Spotykamy się rzadko, bo tylko raz w roku. Zawsze w tym samym miejscu, w Bielanach. Stoją w szopce. Pełni dostojeństwa, z tajemniczymi minami, jakby chcieli powiedzieć: dwa tysiące lat minęły, a wy dalej nie wiecie, kim właściwie jesteśmy - królami, mędrcami, czy tylko wytworem fantazji?
Mają poczucie swojej misji i ważności. Są wszak VIP-ami. To święto Trzech Króli, a nie pastuszków, czy innego pospólstwa, które też się pchało do stajenki. A właściwie dlaczego tak jest? Czyżby z tym uchem igielnym to nie była do końca prawda?
Dziś przejeżdżając przez Pucice widziałam dzieci szykujące się pewnie do przedstawienia. Troszkę tych małych królów było :), ale nie wyciągały do nikogo rączek :)
Anwi, mylisz się, Królowie już wręczyli dary Dzieciątku, a w ławkach siedzi, Ela, pastuszek - który trzyma baranka na kolanach, mikołaj no i jakaś babcia - nie ma na głowie moherowego beretu, ale być może słucha tego radia :p Ciekawa szopka, choć szkoda, że nie żywa :)
Mnie dzisiejsza pogoda zniechęciła do jazdy. Cały dzień pada. Ci trzej królowie wcale nie przynoszą darów lecz raczej wyciągają po nie ręce. A kto tam jeszcze jest w szopce? Jednak pastuszek (choć jeden), a w pierwszym rzędzie słuchaczka radia Maryja.