brak sygnału GPS...

Sobota, 15 maja 2010 · Komentarze(21)
Kategoria w pobliżu domu
Wszystko zaczęło się niedawno w Szczyrbskim Plesie, kiedy to siedząc sobie w restauracji zauważyłam napis „wifi”. Uświadomiłam sobie wtedy, że właśnie kończy mi się umowa z Erą i jest to znakomita okazja do sprawienia sobie nowej zabawki. W wybranym przeze mnie modelu telefonu jest również GPS. Korzystając ze wspaniałej deszczowej pogody spędziłam kilka ostatnich dni na grzebaniu w necie i ściąganiu oprogramowania.

na przystanku © niradhara


Dziś mieliśmy z Piotrkiem parę spraw do załatwienia w okolicy, a że o dziwo nie padało, wsiedliśmy na rowery i zaczęłam testy. Na pierwszy ogień poszedł program My Tracks. Pokazuje on na bieżąco ślad na mapie, wskazania licznikowe typu dystans, prędkość, przewyższenie itd. oraz profil trasy. Oczywiście od map odłączyłam go na wstępie, wymagają one bowiem stałego połączenia z siecią i można później dostać zawału serca na widok rachunku. Niestety, programik najpierw długo łapał fixa, a potem pokazał mi, że jechałam z maksymalną prędkością ponad 5 tys. km/godz. Ucieszyłam się wprawdzie, że udało mi się pobić osiągnięty w czasie przejazdu pod linią wysokiego napięcia rekord prędkości Kajmana, ale postanowiłam sprawdzić, czy jakiś inny program potwierdzi, jaka ze mnie rakieta. Włączyłam na jakiś czas GPS Loggera. Programik jest prościutki, służy wyłącznie do zapisywania śladu. Nawet działał. Zadowolona wyłączyłam go i zaczęłam testowanie nawigacji IGO. Miała nas doprowadzić do znajomej, mieszkającej w Pisarzowicach.

wyznaczanie trasy © niradhara


I owszem, prowadziła, ale zapomniałam o wyłączeniu opcji dróg gruntowych, a one były dzisiaj zalane wodą i nieprzejezdne. Musieliśmy się wracać. W Pisarzowicach z powrotem włączyłam Loggera, bo chciałam się przekonać, czy dwa programy nie będą się gryzły i jak to wpłynie na stan baterii. Nie gryzły się, ale bateria wyczerpywała się w tempie zastraszającym.

nie wiem co Piotrek chcał sfocić - mnie czy rzepak © niradhara


Po powrocie do domu szybko podłączyłam telefon do ładowarki, zjedliśmy obiad, wyprawiłam Piotrka do pracy i rozpoczęłam drugą część testów.

autostopowiczka © niradhara


Tym razem zapisywanie śladu trwało cały czas, a za pomocą nawigacji postanowiłam dojechać do Bulowic. Nie wiem, co się stało, czy warstwa chmur była grubsza, czy satelity zrobiły sobie drzemkę, ale mniej więcej co 200 metrów siedzący w telefonie krasnoludek krzyczał rozpaczliwie „brak sygnału GPS!”.

w razie czego wiem juz gdzie jest pompa © niradhara


Najgorzej, gdy w tym czasie należało gdzieś skręcić :( Po ponownym złapaniu fixa zmieniał trasę. Tak to, przez przypadek przejechałam obok dworu obronnego w Czańcu, przez miejscową ludność dumnie zwanego pałacem.

dwór obronny w Czańcu © niradhara


Dwór obronny w Czańcu został zbudowany na początku XVII wieku przez rodzinę Stokłowskich herbu Drzewica. Jest to budynek założony na planie prostokąta wymurowany z cegły, jednopiętrowy, podpiwniczony. Założenie jest trójskrzydłowe z małym wewnętrznym dziedzińcem, na który prowadzą dwa przejazdy, od zachodu i wschodu. Posiada dach mansardowy kryty gontem. Całość jest otoczona kamiennym murkiem z małymi basztami w narożach, które zachowały się w szczątkowym stanie.

prace remontowe trwają © niradhara


W 1822 roku dwór stał się własnością Habsburgów. W 1918 roku Karol Stefan Habsburg przekazał cały majątek w Czańcu wraz z dworem Polskiej Akademii Umiejętności. Obecnie dwór jest własnością prywatnej firmy, która rozpoczęła prace remontowe.

wody wciąż przybywa © niradhara


Gdy w ustawieniach nawigacji wybranym pojazdem jest rower, trasa prowadzi bocznymi, dziurawymi uliczkami, które w razie dłuższej utraty sygnału lub padnięcia baterii trudno zlokalizować. Może jestem straszną tradycjonalistką, ale o wiele lepiej i pewniej czuję się z mapą papierową.

upust wody © niradhara


Przy zapisywaniu pliku *.gpx Logger połączył wszystkie trzy ślady w jeden, a brakującą mu drogę (jakiś czas był przecież wyłączony) uzupełnił prostą kreską.


magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (21)

To jest Samsung Galaxy. Pokaże Ci wszystko, co chcesz, trzeba mu tylko wgrać odpowiednie oprogramowanie. Ściąga się za darmo z Android Market.

niradhara 20:30 czwartek, 3 czerwca 2010

Fajny ten telefonik. Myślałem nad zmianą właśnie na jakiś z GPS. Czy ten model pokazuje aktualną wysokość również ? I co to dokładnie za Samsung :)

vanhelsing 13:02 środa, 2 czerwca 2010

Elu, dużo sił Wam życzę!
Trzymam kciuki. I ciepło Was pozdrawiam!

alistar 10:10 piątek, 21 maja 2010

A ja wciąż jakoś tak hehe "romantycznie" z papierową mapą jeżdżę (przynajmniej na rowerze, w samochodzie już nie), choć ostatnio pojawili się tacy, którzy zaczęli mnie z powodu dystansów nazywać "cyborgiem" :))) Pozdrawiam!

