Karyntia - dzień 8

Piątek, 24 lipca 2009 · Komentarze(10)
Już od samego rana słońce prażyło niemiłosiernie, więc stwierdziliśmy, że tym razem rozpoczniemy dzień od popływania kanadyjką. Tak wygląda nasz camping od strony wody.

nasz camping © niradhara


Austria to kraj tak przyjazny turystom, że nawet na środku jeziora ustawiane są dla nich ławeczki.

ławeczka dla wodniaków © niradhara


W końcu dopłynęlismy do Ossiach i sfociliśmy je od strony wody.

Ossiach widzine z wody © niradhara


Po powrocie obiadek. No, a później tylko co chwilę zanurzyć się w wodzie, dopóki upał nie zelżał tak, że dało się wskoczyć na rower. Tym razem postanowiliśmy spenetrować Drauweg – czyli słynna drogę rowerową R1 - na północ od Villach.

nabrzeże w Villach © niradhara


w tle most na Drawie w Villach © niradhara


W Villach prowadząca nabrzeżem droga jest wyasfaltowana i służy nie tylko rowerzystom. Mnóstwo ludzi jeździ tu też na rolkach, biega lub spaceruje z psami. Co parę kroków stoją ławeczki, żeby było można usiąść i pogapić się na rzekę.

widok z ławeczki © niradhara


Opuszczamy miasto i jedziemy dalej. Tu zatrzymaliśmy się tylko dla sesji zdjęciowej.

miejsce odpoczynku © niradhara


po szuterku © niradhara


Podziwiamy widoczki. Słońce jest coraz niżej, światło ma cudowną złotą barwę i jest naprawdę pięknie.

widok na Drawę © niradhara


Wreszcie słoneczko wyczerpane całodziennym prażeniem postanawia sobie zajść.

złoty krąg chowa się za horyzont © niradhara


I robi mi się zimno w stopy...

zimno w nóżki © niradhara


Gdy wracamy do Villach jest już zupełnie ciemno, no, ale byliśmy na to przygotowani – Piotrek zabrał ze sobą statyw. Robimy więc z nabrzeża nocne zdjęcia miasta.

nocne Villach © niradhara


światła na moście © niradhara


stateczek na Drawie © niradhara


Gdy tak sobie strzelamy fotki na prawo i lewo zaczyna się błyskać nad górami. Oj, niedobrze. Pakujemy statyw i jak niepyszni wracamy na camping. Po chwili zaczyn padać, ale zdjęcie Burg Landskrone musimy jeszcze zrobić.

jak w bajce © niradhara


Pada coraz mocniej, a burza zaczyna nas otaczać ze wszystkich stron. Nabieramy więc przyspieszenia. Wprawdzie w ciemnościach niechcący rozdzielamy się i na camping wrócamy osobno, ale szczęśliwie. Tuż po naszym powrocie rozszalało się na dobre, ale to już podziwiamy na luziku, popijając sobie piwko :)

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (10)

Niestety inny kamping i brak internetu a teraz jestesmy w Cyechach

Kajman 17:51 poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Amm... padł Wam laptok, czy co? Co tak bezrelacyjnie?

bezo 11:43 piątek, 31 lipca 2009

...by opisać...

Egonik 19:31 niedziela, 26 lipca 2009

Brak słów by opisach zachwyt. Powodzonka.

Egonik 18:04 niedziela, 26 lipca 2009

Bylem w tym roku w Austrii. Trochę krócej niż Wy ale i tak jestem zadowolony. Austria to raj dla rowerzystów.
Opis mojej czerwcowej wyprawy można znaleźć u mnie na blogu.

Pozdrawiam i życzę pogody.

zbuju 23:52 sobota, 25 lipca 2009

prawie jakbym była z Wami, chociaż prawie robi różnicę...pozdrawiam

ewcia0706 20:24 sobota, 25 lipca 2009

Camping, ptaszki, ławeczka, traski R1, widoczki te za dnia i (zwłaszcza ;)) nocne po prostu brak słów, by tak jednoznacznie opisać zachwyt, który z każdym dniem relacji jest coraz większy u mnie i nie tylko (widać z poniższych wpisów :D) Pozdrowerek :)

wojtas71 19:40 sobota, 25 lipca 2009

R1 wymiata. Ale zwiedzicie i rowerowo i na wodzie. Super wycieczka. Pozdrawiam

robin 16:50 sobota, 25 lipca 2009

Ehh ... to się nazywają: prawdziwe wakacje z rowerkiem !!!
Dzięki Waszej relacji zacznę planować wypad przez Austrię - z sakwami oczywiście :)))
Serdeczne pozdrowionka :)

JPbike 07:50 sobota, 25 lipca 2009

Ach...
PIĘKNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dzięki Waszym opisom mogę chociaż trochę poczuć się jak bym tam była :-)
Pozdrawiam serdecznie :)

kosma100 06:40 sobota, 25 lipca 2009
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa enera

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]