ale szopka

Poniedziałek, 27 grudnia 2010 · Komentarze(22)
Kategoria w pobliżu domu
Co za wstyd! To już miesiąc minął odkąd po raz ostatni zrobiłam wpis na Bikestats. W dodatku nie mam absolutnie nic na swoje usprawiedliwienie, no bo nie może być nim przecież ani nadrabianie zaległości w czytaniu, ani chodzenie z psem do lasu, ani przygotowania do Świąt!

Dzisiejszy słoneczny, choć mroźny dzień zachęcił mnie wreszcie do wyciągnięcia z garażu Pancernika, któremu w daremnym, jak dotąd, oczekiwaniu na przejażdżkę, smar stężał już z rozpaczy w łożyskach.

szopka w Porąbce © niradhara


Przez wiele lat w Porąbce można było w okresie świątecznym podziwiać szopki z żywymi zwierzętami. Dwa lata temu ktoś tak niestarannie zbił ogrodzenie, że dwa wypożyczone z jakiegoś zoo daniele, znudzone pozowaniem do niezliczonych fotografii, naparły na nie mocniej i, ku uciesze gawiedzi, wyrwały się na wolność. Pół gminy ich później szukało :)

W tym roku obok kościoła stoi szopka z figurami, które z całą pewnością donikąd się nie wybiorą!

tłumów nie ma © niradhara


stara kapliczka © niradhara


Główna, prowadząca w stronę Żywca droga jest wprawdzie czarna, ale leżący po bokach śnieg bardzo ją zwęża, przez co czyni jazdę na rowerze dość niebezpieczną. Po namyśle wybrałam więc bezpieczniejszą, bo dużo mniej ruchliwą trasę do Kozubnika. Wprawdzie pod cienką warstwą śniegu było trochę lodu, ale oponki z kolcami świetnie sobie radzą w takich warunkach.

kapliczka w Kozubniku © niradhara


droga do HPR-u © niradhara


kocham błękit © niradhara


Dawny ośrodek HPR to miejsce, które w każdej porze roku robi niesamowite wrażenie, ze względu na kontrast pomiędzy ponurą szpetotą ruin i pięknem otaczających je gór.

kontrasty © niradhara


W drodze powrotnej zauważyłam hasające po przydomowym wybiegu konie. Zapytałam właściciela czy mogę im zrobić fotkę. Chętnie się zgodził, a potem zaczął opowiadać o nich, o sobie, o planach odbudowy ośrodka, o gminnej polityce itd. Czas mijał, a ja słuchałam i słuchałam … i marzłam. Kilka razy wprawdzie próbowałam się pożegnać, ale sympatyczny gospodarz wciąż znajdował nowe tematy do rozmowy. Od ostatniego stadium hipotermii wybawił mnie przybywający akurat z jakimś ważnym pakunkiem listonosz. Chwała Poczcie Polskiej! ;)

pobaw się ze mną © niradhara


I tak to, zamiast nabijać kilometry i odrobić zaniedbania, wróciłam do domu, gnana żądzą gorącej herbaty ;)

jezioro znów zamarzło © niradhara


niewiele już takich domów © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (22)

Dziękuję za miłe słowa...i za życzenia dostatku dla Misiaczy! ;)
Niestety - jednego miśka ubyło - spójrz na nowe logo Shrinka! :(((

Misiacz 08:53 piątek, 7 stycznia 2011

Drogi Misiaczu - dla tak uroczego terapeuty zawsze jakaś dolegliwość się znajdzie, choćby urojona :D
Miłe byłyby też seanse energetyzujące :)
Jak tylko skończymy prace remontowe w domu i uda mi się go dosprzątać, wracam na BS i możemy eksperymentować z oddziaływaniami na odległość.
Serdecznie pozdrawiam i życzę, by i w tym, rozpoczynającym się właśnie roku, mięśnie rosły w siłę, a Misiacze żyły dostatniej :)))

niradhara 11:20 czwartek, 6 stycznia 2011

Osobistym terapeutą? Co miałbym uleczyć? :)))

Misiacz 22:07 środa, 5 stycznia 2011

Piękne zdjęcia Elu :)
Wszystkiego Najlepszego w 2011 roku :)

DaDasik 23:21 sobota, 1 stycznia 2011

Wszystkiego, co potrzebne (i jeszcze ciut na zapas) na cały ten rok :)
I sił na remoncik... ;)

alistar 20:34 sobota, 1 stycznia 2011

Taki domek z drewna to ja bym własnymi rękoma zbudował :)

JPbike 13:59 czwartek, 30 grudnia 2010

Sikorski33 - to jeszcze nie koniec zimy, z pewnością nasypie więcej.

Alistar zgadzam się z Tobą w 100%.

Jurasek - pozdrowerek z szumem potoków :)

Darecki - znów pewnie zniknę na jakiś czas, bo zaczynamy mały remoncik.

Kundello - to nie strach mnie dopadł, ale lenistwo.

