samotnie do Bestwiny
chatka© niradhara
Celem dzisiejszego wyjazdu była Bestwina. Początkowo miałam zamiar dotrzeć do niej drogą znaną mi niemal na pamięć, ale nagle w Starej Wsi uświadomiłam sobie, że tyle razy tędy jechałam, tyle razy patrzyłam z daleka na krzyż milenijny, a nigdy nie wpadło mi do głowy, żeby do niego podjechać. No to dziś wreszcie podjechałam.
w stronę krzyża milenijnego© niradhara
Krzyż milenijny w Starej Wsi wzniesiono w 2000 roku z okazji przełomu wieków. Liczy on sobie 31,5 metra wysokości i waży 8 ton. Dzięki oświetleniu zobaczyć go można w nocy z odległości kilkunastu kilometrów. Na miejsce lokalizacji został wybrany najwyższy punkt Starej Wsi, tak zwana Biała Glina.
w takim otoczeniu wygląda jak słup wysokiego napięcia© niradhara
Nazwa Biała Glina związana jest z legendą o pewnym gospodarzu, który miał białego konia. Wyzyskiwał go nieludzko, znęcał się nad nim i bił go aż do krwi, tak że biedne zwierzę nie miało już sił do pracy. Wówczas mężczyzna bezlitośnie odciął koniowi głowę, a jego ciało wyrzucił na pole. Od tej pory co noc ów gospodarz widywał widmo galopującego białego konia. Ten widok tak go prześladował, że w końcu człowiek popełnił samobójstwo. Do dzisiejszego dnia każdy, kto nocą wędruje po terenie Białej Gliny, ze strachem ogląda się za siebie, czy aby nie zobaczy ducha galopującego konia.
na tej fotce prezentuje się lepiej© niradhara
Nie chciało mi się później wracać do głównej drogi. Pojechałam bocznymi, byle tylko przed siebie, ciekawa dokąd mnie doprowadzą.
nawet rowerem można z tej górki zjechac łamiąc ograniczenie prędkości© niradhara
wczepione w ziemię© niradhara
Wyjechałam w pobliżu kościółka w Starej Wsi, leżącego na szlaku architektury drewnianej. Od tej strony jeszcze go nie fotografowałam :)
drewniany kościół Podwyższenia Krzyża Świętego© niradhara
Drewniany kościół w Starej Wsi konsekrowany został w 1530 roku, o czym informuje odczytana inskrypcja z tęczy kościoła: ITA ECCESIA AEDIFICATA IN HONOREM DEI ET BEATE DEI GENITRICIS MARIE ET IN HONOREM SANCTE CRUCIS (ten kościół zbudowano na cześć Boga i jego rodzicielki Marii i na cześć Świętego Krzyża). Wraz z sąsiadującym XIX wiecznym budynkiem plebanii i drewnianym budynkiem dawnej szkoły parafialnej tworzy malowniczy zespół architektoniczny. Drewnianą świątynię wzniesiono na zrąb z wieżą na słup. Otoczona jest sobotami, w których znajdują się stacje Drogi Krzyżowej.
wieża z nadwieszoną izbicą dobudowana w 1644 roku© niradhara
Z budową kościoła w Starej Wsi wiąże się legenda. Początkowo kościół miał być wybudowany w innym miejscu. Ludzie zwieźli tam materiał budowlany, jednak ogromne bale drewna, które od miesięcy gromadzono, w ciągu zaledwie jednej nocy jakaś nieziemska siła przeniosła na inny teren. Stróż pilnujący miejsca budowy, opowiadał później, że widział widma białych wołów przeciągających przygotowane drewno na inny teren, ale zabrakło mu odwagi by je zatrzymać. I tak kościół powstał na wzgórzu w otoczeniu pięknych starych drzew, gdzie stoi do dzisiejszego dnia.
