Czasem tak się zdarza, że jak akurat zrobi się cudowna, słoneczna pogoda, taka na jaką długo czekaliśmy, to akurat wypada nam coś niezwykle pilnego do zrobienia i pozostaje tylko smętnie patrzeć w okno. No i tak właśnie patrzyłam przez ostatnie dni, a fakt poniesienia sromotnej klęski w konkursie na Blog Roku 2010 humoru też mi nie poprawił. Jurorka – p. Jolanta Kwaśniewska, po zapoznaniu się z finałową dziesiątką blogów w kategorii „Moje zainteresowania i pasje” nominowała do nagrody głównej te trzy, które wcześniej otrzymały największą ilość sms-ów.
Muszę przyznać, że było mi przykro, a nawet przez moment dołek psychiczny, w który wpadłam, wydawał się być równie głęboki jak dziury w polskich drogach. Na szczęście wiosna zbliża się wielkimi krokami, a ciepły wiatr powoli wywiewa z serca wszystkie smutki.
W ramach przygotowań do sezonu odwiozłam dziś Kellyska do przeglądu. Serwis, z którego korzystam, prowadzi pan Bogusław Kramarczyk - zwycięzca V edycji Ultramaratonu Kolarskiego Bałtyk-Bieszczady Tour 2010. Jest wspaniałym, przesympatycznym człowiekiem i moim idolem. To naprawdę wielka przyjemność znać go osobiście :)
Ojjj tam :] nie trzeba się załamywać :] A Pani J.K się nie zna :] I też przyznam, ze lubię tu zaglądać :] bo naprawdę dużo można u was obejrzeć i poczytać :] Pozdrawiam !
Czyżbym coś mylnie usłyszał o jakiejś porażce? Wiem, że czwarte miejsce jest tym najgorszym z możliwych, ale nauczyłem się dzięki udziałowi w różnych imprezach, że jednak najważniejsze jest wiedzieć ilu za Tobą finiszuje! Pozdrawiam i czekam na przyszły konkurs.
Ela, jaka porażka ??? 4 miejsce na ponad 700 blogów? O czym Ty mówisz? A że apetyt rośnie w miarę jedzenia? To dobrze... tylko w ten sposób się coś osiąga... a że nie zawsze wychodzi... życie uczy nas pokory i stawia nowe cele.... Głowa do góry i czekamy na nowe wpisy... ;)
Nie wiem w jaki sposób można porównać blog rowerowy z blogiem pasjonata historii czy miłośniczki kotów. Z takiego zestawienia może jednak wyniknąć coś ciekawego - to, że możemy się otworzyć na pasje i wrażliwość innych ludzi. Jestem pewna , że Twój blog zyskał dzięki temu konkursowi wielu nowych czytelników, może niejeden z nich zamiast wypróbowywać nowy pomysł kulinarny pójdzie w Twoje ślady i wsiądzie na rower.
Sądzę, że każdy z nas, jak już w czymś wystartuje, to chciałby wygrać. Nie chodzi o nagrody, ale o docenienie pewnej postawy życiowej. Dla mnie jest to szczególnie ważne, bo jestem nauczycielką i to z tych zakręconych, które mają poczucie misji. Nasza pani minister wymyśla coraz to nowe bzdurne programy, a przecież jest tylko jedna skuteczna metoda wychowania - własnym przykładem.
Miałam też nadzieję, że wygrana w konkursie pomoże w rozpropagowaniu Bikestats, uświadomi, jaką radość można czerpać z aktywności fizycznej i sprawi, że gnuśni kierowcy blachosmrodów polubią rowerzystów.
Lubię, czytać Twoje relacje z wycieczek i troszeczkę się zaniepokoiłem brakiem aktywności. Dobrze, ze wszystko jest ok, wiadomo, że nie zawsze rower jest najważniejszy. Pewnie, ze miłoby było gdybyś wygrała konkurs, ale rywalizacja oparta na ilości sms'ów... Takich przykładów w życiu jest wiele, jak sobie przypomnę, że Maja Włoszczowska przegrała z jakimś tam gościem (wiecie kogo mam na mysli) to aż mnie telepie ze złości.
Droga niradharo, czytam Twój blog z jedynego ważnego dla mnie powodu: bo jest interesujący. Żadna nagroda nie uczyni go bardziej atrakcyjnym, on jest wart czasu, który mu poświęcam. Dziękuję Ci za wspaniałe relacje i zdjęcia. Pozostaję z szacunkiem, czytelnik wczoraj, dziś i jutro.
UUUU... Elu nie przejmuj się, i tak zaszłaś bardzo wysoko! Nie wszyscy wiedzą, że rower to nie tylko pasja, ale i życie :) Ja teraz wypalam z nowym blogiem turystycznym, nie wiem jak to z nim będzie.