pożegnanie z Litwą

Niedziela, 25 lipca 2010 · Komentarze(6)
Ostatni dzień na Litwie. Jedziemy do Trok. Nad jeziorem, w pobliżu zamku są stoiska z najpiękniejszymi na Litwie, oprawionymi w srebro bursztynami, a biżuteria to, jak wiadomo, dla kobiety najlepsza pamiątka :)

ostatni raz w Trokach © niradhara


Trzeba nam jeszcze po raz ostatni zjeść wspaniały czosnkowo-ogórkowy chłodnik, wstąpić na lody do kawiarenki, z tarasu której rozciąga się widok na jezioro i zamek. Przejechać się ścieżką wokół jeziora.

nad jeziorem © niradhara


Oprócz opisanych na blogu wycieczek rowerowych, robiliśmy też samochodowe, by móc zobaczyć jak najwięcej. Zastanawiam się teraz, co zrobiło na mnie największe wrażenie. Czy może Wilno – miasto kościołów? Jest ich tu mnóstwo, właściwie można powiedzieć, że oprócz Góry Zamkowej z Wieżą Giedymina, kościoły są jedyną atrakcją Wilna.

Zamek Górny © niradhara


Wybudowanym w stylu gotyku płomienistego kościołem św. Anny zachwycił się Napoleon. Wypowiedział zdanie cytowane chyba we wszystkich książkach o Wilnie „postawić św. Annę na dłoni i przenieść do Paryża”. Na szczęście nie udało mu się!

kościoły św. Anny i św. Franciszka © niradhara


kościół św. Kazimierza widoczny za straganami © niradhara


Największe wrażenie robi niewątpliwie ufundowana przez Jagiełłę katedra św. Stanisława, gdzie spoczywa m. in. Barbara Radziwiłłówna. Nie chodzi tu tylko o piękno architektoniczne, bo katedra nie ma sobie równych pośród dzieł klasycyzmu na terenach dawnej Rzeczypospolitej, ale o atmosferę przywodząca na myśl wielowiekowy związek Litwy z Polską.

wileńska katedra © niradhara


kaplica św. Kazimierza © niradhara


Miejsce, które trzeba obowiązkowo odwiedzić to jeden z symboli Wilna - Ostra Brama. Sława obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej rozciąga się daleko poza granice Litwy i Polski. Obraz zawieszony jest nad ołtarzem, naprzeciwko dużych okien, przez które widoczny jest z ulicy. Ściany kaplicy wypełnia 14 tys. wotów, wykonanych głównie ze złota i srebra, a pośród nich ofiarowana przez marszałka Piłsudskiego blaszka z napisem „Dzięki Ci Matko za Wilno”.

Ostra Brama © niradhara


Serce marszałka pochowane jest w grobie jego matki, na cmentarzu na Rossie, jednym z czterech najważniejszych polskich cmentarzy obok warszawskich Powązek, krakowskiego cmentarza Rakowickiego i lwowskiego Łyczakowa. To miejsce pochówku wielu sławnych Polaków było celowo dewastowane przez władze radzieckie. Plądrowano groby, umyślnie wycinano drzewa tak, by padały na zabytkowe nagrobki, z których wiele stanowi prawdziwe dzieła sztuki.

cmentarz na Rossie © niradhara


pomnik nagrobny Izy Salmonowiczówny © niradhara


Bardzo sympatycznym miastem wydało mi się Kowno. Prawdziwą jego ozdobą jest przepiękny, smukły ratusz zwany „Białym Łabędziem”.

ratusz © niradhara


Jak już pisałam wcześniej na blogu, jedyne co obecnie buduje się na Litwie, to zamki warowne. Również w Kownie odbudowywana jest pochodząca z XIV w. warownia. Jej powstanie przypisuje się, w zależności od źródła Litwinom bądź Krzyżakom.

Zamek Kowieński © niradhara



Najsmutniejszym zabytkiem Kowna jest kościół św. Jerzego. Jego historia jest długa i burzliwa. Niegdyś należał do zakonu bernardynów, był palony i restaurowany. W 1954 r. zamieniono świątynię na magazyn ministerstwa zdrowia, co doprowadziło do opłakanego stanu, w którym pozostaje do dziś.

wnętrze kościoła © niradhara


Symbolem Kowna jest dom Perkuna – zbudowany w stylu gotyku płomienistego na przełomie XV i XVI wieku.

dom Perkuna © niradhara


W Kownie nie widać wielu rowerzystów, Są jednak ścieżki rowerowe - wzdłuż dróg wjazdowych do miasta, wzdłuż Niemna, w parku, na starówce.

miasto przyjazne rowerzystom © niradhara


Kiejdany to miasto, znane nam dotąd z Sienkiewiczowskiego „Potopu”. Dziś niewiele już świadczy o tym, że kiedyś było rezydencją magnacką. Opisywana w przewodnikach starówka jest mocno przereklamowana, a wystarczy zapuścić się 10 metrów w jakąkolwiek boczną uliczkę, by ujrzeć obraz opuszczenia i zaniedbania. Miasteczko jest ciche i senne. Byliśmy tu chyba jedynymi turystami.

