Litwa: kilka informacji praktycznych
Dzisiejszy wpis postanowiłam poświęcić na parę uwag ogólnych, które być może mogą się komuś przydać.
wypływamy© niradhara
Campingów jest na Litwie kilkanaście. W informacji turystycznej można nawet kupić mapę, na której wszystkie są zaznaczone i opisane. No, oczywiście, jeśli ma się szczęście, bo o mapy wcale łatwo nie jest. Bez problemu można kupić wyłącznie mapę drogową całej Litwy w skali 1:500000, dla rowerzystów raczej mało przydatną. Wchodziliśmy do wszystkich bez wyjątku napotkanych informacji turystycznych, i tylko w jednej znaleźliśmy mapy poszczególnych części Litwy w skali 1:200000. To już lepiej, zwłaszcza, że zaznaczony jest na nich rodzaj nawierzchni dróg: tzn. asfalty, drogi szutrowe, drogi utwardzone, drogi nieutwardzone. Można dostać sporo ulotek reklamowych, ale sposób ich rozdawania nie do końca zgodny jest z moimi oczekiwaniami, np. plan Rumszyszek dostaliśmy w Birsztanach, w Kownie był dostępny wyłącznie mikroskopijny i mało przydatny plan ścisłego centrum, natomiast porządny plan Kowna dają w Kiejdanach. Fakt, że jakaś atrakcja jest opisana i wyeksponowana na zdjęciach nie oznacza wcale, że jest otwarta, albo że działa. Dotyczy to np. kolejki naziemnej na górę widokową w Kownie. Tory są, wagoniki stoją, kasa zarasta grzybem. Ci, co zawierzyli folderom, mogą sobie to wszystko sfotografować na pamiątkę przez dziurę w płocie.
wpływamy na sąsiednie jeziorko© niradhara
Jeśli ktoś chce zwiedzać, a nie tylko pojeździć na rowerze, podziwiać krajobrazy i zażywać kąpieli w jeziorach, musi zabrać z sobą przewodnik z Polski, bo rzetelność informacji historycznych najdelikatniej mówiąc pozostawia wiele do życzenia. Ocenzurowano wszystko, co ma związek Polską, z kulturą polską, polskimi rodami budującymi pałace, fundatorami kościołów itd. Całe fragmenty historii pomija się milczeniem, a eksponuje wyłącznie to, co litewskie.
idzie burza© niradhara
Ceny żywności są takie same jak w Polsce, nie warto jej więc ze sobą zabierać. W większych sklepach można płacić kartą, w małych wioskach trzeba mieć gotówkę. Artykuły spożywcze są w większości te same co u nas, nie ma więc problemów z zakupami. Wprawdzie raz zdarzyło się Piotrkowi kupić kaszankę, która po degustacji okazała się ciastem w czekoladzie, ale było naprawdę pyszne :D
jeden z wielu stateczków wycieczkowych© niradhara
Rowerzystów jest niewielu, są za to ścieżki rowerowe. Niestety nigdy nie wiadomo gdzie się pojawią, dokąd prowadzą i kiedy znikną. Przeważnie są prowadzone równolegle do drogi, przy wjeździe do miasta. W Wilnie zdarzają się wzdłuż ruchliwych ulic. Boczne drogi jeśli już są asfaltowe, to jest to dobry asfalt, bez dziur. Ruch niewielki, więc jeździ się bardzo przyjemnie. Zupełnie niespotykaną u nas osobliwością jest zwyczaj jazdy rowerami po autostradach, a właściwie ich asfaltowymi poboczami.
zdązyliśmy przed burzą© niradhara
Język litewski jest zupełnie niezrozumiały, oprócz paru słów takich jak: bankomatas, centras, jogurtas :) Czasem można się porozumieć po polsku, dobrze jest jednak znać rosyjski i angielski. Ludzie są mili, na wsiach nawet skłonni zaprowadzić w miejsce, którego szukamy. Może zresztą robią to z nudów, kto wie?