Po powrocie z pracy zostawionym tam wczoraj Złomem, szybko przebrałam się i wsiadłam na Kellyska. Rozpoczęte wczoraj zabiegi rehabilitacyjne wymagają przestrzegania paru zasad, z których jedna brzmi: nie wolno się męczyć. Odpadła zatem możliwość pojeżdżenia po górkach. Cóż było robić, popedałowałam w stronę Wilamowic, nie mając specjalnego pomysłu na wycieczkę.
Postanowiłam odwiedzić Filipa i sprawdzić, czy znalazł już sobie towarzyszkę życia, skręciłam zatem do Starej Wsi, gdzie jest jego gniazdo. Niestety, nie tylko bocianicy nie było widać, ale i Filip gdzieś wyfrunął. Trudno, zawsze znajdzie się ktoś inny, chętny do pozowania. No i w Dankowicach znalazłam kolejnego bociana. Robiłam mu fotki, a on łypał na mnie raz jednym, a raz drugim okiem. Mam nadzieję, że dobrze mnie zapamiętał i następnym razem będzie klekotał na powitanie.
...psychiatrzy ponoć mówią, że nie ma normalnych, są tylko niezdiagnozowani... A serio... nie da się udowodnić normalności... nie ma (i być nie może) ścisłej owej normalności definicji, takiej "od, do"...
Ile razy już ten film oglądaliśmy i zawsze śmieszy! Wyjazd zgodny z nazwą. Czyste powietrze to i ptaki tam latają. ... Jak bocian żyje to i my też będziemy ... :) Pozdrawiam
Alistar – scena wryła mi się w pamięć nie tylko dlatego, że jest zabawna. Stawia nieco prowokujące pytanie, jak można udowodnić, że jest się normalnym i co to tak naprawdę znaczy?
Misiacz – kiełkowi pewnie świat wydaje się wielki i tajemniczy. Nam też, gdy jesteśmy dziećmi. Potem zaczynamy go poznawać i, na szczęście, mamy dużo większe możliwości, niż niemobilny kiełek :)
Kosma100 – z pianinem powiadasz… hm, ona jest taka… radosna :P
Djk71 – ja też nie byłam szybka, tylko cicha i dlatego go nie wystraszyłam.
Marusia – dzięki za życzenia :)
Anwi – niecierpliwie czekam na fotki i opis.
JOzzy – dziękuję za informację. Na stronę zajrzałam, brzmi to sensownie. Jeśli nie pomoże mi medycyna tybetańska, spróbuję metody McKenzie.
Sikor4fun – dzięki za uznanie. Przyznam, że mam problem ze skleceniem relacji, gdy jadę kolejny raz tą samą trasą, a tak było w tym przypadku. Na szczęście ptactwo załatwiło sprawę.
Wisniok – rzeczywiście nieopierzony jeszcze – może to dopiero pisklę :P
Jeszcze jakiś czas temu fascynowaliśmy się kolorem i grubością pokrywy śnieżnej aż przyszła wiosna i zrobiło się naprawdę kolorowo.A będzie jeszcze ciekawiej. Miło poczytać i popatrzeć jak wszystko kwitnie,lata i "pachnie". pozdrawiam
Dziwny ten ptak na ostatnim zdjęciu ... lata to w ogóle ? :] A co do Filipa :] musi się wyszaleć :D teraz tylko patrzeć jak pióra będą z gniazda lecieć :D Podpisuję się pod wszystkim iż super wycieczka i jak zawsze opis rewelacja :] Pozdrawiam ;]
Ja się dziś na rowerowej wycieczce również nawdychałem sielskich wiosennych zapachów z pól i nie tylko z pól;) Motolotniarzy też spotkałem ,ale miałem dla nich wiecej wyrozumiałości ,bo mi pozowali do zdjęć ;)
perspektywa kiełka jak widok z szuflandii ;) a co do wygalantowanego ptaka to kiedyś bliska mi osoba nie znając bliżej tego stworzenia słysząc nad ranem dziwne dźwięki nadchodzące z pobliskiego pola zapytała: czemu sąsiad tak wcześnie samochód odpala?... z całkowitą powagą na twarzy...;)
Zupełnie nie pamiętałam tej sceny... :D Świetne zdjęcia, a ornitologiczna wycieczka bardzo ciekawa :) Dobrze, że zaczęłaś rehabilitację - oby cały ból poszedł precz i nie wrócił!