Rynek Wielki w Kiejdanach © niradhara


boczna uliczka © niradhara


Najsłynniejszym litewskim nadmorskim kurortem jest Połąga. Roi się tu międzynarodowy tłum. To dobre miejsce wyłącznie dla tych, którzy lubią tłok i hałas. Nas zmęczyły one tak bardzo, że nie poszukaliśmy nawet znajdującego się w pałacu Tyszkiewiczów muzeum bursztynów.

plaża w Połądze © niradhara


widok z molo © niradhara


chodzenie po wodzie © niradhara


Kłajpeda to z kolei miasto dla tych, którzy mają zbyt dużo pieniędzy i chcą się ich pozbyć w jakiś głupi sposób. Szczególnie restauracje wyspecjalizowane są w sprawnym drenażu portfeli i nieobciążaniu przy tym żołądka.


stara przystań promowa © niradhara


Oprócz starej przystani promowej i placu teatralnego nie ma tu zbyt wiele do zwiedzania. Marzący o wygranej w totolotka powinni tylko poszukać przynoszącego szczęście kominiarza i koniecznie dotknąć wmurowanego w ścianę guzika ;)

Anusia z Tharau © niradhara


może przyniesie mi szczęście? © niradhara


Z Kłajpedy koniecznie należy przepłynąć promem na Mierzeję Kurońską i odwiedzić znajdujące się w Kupgalis delfinarium i znajdujące się w dawnej pruskiej twierdzy Muzeum Morskie.

w delfinarium © niradhara


bawimy się kółkiem © niradhara


a ja umiem grać w piłkę © niradhara


Mierzeja Kurońska jest rajem dla rowerzystów. Wśród wydm i sosnowych lasów poprowadzono tu dziesiątki kilometrów ścieżek rowerowych. Jest też wiele wypożyczalni rowerów. Ciekawostką jest styl jazdy większości turystów: „przerzutkom mówimy stanowcze nie!” – polegający na wprowadzaniu roweru na każdy, najmniejszy nawet podjazd i dostojnym zjeździe z górki ;)

przestrzeń © niradhara


Strudzeni i zmęczeni upałem zażywać mogą morskich kąpieli i cieszyć pustymi plażami.

linia horyzontu © niradhara


Jakoś tak jest, że im piękniejszy urlop, tym szybciej się kończy. Nasz niestety też dobiegł kresu. Zaczęłam robić ten wpis w ostatnim dniu naszego pobytu na Litwie, ale nie zdążyłam i kończę w domu. Już teraz wiem, za czym będę tęsknić najbardziej – za ciepłą i kryształowo czystą wodą litewskich jezior, za bezludnymi wysepkami, za ciszą przerywaną tylko pluskiem wioseł. Za pustymi drogami, zapachem sosnowych lasów, wioskami, w których czas się zatrzymał. Żegnaj, Litwo…

za tym będę tęsknić najbardziej © niradhara


podróż w czasie i przestrzeni © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (6)

Dopieszczone te litewskie wpisy.
Chciałbym kiedyś z nich jak z przewodnika skorzystać.

krzara 18:09 poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Dzięki wam Litwa stała się mi bliższa i ciekawsza. Nabrałem wielkiej ochoty, by odwiedzić ten kraj.
Dzięki wam Elu, za waszą piękną opowieść! :)

DaDasik 20:00 piątek, 30 lipca 2010

Wspaniała wyprawa – urzekające zdjęcia, ciekawe i pouczające opisy

petra 05:10 piątek, 30 lipca 2010

Piękny opis...

Misiacz 19:11 czwartek, 29 lipca 2010

Miło było, chociaż tylko wirtualnie, lecz jednak wspólnie z Wami zwiedzać Litwę. Gdzie następna wyprawa ?

anwi 18:47 czwartek, 29 lipca 2010

Pięknie napisane. I bardzo mi się podoba, że na ostatnim zdjęciu rower stoi na szutrówce ;)

meak 11:23 czwartek, 29 lipca 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]