koniec L4

Czwartek, 4 lutego 2010 · Komentarze(7)
Kategoria w pobliżu domu
Nareszcie koniec spowodowanego paskudnym przeziębieniem uwięzienia w domu :-)

Kiedy dziś rano wsiadłam na rower, żeby dojechać do pracy, był mróz, a droga była jednym wielkim lodowiskiem przysypanym drobnym śniegiem. Niebo było bezchmurne. Pierwsze, różowe jeszcze promienie słońca oświetlały szczyt Wołka, nad którym właśnie wschodził księżyc. A ja nie miałam ze sobą aparatu fotograficznego! Zastanawiałam się nawet, czy aby nie wrócić się po niego do domu, ale magiczna chwila trwała bardzo krótko. Gdy słońce wzniosło się odrobinę wyżej, widok stał się pospolity.

Po południu temperatura była dodatnia, lód częściowo się stopił, a jego resztki czaiły się pod wielkimi kałużami. Najbardziej obawiałam się niekontrolowanego poślizgu i skąpania się, ku uciesze gawiedzi. Obmyślałam już nawet jakieś wiarygodne tłumaczenie takowej kąpieli, że np. postanowiłam wziąć przykład z Krzary i zostać morsem, tylko zapomniałam się rozebrać... Na szczęście, dzięki cudownym oponom z kolcami, udało mi się wrócić do domu bez żadnych tego typu atrakcji.

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (7)

Twoje paskudne przeziębienie przerzuciło się na mnie.
Tylko kto mi przywiezie pierogi :-)

Darecki 21:42 piątek, 5 lutego 2010

Cieszę się, że nareszcie wyzdrowiałaś :)
Pozdrawiam Cię :)

alistar 19:32 piątek, 5 lutego 2010

Marusia - z góry jest rozleglejszy widok, a to zawsze nęci. Zastanawiam się jednak co łatwiejsze - znalezienie przez Piotrka nowej partnerki do jazdy po górach czy wygospodarowanie miejsca na kolejny rower (czytaj: MTB dla mnie) ;P

niradhara 20:58 czwartek, 4 lutego 2010

Oryginalny top sobie sprawiłaś. Taki uphill :) Czyżby to była zakamuflowana chęć zakosztowania prawdziwego MTB? Kajman poczynił już krok w tym kierunku i poważnie ugóralowił swój rower. Nie będzie przecież jeździł po górach sam ;)

marusia 20:06 czwartek, 4 lutego 2010

Odczekaj jeszcze kilka dni ja obiecałem sobie stopniowy powrót 5, 10, 15 km ale jestem już przy 32 :) Jeździj, jeździj - bo zima się skończy i nie będzie tak pięknych widoczków.

robin 19:11 czwartek, 4 lutego 2010

Najpierw Piotrek mnie poprosił o "wielką paszczę", a jak już przerobiłam jego blog to z rozpędu i z nudów wzięłam się za swój.

niradhara 19:09 czwartek, 4 lutego 2010

Nareszcie choróbsko ustąpiło, może w ślad zanim i zima nam odpuści. Widzę, że choroba zaowocowała atrakcyjnymi zmianami na blogu.

anwi 19:04 czwartek, 4 lutego 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ymokr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]