywny i wręcz konieczny żeby osiągnąć drugi etap :) Choć może się mylę. Ja w każdym razie czuję się teraz szczęśliwszy :)

marusia 20:44 niedziela, 3 stycznia 2010

Kajman, aparacik w komórce mam więcej niż kiepski... do tego przez dłuższy czas był bezużyteczny, jako że kabelek popsułam ;P (rączki niby drobne a zbyt silne się okazały;P); aparat foto wysiadł...(poza tym zazwyczaj o nim nie pamiętam); robienia zdjęć dopiero się uczę...
(Ale właśnie dodałam te, które udało mi się odzyskać ;))

Serdecznie Wszystkich pozdrawiam :)

alistar 20:30 niedziela, 3 stycznia 2010

Kosma, a z radością :D Tym bardziej, że gadać lubię ;P (co niektórzy, chwilami mają mi za złe;P). Kajman obiecał, że na Rajdzie Krokodyli dam radę (jako że nie powinnam jednak być słabsza od 5-latków), więc uśmiecham się o jakąś łagodniejszą opcję dla "cieniasów" również na Kosmicznym Zlocie ;)

alistar 20:27 niedziela, 3 stycznia 2010

Fajnie się rozwija:) Lubię zaglądać do Krzycha, bo ma takie przebiegi. Fakt, nie naczytam się wiele i zdjęć nie pooglądam ale lubię:)

Lubię zaglądać do alistar, zdjęć mało, przebiegi już się rozkręcają ale lubię jej styl:)

Lubię zaglądać do feelsa, bo ma świetne zdjęcia i mi imponuje podjazdami:)

Lubię zaglądać do Robina, bo zawsze coś fajnego wypatrzę:)

Lubię........ tak można wielu wymienić:) Istotne jest to, że każdy jest inny i u każdego szukam czegoś innego a km przychodzą same:)

Kajman 20:26 niedziela, 3 stycznia 2010

feels3 Nikt nie powiedział, że gorsza. Każdy tylko napisał swoje zdanie :)
alistar Mam nadzieję, że zechcesz kiedyś pogadać na Kosmicznym Zlocie :)
Pozdrawiam

kosma100 20:15 niedziela, 3 stycznia 2010

Feels, gorszym to można być konkretnie od kogoś, w konkretnej czynności ;)
A na rowerze każdy jeździ dla tego, co akurat jemu sprawia przyjemność - dla jednego będzie to ilość km, dla innego prędkość, widoki oglądane, ludzie poznawani, czy miejsce na zawodach - i dopóki każdy znajduje w tym sens - jest dobrze :)

alistar 20:14 niedziela, 3 stycznia 2010

Niradhara, ja też się cieszę że "popełniłaś taki wpis" :)

alistar 20:09 niedziela, 3 stycznia 2010

Czytam to raz jeszcze i się tak zastanawiam.
Rozumiem, że Ci co rywalizują na BS w statystykach to ta gorsza rowerowa brać?
A czy to nie dobrze przecież, że rywalizują w taki sposób?

Każdy z nas ma na pewnym poziomie (szczególnie mężczyźni) zakodowaną chęć rywalizacji. No bo w sumie co złego w tym, że ktoś z powodu BS kręci astronomiczne ilości km. Rozchoruje się od tego czy co? :) Wrzodów nie dostanie i Wy też nie powinniście.

To tylko im na zdrowie wyjdzie, kondycja się poprawi itd. Lepsze to niż jakby mieli siedzieć przed TV i marnować bezproduktywnie czas.
Jak czasami przejeżdżam przez osiedla i widzę smarkaczy na blokowiskach rozpijających się razem z kolegami to później jak widzę ich rówieśników tu na BS i klepiących kolejne km to już na starcie mają u mnie +10pkt do rescpectu :-)
Choćby tylko robili to dla top 10 na BS.
Niech im służy!

