powitanie bocianów

Środa, 25 marca 2015 · Komentarze(14)
Kategoria w pobliżu domu
Jednym z najradośniejszych dni w roku jest dla mnie zawsze ten, w którym zobaczę pierwszego bociana. W nasze okolice pierwszy przylatuje Filip. Od lat mieszka w Starej Wsi, w wielkim gnieździe przy głównej drodze. Jeszcze kilka dni temu było puste. Dziś wylegiwał się w nim Filip. Czekałam długo w nadziei, że zechce zapozować do zdjęcia. Niestety, chyba był zmęczony długim lotem z Afryki, bo pozostał głuchy na moje prośby :)



Według dawnych wierzeń bocian powstał z człowieka. Gdy Bóg uładzał stworzony przez siebie świat, spostrzegł, że na Ziemi rozmnożyło się bardzo dużo gadów, płazów i wszelkiego robactwa. Zszedł więc z nieba, zebrał to całe plugastwo do worka i związał go tak, by nic się z niego nie wydostało. Następnie nakazał jednemu z ludzi, aby wrzucił ten pakunek do wody i zatopił. Ostrzegł przy tym, żeby pod żadnym pozorem go nie otwierać. Człowiek przyrzekł spełnić powierzone mu zadanie i udał się nad wodę. Rosła w nim jednak ciekawość, co też jest w środku. Pomyślał: - Skoro worek dał mi sam Bóg, to nie może być w nim nic złego. Otworzył tobołek, a wtedy uwięzione stworzenia rozpełzły się na wszystkie strony. Przerażony człowiek próbował wyłapać uciekinierów, ale udało mu się to tylko częściowo. Całe zajście widział Bóg, który rozgniewał się na śmiertelnika i rzekł: - Za karę do końca świata będziesz łapał to, co wypuściłeś. I wtedy człowiek przemienił się w bociana. Gdy nieszczęśnik głośno protestował, rozsierdzony Bóg odciął mu język, i od tego czasu ptak już tylko klekocze.







W Dankowicach robię krótki postój na sfotografowanie fantazyjnych uli. Nie są zamieszkałe, więc to pewnie jakiś mini-skansen. Niestety nie znalazłam w necie żadnych informacji na ich temat.


Ze stawu Przygoniec w Dankowicach spuszczono wodę. Po mulistym dnie chodzi mnóstwo ptaszysk, coś sobie z błotka wydziobują. Zachowują jednak czujność i nie dają się podejść i sfotografować z bliska.



Pomiędzy stawami jadę do Jawiszowic. Pochodzący z XVII wieku piękny, drewniany kościół św. Marcina jak zwykle zamknięty jest na głucho. Z ustawionej przy nim tablicy można się dowiedzieć, że zabezpieczenie przeciwpożarowe zabytku było dofinansowywane m.in. ze środków unijnych. Ciekawe czy ktoś wpadnie wreszcie na pomysł, że obiekty korzystające ze środków publicznych powinny być udostępniane do zwiedzania, a nie tylko służyć do celów kultowych?







Do domu wracam przez Wilamowice, pustymi drogami, po których tylko wiatr hula. Choć nade mną szare i smutne niebo, to zieleniejące pola dają nadzieję na prawdziwą, nie tylko kalendarzową, wiosnę.



magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (14)

Filip jest uroczy. Niech sobie odpoczywa, jeszcze się nabiega biedactwo :)
Tej legendy nie słyszałam, ciekawa...Te ule to hit wsi :p, a kościółek drewniany boski, szkoda, że nie dostałaś się do środka. Może w Wielką Sobotę warto do niego zajrzeć?, tak jak piszę Goofy?

Tymoteuszka 09:07 czwartek, 2 kwietnia 2015

Na pozamykane drewniane kościółki mam jeden sprawdzony sposób - Wielka Sobota. ;) Podczas adoracji Bożego Grobu większość jest otwarta przez praktycznie cały dzień i można zwiedzać do woli :)

(metoda nie działa w przypadku gdy we wsi znajduje się inny, nowszy kościół :/)

pozdrawiam wiosennie :)

Goofy601 19:38 wtorek, 31 marca 2015

W mojej okolicy jest wieś znana na całe Niemcy, gdzie gniazd boćków zatrzęsienie.
Tyle razy się tam wybieram... I wybrać nie mogę.
W tym roku pierwszego bociana zobaczyłem na twoim blogu :)

benasek 19:35 wtorek, 31 marca 2015

Bociek, bociek! Jesteśmy uratowani! :) Ptak, który przynosi tyle radości :) I dobrze :) A Filip, cóż, rzeczywiście wygląda na zmęczonego podróżą.

W mojej okolicy to już podobno 17go marca pojawiły się pierwsze bociany o czym donosi Muzeum Bociana w Kłopocie:
http://www.mbb-klopot.bermar.pl/

Pierwszy dzień wiosny już było, bociany już są, dziś w nocy pośpimy godzinę krócej, czyli wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że do lata i ciepłka coraz bliżej :)

Egonik 22:53 sobota, 28 marca 2015

Stravula, kobiety złośliwe? no co Ty ;=

Tunisława :)))

niradhara 17:22 sobota, 28 marca 2015

o ! bocian ! :) Pięknie tam macie ! :)

tunislawa 14:23 piątek, 27 marca 2015

Limit, u nas też tak jest w niektórych kościołach, a stanowczo powino być we wszystkich!

MLJ, miło mi, że się cieszysz :)

K4r3l, ciekawe czy nadal istnieje zagrożenie, że nas w coś zamienią? ;)

Este, następnym razem sfotografuję go specjalnie d;a Ciebie :)

Djk71, to już znasz :)

Nefre, pewnie tak...

niradhara 15:39 czwartek, 26 marca 2015

Ja widziałam pierwszego bociana w styczniu, ale to chyba taki który został na zimę...

Nefre 13:34 czwartek, 26 marca 2015

I teraz już wierzę, że jest wiosna :-)
Nie znałem tej historyjki... :)

djk71 05:55 czwartek, 26 marca 2015

Bardzo fajny ten widok na Wilamowice. Tą drogą często jeżdżę do rodziców do Pisarzowic i jak widzę wieże kościoła w Wilamowicach to już czuję ,ze jestem w domu :)

este 21:02 środa, 25 marca 2015

jeeeest! ps. straszna legenda... brrr :D

k4r3l 20:26 środa, 25 marca 2015

U nas bocianów jeszcze nie widziałem więc ten u Ciebie to chyba jakaś forpoczta :-)
Co do kościołów, to niektóre są tak zmyślnie zrobione, że można wejść do przedsionka i przez kratę lub przeszklone drzwi choć rzucić okiem na wnętrze. A niektóre z tych starych, drewnianych warte są choć tego jednego zerknięcia. Podczas moich dotychczasowych podróży też wiele trafiało się zamkniętych ale do niektórych udawało się wejść zagadnąwszy np. kościelnego czy osoby zajmujące się porządkami w otoczeniu kościoła. W Gąsawie (niedaleko Żnina) mieliśmy okazję z kolegą z klubu obejrzeć freski w drewnianym kościele. Robią wrażenie.

limit 18:25 środa, 25 marca 2015
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sasie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]