Gibson - dziękuję, wzajemnie :)

Misiacz - bądź proszę mym osobistym terapeutą ;)

niradhara 19:11 środa, 29 grudnia 2010

"...smar stężał już z rozpaczy w łożyskach" - hehehe! Dobre!
Słuszny dystans - inaczej rzec nie mogę, ponieważ sam zrobiłem podobny.
P.S. Dziękuję za komentarz "o Kaszpirowskim" :)))

Misiacz 17:57 środa, 29 grudnia 2010

Zdjęcia jak zwykle piękne :-)
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!

Gibson 11:26 środa, 29 grudnia 2010

Potężnie te góry..

Właśnie się zastanawiałem co się dzieje, czyżby Ciebie też dopadł strach przed jazdą zimą. Widać że jednak nie:) i fajnie.

kundello21 00:07 środa, 29 grudnia 2010

Gratuluję powrotu do rowerowego życia :-)

Darecki 22:51 wtorek, 28 grudnia 2010

telepatia jakaś ?
i ja zatęskniłem za małym słówek co nieco
pozdrowerek z szumem fal

jurasek 20:47 wtorek, 28 grudnia 2010

Uff... Krokodyli znak życia... ;)
Wiesz, mnie się tak nieśmiało wydaje, że rower (jak również inne rzeczy) przyjemność ma sprawiać, więc jeśli czasem człowiek ma ochotę "nabrać na niego większego apetytu", to... czemu nie? :)
Dom na ostatniej fotce urzeka...

alistar 20:42 wtorek, 28 grudnia 2010

Piękne górskie widoki.U nas jest więcej śniegu. Pozdrowienia:)

sikorski33 18:08 wtorek, 28 grudnia 2010

Sikor - widziałam owo ogrodzenie, z którego uciekły daniele. Mistrzunio, który je zbijał miał wprawdzie młotek, ale rozumu w pracy nie nadwyrężał. Poziome poprzeczki przybił od zewnętrznej strony i pod naciskiem ciał zwierząt gwoździe zostały wyciągnięte. Daniele uciekły do lasu i poszukiwania trwały długo, ale przynajmniej ludzie do dziś mają o czym opowiadać ;)

Dynio - ośrodek ma już nowego właściciela, który ma zamiar go odbudować. Pożyjemy, zobaczymy...

Marek - skutery robią za dużo hałasu! Jak będę chciała zmienić środek transportu, to wyciągnę biegówki ze strychu :)

Kuba - spoko, jeszcze jakiś numerek wykręcimy :D

Monika - jeszcze wrócisz do gry :)

Krzysiek - a może byś tak razem z duszą przeniósł tu i ciało. Miło byłoby się spotkać :)

Iwonko - wyrzucam sobie tą przerwę, ale wciągnęło mnie parę innych rzeczy. Koła od roweru rzeczywiście bardzo brak, ale cóż, chyba tylko ojciec Mateusz by je tam wstawił :D

niradhara 07:21 wtorek, 28 grudnia 2010

Może czasem potrzebna jest taka przerwa żeby nie popaść w rutynę i nudę.
Podoba mi się ta szopka i te figury (które z pewnością nie uciekną) i ta kurtka z kapeluszem i narty z kijkami, jeszcze choćby jakieś koło od roweru w kącie by się przydało :)

anwi 21:17 poniedziałek, 27 grudnia 2010

Elu, dzięki Twoim fotkom znowu mogę przenosić moją duszę utęsknioną do tych gór leśnych szeroko pod błękitnym niebem rozciągnionych.

krzara 20:30 poniedziałek, 27 grudnia 2010

Piękne widoki.
Fajnie, że pokręciłaś i nie martw się tą przerwą.
Moja przerwa jest o wiele dłuższa... :)
Pozdrawiam Was serdecznie

kosma100 18:48 poniedziałek, 27 grudnia 2010

a tam od razu wstyd! a co ja mam powiedzieć? siedzę przed kompem, obrastam w tłuszcz :) i oglądam Wasze cudne foty :) ps. dzięki za życzonka świąteczno-noworoczne! Wam również wszystkiego dobrego na nowy rok! może znowu coś pokręcimy wspólnie w ramach bikestatowych integracji:) pozdrówy!

k4r3l 18:16 poniedziałek, 27 grudnia 2010

Ilekroć patrzę na zdjęcia ośrodka to pojąć nie mogę jak można doprowadzić taki piękny obiekt do takiego stanu,toż to by mogłaby być kura znosząca złote jaja.Błękit nieba piękny szczególnie wtedy gdy kontrastuje z bielą śniegu a tego jakoś mało jak widzę.

Dynio 18:07 poniedziałek, 27 grudnia 2010

Ma się kolce to można śmigać ;] mi by się przydały ;]
Ku z dziwieniu u nas też zrobili żywą szopkę i nic nie uciekło :]
Świetny klimat zimą w górach i właśnie ten błękit zimie tego klimatu nadaje :]
Pozdrawiam !

sikor4fun-remove 17:52 poniedziałek, 27 grudnia 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa luzla

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]