Obyśmy tylko takie problemy mieli, świat byłby piękny :-)

feels3 20:09 niedziela, 3 stycznia 2010

Przyjaciel, dzięki któremu "wylądowałam na BS", namawiał mnie do tego coś ze 2 dni - a ja tłumaczyłam, że gdzie tam mnie, istocie ledwie utrzymującej się na rowerze, która do tego nigdy ani dużo, ani szybko jeździć nie będzie; udało mu się w końcu przekonać mnie, że dla takich też na BS jest miejsce... I cieszę się bardzo, że dałam się namówić - bo dla mnie BS jest miejscem, gdzie mogę sobie zapisać co mi się dziś udało, jaką kolejną swoją barierę przekroczyłam; mogę też zapisać to, co mi nie wyszło; mogę również "pospamować" (jak to nazwała Kosma ;)) kiedy nie dałam rady wsiąść na rower; mogę wreszcie zajrzeć na blogi innych, poczytać, pooglądać (bardzo często piękne zdjęcia), zobaczyć miejsca mi nie znane, mogę "porozmawiać" (cudzysłów, bo to raczej krótkie wymiany myśli) - ta możliwość jest w tej chwili dla mnie najbardziej fascynująca :) bo to jest takie po troszeczku poznawanie :)

alistar 20:07 niedziela, 3 stycznia 2010

Ciesze się ,że popełniłas taki wpis. Oby więcej ludzi na BS naszły takie przemyślenia na nowy rok. Napisałaś kiedyś ,że te przejechane dystanse pozwalają Ci uwierzyć we własne możliwości. Myślę ,że uwierzyłaś w nie po tym jak wykręciłaś tą magiczną siódemkę. Ale nie próbuj za wszelką cenę pobić tego rekordu w sezonie 2010. Nie badź maszynką ;) Chciałbym żeby na tym blogu było więcej w opisie niż w tabelce. Bo Twoja pisanina bardzo mi się podoba :)

Kajman -Ciekawi mnie na jakiej podstawie czyniony jest wpis km z trenażera? Czy na podstawie pomiaru obwodu koła zamachowego? ;P

marusia 20:05 niedziela, 3 stycznia 2010

A to ja też wtrącę swoje trzy grosze.
Ja etap jazdy dla kilometrów mam już na szczęście za sobą.To były początki na BS i myślałem"wtedy" że tak trzeba.Ocknąłem się w porę i dziś jazda dla mnie jest przede wszystkim przyjemnością ,mam ochotę to jadę szybko,nie mam jadę spacerkiem,przecież jadę dla siebie.Jeżeli komuś moja jazda się nie podoba,bo jest za wolna to niech nie jeździ ze mną,niech nie czyta nawet mojego bloga,to nie mój problem. Każdy jeździ jak mu się podoba i to jest w porządku.
Do rywalizacji są zawody i imprezy,po to one są aby tam rywalizować,przynajmniej ja tak uważam.
pozdrawiam :)

Rafaello 19:58 niedziela, 3 stycznia 2010

kosma:- Ten temat wraca jak bumerang. Myślę, że wszyscy znajdują na BS to czego szukają:) Co do ilości znajomych, wydaje mi się, że każdy dobiera takich znajomych, którzy go interesują. Bardzo lubię spotykać w realu znajomych z BS:)

Jedyne co mnie rusza (śmiechowo i później brzuch mnie boli) to wpis km z trenażera:( Sam trenażer jest OK jeżeli ktoś lubi, może być też wpis, tak jak ze spaceru z psem, zrobienia 100 brzuszków czy wejścia piechotą na 4 piętro.

Kajman 18:30 niedziela, 3 stycznia 2010

Zgadzam się z Niradharą, sam stoję po tej samej stronie, głównie radość z jazdy.
Jednak są tu i tacy, którzy nie wrzucają zdjęć, nie opisują wypraw, a jedynie suche dane i statystyki, to przecież i dla nich jest miejsce tutaj. Wielu z nich trenuje i tu prowadzi swój dzienniczek, a zresztą są i pasjonaci tabelek i wykresów i ich też trzeba zrozumieć :-)

feels3 16:24 niedziela, 3 stycznia 2010

Mnie też dzisiaj bardzo trudno się jeździło - moim Kellyskiem po leśnych drogach zaśnieżonych do pół łydki.
Ale fajnie, że w ogóle wyszłaś na rower :)

Co do rywalizacji:
Mnie bikestats mobilizuje czasami do wyjścia na rower, nie dlatego by być w top10...
Zakładając bloga na BS chciałam brać przykład z Cześka i Młynarza, Blase'a, Tomalosa, którzy w tamtym czasie prowadzili blogi TOP10, ale nie tylko w kategorii ilości przejechanych kilometrów ale przede wszystkim godne uwagi, poczytania. Zainspirowało mnie to, pokazało, że można oprócz archiwizowania u siebie na kompie zdjęć z wycieczek dzielić się tym z ludźmi, którzy dzięki temu wyjdą na rower, pojeżdżą z rodziną, ze znajomymi a nie będą siedzieć przed gadającym i błyskającym pudełkiem...
Zatem BS mobilizuje mnie do wyjścia na rower by pokazać ludziom, jak można spędzać wolny czas, jak dobrze można się bawić oraz co ciekawego można odkryć, zobaczyć w okolicy. Oczywiście jeżdżę na rowerze bo to kocham a nie dlatego, by komuś coś pokazać :-)
I pomimo tego, że w nazwie BS jest "stats", pomimo tego, że coraz więcej użytkowników traktuje tę stronę jako "stats" można dzięki tej stronie poczytać "wypocin" bardzo ciekawych ludzi, w konsekwencji czego można zawiązać wspaniałe znajomości, przyjaźnie, niektóre na całe życie.
I napiszę jeszcze jedno - dzięki BS poznałam Ludzi, z którymi zdążyłam już przeżyć wiele, mam nadzieję, że przeżyję jeszcze więcej, którzy są niesamowici i mogę na Nich polegać.
Co do rywalizacji - patrząc na mojego bloga można jeszcze powiedzieć, że rywalizuje w ilości poznanych Bikestatsowiczy, otóż: jakoś tak wyszło - kocham poznawać Ludzi, kocham słuchać Ludzi, uwielbiam uczyć się na doświadczeniu Innych...
I pomimo tego, że faktycznie za dużo czasu spędzam na BS nie żałuję tego. Oczywiście jeśli ilość obowiązków wzrośnie będę musiała ograniczyć czas z BS.

Ale się rozpisałam :-)
Pozdrawiam serdecznie

kosma100 16:06 niedziela, 3 stycznia 2010

Heheh ranking traktuje jako taki dodatek i sprawdzenie, czy nie jestem jakiś niedorozwinięty rowerowo :P przecież jedni z BS są zawodowcami, a inni z trudem znajdują czas na jazdę, nawet na weekendzie. Jedni mieszkają na północy gdzie teren jest łagodny, tak samo jak i zima, a inni na południu, gdzie sypie ostro i jest trochę podjazdów. Każdy ma inny rower i inny wiek. Kondycje i cele jazdy. Nie da sie tutaj rywalizować.
Przecież głownie chodzi o pokazanie miłośnikom jazdy, czegoś co mamy u siebie.

Oby dalej było co czytać i co oglądać na blogach innych niż wszystkie w sieci:)

kundello21 15:01 niedziela, 3 stycznia 2010

W sumie to są trzy prawdy:
- świnto prowda
- tyż prowda
- i gówno prowda
A tak co do BS to nie powiem na pewno mobilizuje w jakimś stopniu do wyjazdu. Nigdy jednak nie traktowałem tego jak walkę o ranking za wszelką cenę. Ot, dobra zabawa i co dla mnie najcenniejsze, wspaniała zabawa. To tworzenie własnego pamiętnika z rowerowych wypraw i dzielenie się tym z przyjaciółmi. Sam zapis przejechanych kilometrów to raczej mniej istotny miernik tego o co w tym rowerowym świecie chodzić powinno. Kto to czuje, temu nie trzeba nic tłumaczyć.
Pozdrawiam gorąco Ciebie i zawsze miło mi tu zaglądać. :)))

Arnoldzik 14:41 niedziela, 3 stycznia 2010

Dlatego nie warto rywalizować o miejsce na głównej tylko czerpać przyjemność z jazdy.
P.S. Wpisującym km z trenażera mówię stanowcze NIE!!

fludi 14:41 niedziela, 3 stycznia 2010

Oj nie wiedziałem, że cytowałem takiego wybitnego matematyka. Ale skoro tak powiedział!

robin 14:38 niedziela, 3 stycznia 2010

Robinie - cytowane przez Ciebie stwierdzenie jako pierwszy wygłosił podobno słynny matematyk ze szkoły lwowskiej Hugo Steinhaus. Fakt, że ujął to nieco delikatniej ;)

niradhara 14:35 niedziela, 3 stycznia 2010

Statystyka na blogu - jest to dobry temat na pracę naukową.
Wracając do blogu, w jaki sposób chcesz konkurować z osobami, których narzędziem pracy jest rower czyli kurierami, rozwożącymi pizzcę itd. Ja też ograniczam "działalność" bo za dużo czasu zajmuje mi prowadzenie blogu. Weź też poprawkę na inne wariaty, ale to na privie. Pozdrawiam i Życzę dobrej zabawy.

robin 14:35 niedziela, 3 stycznia 2010

Prawda, Gówno Prawda, Statystyka :) Sorry, że tak w prostej linii ale tak jest. :)

robin 14:20 niedziela, 3 stycznia 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa arkij

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]