Misiacz 20:32 czwartek, 20 maja 2010

Wczoraj w telewizorni widziałem materiał o Kobierzycach, mam nadzieję, że Was nie zatopiło :-)

Darecki 07:31 środa, 19 maja 2010

Lubię "gadżety"... nawet bardzo lubię... :) ale i tak, dla mnie, mapa jest ponad wszystko :)

alistar 19:41 poniedziałek, 17 maja 2010

Dla telefonów Nokia powstał ostatnio taki nowy projekt, chyba następca Nokia sport tracker http://www.sportstrackingtechnologies.com/#/us-EN/public ma nawet funkcję mierzenia pulsu ,opaski mają być od Polara . Jak ktoś chce przedłużyć żywotność baterii w telefonie to najlepiej kupić dodatkowy moduł GPS łączący się przez bluetooth.Taki holux m-1000c może zapisywać trasę przez 20 godzin, działa z telefonem lub bez .

Pozdrawiam

pawel020 12:08 poniedziałek, 17 maja 2010

Wiem, że macie tylko myślałem że o czymś nie wiem. Teraz rozumiem - mam dobry pomysł!? :> Pozdrawiam

robin 20:54 niedziela, 16 maja 2010

Mapa papierowa to jest to ! kurcze wyszło trochę jak reklama Coca-Coli sprzed wielu lat ;) dwór piękny i dobrze że prywatne firmy biorą się za zabytki skoro władze takie czy inne maja to gdzieś.Pozdrawiam z zalanego wodą Bytomia :(

Dynio 20:50 niedziela, 16 maja 2010

Temat ciekawy. Też skończyła mi się umowa z Erą i kombinuję, jak by tu tanim kosztem się nieco zdżipiesować, jednak wciąż jestem niezdecydowana. Myślę o Nokii, bo mam aparat tej firmy od kilku lat i nie sprawia mi kłopotów.

anwi 13:26 niedziela, 16 maja 2010

Piekniutko tam jest:) gór szkoda... czekają na uphillowców;)

kundello21 12:38 niedziela, 16 maja 2010

GPS-a nie mam, bo z tego co widzę można skończyć w...polu :D nie wspomnę już o cenie połowa dobrego roweru :( Dwór w niezłej kondycji mimo remontu ;)
Pozdrowerek :)

wojtas71 11:14 niedziela, 16 maja 2010

Ło matko! Ślad wycieczki na mapie bardzo skomplikowany :-). Co to za figura?
Mnie nie bierze jakoś GPS, aczkolwiek kilka razy z niego korzystałem w komórce kolegi :-). Przydał się, zwłaszcza w środku lasu, gdy mapa pokazywała bełkot :-).

MARECKY 08:39 niedziela, 16 maja 2010

Speed565 – właściwie to tylko zapisywanie śladu tak naprawdę jest mi potrzebne ;)

Robin – rzeczywiście mamy Garmina Edge, ale ze względu na różne godziny pracy, a co za tym idzie, wycieczek rowerowych, zdarza się, że się mijamy, nie mając okazji przekazania sobie sprzętu :( Piotrek ma bezwzględne pierwszeństwo w korzystaniu z Garmina, bo dostał go jako prezent urodzinowy.

Autochton – bateria jest tym większym problemem, im większy ekran w telefonie. Teraz siedzę przed kompem i szukam w necie ładowarki słonecznej ;)

Arturowy – GPS Logger jest programem, który ściąga się za darmo (legalnie) z Android Market :)

Rafaello - ja też mam wielki sentyment do papierowych map i nigdy się nie zgubiłam. Bardzo jednak lubię wypróbowywać nowe możliwości :)

niradhara 07:33 niedziela, 16 maja 2010

Ja jak na razie GPS nie mam,może kiedyś sobie sprawie,póki co nie czuję takiej potrzeby.
Mapa to mapa,a i trochę treningu na orientację też się przyda.
Czasami jeżdżę bez mapy i jak dotąd się jeszcze nie zgubiłem.
GPS to fajna zabawa,jak i wiele innych rzeczy w dzisiejszych czasach.
pozdrawiam:)

Rafaello 05:41 niedziela, 16 maja 2010

Ewidentnym minusem jest zjadanie baterii w telefonie jeśli chodzi o nawigację. Ja zwolennik prostych rozwiązań, używam jako komórki hebla i uznaje GPS'y zasilane paluszkami ;)
Abstrahując od tematu, mućka prezentuje się godnie! :)

Autochton 21:29 sobota, 15 maja 2010

Może coś pominąłem, ale chyba macie Garmina, więc po co eksperymentować. Z trzech urządzeń które posiadam, Edż bije je o głowę!
Pomimo remontu ciekawie wygląda ten dwór!

Pozdrawiam

robin 21:03 sobota, 15 maja 2010

Ja do nawigacji tez używam telefonu z wbudowanym GPS. Ale u mnie trafiło na Nokie E52 ze względu na baterię i brak dotykowego ekranu (dłużej działa na baterii). Po zainstalowaniu Nokia Sport Tracker świetnie nadaje się jako logger. No i taniej wychodzi niż Garmin Edge :)

speed565 20:11 sobota, 15 maja 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mawia

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]