do Kozubnika
Kajman poucza rowery, jak maja pozować ;-)© niradhara
Dawno temu, to znaczy przed potopem, lubiłam tu przyjeżdżać, pokręcić się wśród malowniczych stawów. Po powodzi Soła zmieniła koryto i miejsce straciło cały urok. Dziś było tu szczególnie ponuro, na dodatek o mało co się nie wyglebiłam, gdy pękł pode mną lód na przysypanej śniegiem i niewidocznej kałuży.
eee tam, nic tu ciekawego© niradhara
Nie chcąc oddalać się zbytnio od domu zawróciliśmy i pojechaliśmy do Porąbki, zobaczyć czy zamarzło już Jezioro Czanieckie (tylko nie pytajcie mnie, proszę, czemu jezioro w Porąbce nazywa się Czanieckie!).
kruchy lód© niradhara
tłumów nie ma© niradhara
Zazwyczaj w dni wolne od pracy spacerują tu tłumy, dziś jednak było pusto. Pewnie się ludziska za bardzo naoglądali prognoz pogody. Właśnie zaczęłam komentować ten fakt, gdy zauważyłam, że Piotrek jakiś taki czerwono-siny się zrobił. W dodatku trząsł się cały… Za to zdjęcia porobił ładniejsze niż ja, bo poświęcał się, ściągając za każdym razie rękawiczki, żeby aparat ustawić jak należy. Z drugiej jednak strony, mieć ich będzie mniej, bo kostniejące dłonie zmusiły go do odwrotu.
będzie fotka© niradhara
Zostałam sama. Do domu nie chciało mi się wracać, bo dzięki odpowiedniemu ubiorowi czułam komfort termiczny. W moim przypadku odpowiedni oznacza: dwa komplety bielizny termoaktywnej, spodnie z membraną, zimowa kurtka, dwie pary skarpet (w tym jedne narciarskie), buty z membraną, rękawiczki z polaru, na to rękawice narciarskie, kominiarka, a na nią czapeczka. Szczerze mówiąc, nawet się trochę spociłam ;-)
kapliczka w Kozubniku© niradhara
Nie bardzo miałam koncepcję, gdzie by tu dalej pojechać, na szczęście przypomniał mi się wodospadzik w Kozubniku. Pomysł był dobry, wodospadzik zamarzł niezwykle malowniczo, niestety uroku jego nie da się nijak oddać na fotkach, jako że po pierwsze przesłaniają go trochę krzaczory, a po drugie jest w głębokim cieniu :-(
wodospad - odsłona pierwsza© niradhara
zamarznięty potoczek© niradhara
wodospad - odsłona druga© niradhara
Znad wodospadu niedaleko już do dawnego ośrodka HPR-u, znanego jako jedna z największych współczesnych ruin. Dziś wykorzystywany jest tylko przez meneli i graczy w paintball.
dawno tu nie byłam© niradhara
z daleka nawet ładnie to wszystko wygląda© niradhara
Tu też było dzisiaj pusto i głucho. Jechałam pomiędzy szkieletami budynków i nagle przypomniał mi się mój ostatni pobyt tutaj. Oczyma wyobraźni ujrzałam wszystkich przesympatycznych Bikestatowiczów, którzy gościli u nas na MuNK-u… Kochani, tęsknię już za Wami i zaczynam obmyślać drugą edycję meetingu :-)
ktoś litościwie upiększa odrapane ściany© niradhara
Pomyślałam też o cudownej, stworzona przez Angelina filmowspominajce… Och Andrzeju, jakiż byłeś nieostrożny, wykorzystałeś w niej muzykę, do której nie masz praw autorskich! Smutni panowie zapewne już Cię namierzają :-(
jedno z wielu naściennych dzieł© niradhara
Zjazd z Kozubnika nie jest ani długi ani stromy, ale że jeżdżę w okularach korekcyjnych, które nie chronią od wiatru, wycisnął mi z oczu łzy rzęsiste. I tym romantycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis ;-)
nieubłagany czas wszytko zmienia w ruinę© niradhara