Pojechałam zobaczyć ławkę. Sfocić wyżej wymienioną i oznajmić wszem i wobec, że w Porąbce, przed Urzędem Gminy stoi od kilku dni ławka solarna, dzięki której można sobie podładować wyczerpany mozolnym rejestrowaniem śladu telefon. Tak to cywilizacja, w parze z ekologią, dotarły do nas i może zostaną na dłużej, jeśli tylko jakiś wandal nie postanowi na niej trenować karate.
Pojawiła się też samoobsługowa stacja naprawy rowerów. Dla mnie kluczowe jest słowo "samoobsługowa", bo gdybym złapała kapcia, to mogłabym sobie co najwyżej posiedzieć na ławce solarnej, czekając na zmiłowanie czyli jakąś dobrą duszę, która potrafi się zagadkowymi wihajstrami posługiwać.
Jak dotąd mam farta, bo ostatniego kapcia złapałam w 2008 roku. Jako była nauczycielka matematyki i wielbicielka statystyk wszelakich, obawiam się jednakowoż, że przysługujący mi limit szczęścia dawno już wyczerpałam i jestem jak ta cząstka wirtualna, która zgodnie z regułą Pauliego, tak długo już istniała na kredyt, że jej anihilacja wyzwoli naprawdę kolosalną energię :D
No cóż, co ma się stać, to się kiedyś stanie. Póki co, cieszę się słońcem i jazdą, o której Mickiewicz, co to jak uczą w szkole, wielkim poetą był, wizjonersko pisał:
wśród "... tych pól malowanych zbożem
rozmaitem,
wyzłacanych pszenicą,
posrebrzanych żytem."