kryzys w kraju się pogłębia, ludzie buduja w lesie lepianki© niradhara
Coś mnie dzisiaj ciągnęło na manowce, bo za Starą Wsią znów skręciłam w boczną dróżkę. Może to niesamowita wręcz cisza, spokój i krajobraz odrealniony przez mgłę i wiszące nisko śniegowe chmury. To był chyba najpiękniejszy fragment dzisiejszej wycieczki.
widok w stronę Kóz© niradhara
rozglądamy się; w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo© niradhara
a teraz do lasu© niradhara
Wreszcie dotarłam do Bestwiny. Tutejsze zabytki są wprawdzie wymienione w necie, ale trudno znaleźć o nich jakieś bardziej szczegółowe informacje. Najbardziej znany jest późnoklasycystyczny pałac Habsburgów. Wybudowany w latach 1824-1826 z inicjatywy arcyksięcia Karola Ludwika Habsburga. Otoczony parkiem angielskim założonym w latach 1824-1826.
pałac Habsburgów© niradhara
W pałacu mieści się obecnie Urząd Gminy. Urzędnicy dbają o wspólne dobro. W weekendy wszystko jest pozamykane na kłódkę, objęte ochroną i żaden wścibski biker z bliska obiektu nie zobaczy i po parku nie pojeździ, bo a nuż coś by przy tym zdewastował!
pod ochroną© niradhara
No, trudno. Pocieszył mnie za to bliski kontakt ze strażackim wozem bojowym z końca XIX wieku. Sympatyczny przechodzień nie tylko zrobił mi pamiątkową fotkę, ale opowiadał, jak to będąc dzieckiem widział jeszcze ów wóz w akcji :)
jak Niradhara została strażakiem ;)© niradhara
Zdjęcia krzyży z czaszką kolekcjonuje Piotrek, nie ja. Skoro jednak dziś nie mógł ze mną jechać, to postanowiłam zrobić mu niespodziankę i sfocić krzyż napotkany w Bestwinie.
krzyż z czaszką© niradhara
krzyż z czaszką - detal© niradhara
Niemal naprzeciw niego stoi przydrożna figura św. Jana Nepomucena. Ponoć zabytkowa, ale nie znalazłam o niej żadnych szczegółowych informacji.
figura przydrożna© niradhara
Wszystko, co chciałam zwiedzić, było dziś zamknięte. Do Muzeum Regionalne im ks. Z. Bubaka w Bestwinie wpadnę z pewnością kiedy indziej. Udało mi się tylko zobaczyć przez płot fragment znajdującej się przy nim pasieki słowiańskiej.
widziane przez płot© niradhara
Naprzeciw muzeum stoi późnogotycki Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Oczywiście zamknięty. Barokowego wystroju wnętrza też dzisiaj nie dane mi było ujrzeć.
kościół Wniebowzięcia NMP© niradhara
Stawy Bestwińskie© niradhara
Dankowickie stawy były dziś zamarznięte i ciche, ale Foskowiec nie zdążył jeszcze zamarznąć do końca i roiło się na nim od ptactwa. Niestety na mój widok, zamiast pozować z uśmiechniętym dziobem, wzbiły się do lotu. Nagle przypomniały mi się ubiegłoroczne zabawy ornitologiczne, kiedy to prześcigałyśmy się z Anwi w fotografowaniu i nadawaniu nazw nieznanym dotąd nauce gatunkom „wróbli” ;)
bardzo duży wróbel© niradhara
Dalej jechałam już drogą znaną, a przez to nudną. Taka jazda sprzyja rozmyślaniom. Dziś tematem była sprawiona mi przez Roberta niespodzianka, czyli piękny nowy top, który od wczoraj możecie podziwiać na moim blogu. Ilekroć pomyślę o tym wspaniałym prezencie uświadamiam sobie, że taki dowód sympatii jest bez porównania więcej wart niż wygrana w konkursie na „Blog Roku”. Więcej, bo płynie z serca, bo na jego zrobienie trzeba było poświęcić własny czas. Dziękuję Ci Robercie! :)))
A werdykt jurorów mam w tej części ciała, którą z takim wdziękiem prezentują łabędzie ;)
widać tylko kupry© niradhara