Artur, mój kolega z pracy, to prawdziwy
człowiek z żelaza. Ukończył triathlon
IRONMAN.
Ma
swój fanpage na FB. Kliknęłam „Lubię to”, by
zamieszczane przez niego posty zmotywowały mnie do bardziej
systematycznej jazdy.
Na
początek trafiłam na taki: "Co
jest Twoją słabą stroną? -
motywacja by wyjść z domu …
-
wymówki: że zmęczony, że brzydka pogoda, że za ciepło, że może
jutro i takie tam…
-
pogodzenie treningu z pracą, życiem rodzinnym, obowiązkami …
-
a może alkohol, używki, papierosy, którym nie umiesz powiedzieć
NIE …
-
Twoja głowa, nogi, kręgosłup … Jesteś tak silny jak Twoje najsłabsze ogniwo."
Mistrz
każe się zastanowić… siadłam więc i zaczęłam rozmyślać.
Szybko doszłam do wniosku, że posiadam prawie wszystkie wyżej wymienione
słabości (oprócz korzystania z używek – może szkoda?) i że cała jestem jednym wielkim słabym ogniwem. Zamiast trenować
w pocie czoła,
oddałam się więc interesującej lekturze w miękkim fotelu. No,
ale do czytania nigdy nie trzeba było mnie specjalnie motywować.
Wszelako
od czasu do czasu coś wygania mnie z domowych pieleszy. Wskakuję
wtedy na rower. Tym, co każe mi jechać przed siebie, nie jest chęć
pracy nad sobą i pobijania rekordów, ale hedonizm w najczystszej
postaci. Podziwianie widoków, doznanie pieszczoty słońca i wiatru.
No i ciekawość, dokąd zaprowadzi mnie droga, w którą właśnie
skręciłam.
Czy
to jednak nie ciekawość była tym, co kazało pierwszej małpie
zejść z drzewa i rozpocząć eksplorację sawanny? To nie była
małpa z żelaza, a jednak jej potomkowie podbili świat. Te zaś,
które zanadto rozmyślały o swoich słabościach, po prostu
wyginęły. Pocieszające, prawda? ;)
1.Dalej uważam, że wewnętrzna potrzeba zaspokojenia ruchu, jak dla ciała tak i dla ducha.;) 2. Mając potrzebę chłonięcia piękna tego świata to pogodzić trening z formą trekkingu rowerowego było by Ci trudno więc twierdzę, że trening to tylko marzenie i pozostaje spontan rowerowy - czyli ruch i fota.;)))
Nahtah, Limit, muszę przyznać, że bardzo zaskoczyła mnie Wasza interpretacja tekstu. No, ale jestem kobietą, a kobiety nie piszą wprost, tylko dają do myślenia :) Pozwolę sobie zadać pytania pomocnicze. 1. Czy analiza własnych słabości zmobilizowała mnie do działania czy też raczej wcisnęła w fotel? 2. Co pojawiałoby się na moim blogu, gdybym trenowała zamiast spontanicznie poszukiwać piękna - zdjęcia czy analizy kadencji, interwałów i wykresy EKG? ;)
Jotwu, MLJ, zawsze lubiłam chmury, a szczególnie takie, zza których przeziera słońce :)
W rewanżu za wpis do mojej wycieczki zaglądnąłem do Twojego wpisu i z przyjemnością mogłem podziwiać urocze, wręcz piękne zdjęcia - masz rację co do piękna chmur.
Co nas z domu na rower wyciąga? - zew natury? Lub jego szczątki ale jednak i racją jest, że walka ze słabościami daje nam moc do życia.:) Mam trochę złomu, po ile u was? ;)))