Funio nie był zachwycony moim wyjazdem na rower. Stanowczo usiłował mnie od niego odwieść, próbując przegryźć przednią oponę w Kellysku. Niezawodny instynkt podpowiadał mu, że optymistyczna prognoza portalu „Twoja Pogoda” to jakaś ściema. Miało zacząć padać dopiero w południe, zaczęło wcześniej. Stanowczo zbyt wcześnie, jak dla mnie. Deszcz ze śniegiem złapał mnie w Bielanach. Wypadałoby napisać: w czasie podziwiania szopki, ale doprawdy nie było czego podziwiać. Po raz kolejny te same figurki, nikomu nie chciało się stworzyć najprostszej choćby dekoracji.
Atrakcji dostarczyła mi niezawodna Matka Natura. Wiatr skutecznie stymulował trening wysiłkowy, nagłymi bocznymi podmuchami testował moją czujność. Siekący deszcz ze śniegiem intensywnie masowały twarz, a nawet oczy, omijając sprytnie zaporę okularów. No, tego ostatniego zabiegu nie dostanie się w najbardziej ekskluzywnym Spa za żadne pieniądze :-)
Jako pierwsze przemokły spodnie. Potem rękawiczki narciarskie i kurtka. Zaczęłam marznąć. Wtedy przypomniał mi się „Trening autogenny Schultza”. Wyobraziłam sobie upajający szept Rafała Seremeta „…twoje ciało spala teraz latami gromadzone zapasy tłuszczu… czujesz jak robi się ciepłe, coraz cieplejsze i cieplejsze…” O dziwo, zadziałało! Drogie Panie, nie walczcie z cellulitem, w niektórych okolicznościach może się przydać :-D
:)))Jak piszesz Funio..., to najpierw myśle otym na dwóch nogach..:)))), ale logiczne jest ze nie gryzł by opony...Elu nieźle musiało padać, skoro przemokły ci narciarskie rękawiczki....
Trzem Mędrcom musiał się spodobać Twój rower, bo na pierwszej fotce wszyscy do niego ręce wyciągają ;).Może prognozy pogody na http://www.weatheronline.pl/ będą bardziej trafne?Korzystam z tej stronki i zazwyczaj prognoza jest trafiona.Zazwyczaj, nie zawsze jednak.Zdrówka i wielu wspaniałych podróży życzę Ci w tym roku. Pozdrówka :)