Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:1139.24 km (w terenie 53.00 km; 4.65%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:47.47 km
Więcej statystyk

dookoła jeziora Orlik

Piątek, 7 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Jesteśmy w Czechach, a to w celu repatriacji córki, która przez lat kilka zgłębiała arkana wschodnich języków na Uniwersytecie Karola w Pradze. Operacja to nadzwyczaj skomplikowana, z powodu wielkiej ilości różnych klamotów, które nasze dziecię w tym czasie zgromadziło. Na kwaterę główną wybraliśmy camping nad jeziorem zaporowym Orlik. Standard czeskich campingów dramatycznie różni się od austriackich. Na szczęście ceny to odzwierciedlają. Zapewniwszy Dagnie przed południem rozrywkę w postaci pływania kanadyjką, po południu, z czystym sumieniem zostawiamy ją leżakującą na słońcu i wybieramy się na wycieczkę rowerową dookoła jeziorka.

wyruszamy z campingu © niradhara


W Czechach jest mnóstwo ścieżek rowerowych – podzielonych na cztery kategorie: międzynarodowe, krajowe i dwa rodzaje regionalnych. Są ponumerowane i świetnie oznakowane. W księgarniach dostępny jest „Atlas s cyklotrasami” (dostałam taki pod choinkę).

ścieżka rowerowa © niradhara


Jedziemy bocznymi, niemal zupełnie pustymi drogami.

na ścieżce © niradhara


Na czeskiej prowincji czas się zatrzymał. Nie widać nowych domów, ani sklepów. Wszystko jak za Franza Jozefa.

na prowincji © niradhara


No rowerach jeżdżą całe rodziny.

podjeździk © niradhara


Dojeżdżamy do połowy trasy – mostu nad jeziorem.

widok z mostu © niradhara


widok z mostu © niradhara


Zjeżdżamy nad jezioro, by zobaczyć zamek Orlik. Niestety, z powodu późnej pory jest już zamknięty dla zwiedzających.

zamek Orlik © niradhara


widok z zamkowych murów na jezioro © niradhara


Droga wzdłuż drugiego brzegu jeziora jest bardzo urozmaicona – co chwila wspina się na kolejną górkę, z której roztacza się nowy widok.

jezioro Orlik © niradhara


I wreszcie dojeżdżamy do zapory, skąd juz tylko rzut kamieniem na nasz camping.

na zaporze © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

Karyntia - dzień 16

Sobota, 1 sierpnia 2009 · Komentarze(1)
Tym razem R1 z biegiem rzeki. Najpierw do Spittal, gdzie wjeżdżamy na naszą ulubioną Drauweg. Początkowo prowadzi bocznymi uliczkami miasta, potem między polami.

widok z Drauweg © niradhara


W końcu zbliża się do rzeki i znów jest pięknie i romantycznie.

widok z Drauweg © niradhara


widok z Drauweg © niradhara


widok z Drauweg © niradhara


widok z Drauweg © niradhara


Co kilkaset metrów stoją ławeczki i stoliki, a że na takich odludnych ścieżkach nie ma policmajstrów z alkomatami, to i piweńko małe można sobie strzelić (to jakby się ktoś pytał – co ty właściwie kobieto wozisz w tych sakwach?)

bar samoobsługowy © niradhara


Drauweg dość często przechodzi z jednej strony rzeki na drugą. Czasem zdarza się, iż prowadzi równocześnie po obu jej stronach. Oprócz mostów są tu więc też przeprawy promowe dla rowerzystów.

most na Drawie © niradhara


promem bliżej © niradhara


w oczekiwaniu na prom © niradhara


proszę wsiadać © niradhara


No i teraz jedziemy sobie po drugim brzegu...

widok z Drauweg © niradhara


W Kellerberg znów przez most na drugą stronę. Robimy sobie fotkę pod tablicą miejscowości, dokładnie w punkcie, do którego dotarliśmy kilka dni temu jadąc z Villach.

cel osiągnięty © niradhara


Pora na powrót.

widok z Drauweg © niradhara


Zaczyna się coraz mocniej chmurzyć, jest duszno i zaczynam się obawiać, czy aby nie złapie nas burza.

nadciągają burzowe chmury © niradhara


Gdy dojeżdżamy do Millstatt rozpogadza się trochę, robimy więc jeszcze sesję zdjęciową w parku nad jeziorem.

plaża w Millstatt © niradhara


przy fontannie © niradhara


Wracamy na camping. Robi się wieczór, przeglądamy zdjęcia i zapisujemy na gorąco wrażenia. Potem siadamy przy stoliku i patrzymy długo na jezioro. Jutro rano trzeba będzie stąd wyjechać. A szkoda ...

ostatnie spojrzenie na jezioro © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic