Litwa: Auksztocki Park Narodowy
znowu upał© niradhara
Znajduję to:
Auksztocki Park Narodowy leży w północno-wschodnim krańcu Litwy, blisko granicy z Łotwą i Białorusią. Zajmuje 40 570 ha w trzech powiatach, a 70% powierzchni zajmują lasy, przeważnie sosnowe, świerkowe, jodłowe. Jest tu 126 większych i mniejszych jezior, przeważnie w centralnej części parku. Często połączone są strumieniami, dzięki czemu tworzą długie łańcuchy ciągnące się na północ i północny zachód, czyli w kierunku cofania się lodowca. Łącznie zajmują 15% powierzchni parku.
Prawda, że brzmi zachęcająco :) Nic to, że jest oddalony od naszego campingu o 150 km, pakujemy rowery na bagażnik i jedziemy. Niedawno kupiliśmy mapę okolic w skali 1:250000 i mam pomysł na trasę, ale w nadziei na pozyskanie bardziej szczegółowych map jedziemy do informacji turystycznej w Ignalinie.
Na wielki plus Litwinów zapisać należy, że pracodawcy traktują pracowników wyrozumiale i nie zmuszają do pracy w upalną sobotę, całujemy więc klamkę i szukamy już tylko miejsca, w którym można zostawić auto :D
leśna ścieżka© niradhara
Auto parkujemy w maleńkiej miejscowości Strigiliskis. Wsiadamy na rowery i asfaltową drogą jedziemy wzdłuż brzegu jeziora Draugis. Mamy ze sobą kostiumy kąpielowe, ale nie możemy znaleźć odpowiedniego zejścia do wody. Gdy przed nami pojawia się następne jezioro – Baluoso postanawiamy zjechać w szutrową dróżkę biegnącą wzdłuż jego brzegu.
nad jeziorem© niradhara
O Parku Auksztockim wyczytałam też, że: jest ostoją wielu rzadkich zwierząt. Należą do nich łosie i jelenie, sarny, dziki i wilki, lisy i rysie, norki kanadyjskie i bobry, zające bielaki i szaraki. Spośród 190 gatunków ptaków 40 należy do zagrożonych wyginięciem, jak sowy i głuszce, cietrzewie i żurawie, orły bieliki i czarne bociany. Uzupełnieniem są żółwie, przedstawiciele płazów i ryby słodkowodne.
Wszystkie te słodkie zwierzaczki pochowały się gdzieś jednak w tym upale, a honory domu pełnią jedynie owady, szczególnie wielkie końskie gzy uporczywie dotrzymują nam towarzystwa. Na szczęście okazuje się, że OFF jest środkiem bardziej uniwersalnym, niż sądziłam i działa na wszystko, co lata i bzyczy :)
lata i nie jest komarem© niradhara
Dojeżdżamy wreszcie do położonej nad jeziorem osady. Właściwie jest to zaledwie kilka domów. Napotkani ludzie opowiadają, że zimą mieszkają tu tylko cztery osoby, a latem jest duży ruch, bo przyjeżdża aż 16 rodzin autami!
wioska na jeziorem© niradhara
Mieszkańcy proponują nam skorzystanie z ich prywatnego kąpieliska, z czego skwapliwie korzystamy :)
a woda ciepła© niradhara
przystań© niradhara
Dalszej drogi wzdłuż jeziora nie ma, musimy zatem wrócić. Szutrowa drożyna czasem zmienia się w piaszczystą, jest pusto i cicho, słychać tylko świerszcze, w powietrzu unosi się zapach olejku sosnowego. Sielanka.
zapach sosnowego lasu© niradhara
Wracamy na asfalt. Z drogi co chwila otwierają się widoki na kolejne jeziora.
widoczek z drogi© niradhara
Za każdym razem, gdy znajdujemy niezarośnięte trzcinami zejście do wody, wchodzimy do niej, by chwilę popływać i ochłodzić się nieco. Wszędzie woda jest kryształowo czysta. Maleńkie rybki podpływają tak blisko, jakby chciały całować po nogach ;)
wodnik Szuwarek© niradhara
Nie my jedni zresztą szukamy ochłody. Tu, jak widać, tłok jest znaczny.
zatłoczone kapielisko© niradhara
Organizm ludzki to zupełnie nieprzewidywalna machina. Kąpiele w jeziorze, zamiast pomóc w jeździe, w jakiś dziwny sposób rozleniwiają mnie i powodują osłabienie, jazda przestaje sprawiać przyjemność.
jeszcze jeden widoczek z drogi© niradhara
Gdy dojeżdżamy do auta kręci mi się w głowie, mam wrażenie, że za chwilę zemdleję. Kładę się na tylnym siedzeniu i przesypiam całą powrotną drogę na camping. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się czegoś o środku Europy, musicie poczytać wpis Piotrka :)
urocza rzeczka© niradhara