takie duże lodowiska
nad jeziorem© niradhara
Jedenasta to trochę późno na planowanie dłuższych wypadów. Za oknem widać było tylko mleczną biel i powinnam była raczej wybrać się gdzieś do miasta, focić zabytki, ale tęsknota za górami i nadzieja na rozwianie się mgły okazały się silniejsze. Pojechałam w stronę Jeziora Międzybrodzkiego.
lodowa plaża© niradhara
widok na Żar© niradhara
Ilekroć jadę drogą w kierunku Międzybrodzia staram się ujrzeć nową, nieznaną mi jeszcze odsłonę jeziora i otaczających je gór. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne – zmieniają się wszak pory roku, zmienia się niebo nad głową, a i ciągle jeszcze mogę znaleźć jakieś miejsce na brzegu, na którym dotąd nie zaparkowałam roweru :)
widok na most w Międzybrodziu Żywieckim© niradhara
Tu najlepiej widać, jak zima walczy jeszcze z bliską już wiosną. Lód na jeziorze staje się coraz cieńszy, powoli znika, szczególnie tam, gdzie nurt wody jest najsilniejszy.
biała tafla© niradhara
lód coraz cieńszy© niradhara
przed sezonem© niradhara
W Międzybrodziu Żywieckim przejechałam, jak zwykle, przez most na Sole i wtedy olśniło mnie, żeby podjechać pod bramę Elektrowni Szczytowo-Pompowej Porąbka-Żar. Chodziło mi o zapisanie śladu GPS dla tych spośród Szanownych Czytelników, którzy zechcieliby ją kiedyś w przyszłości zwiedzić.
czyżby znów jesień?© niradhara
Zwiedzanie elektrowni możliwe jest wyłącznie w weekendy po wcześniejszym umówieniu się na konkretny termin i odbywa się z przewodnikiem oraz pod nadzorem strażnika. Środki ostrożności nie dziwią, biorąc pod uwagę fakt, że nie jest to przecież muzeum, ale zakład pracy. Zwiedzanie zaczyna się od obejrzenia filmu prezentującego budowę i zasady działania elektrowni. Później schodzi się długim na prawie pół kilometra, schodzącym w dół tunelem do hali turbin, znajdującej się około 40 metrów pod powierzchnią jeziora. Wielkość hali robi wrażenie, ma ona bowiem kubaturę większą niż Kościół Mariacki w Krakowie.
tu zaczyna się droga do wnętrza góry© niradhara
Ta niewątpliwa i oryginalna atrakcja nie jest zbyt powszechnie znana. Przyjeżdżający w te okolice turyści najczęściej wjeżdżają tylko kolejką na górę Żar, latem podziwiają paralotnie i szybowce unoszące się nad górami i jeziorami, a zimą szusują na nartach.
a może chcielibyście polatać?© niradhara
Na zgranym dziś śladzie widoczny jest „ogonek” stanowiący dojazd do elektrowni. Dalej pojechałam w stronę Tresnej, w nadziei na zrobienie paru fajnych fotek Jeziora Żywieckiego.
potok Isepnica© niradhara
Na parkingu obok zapory stało jak zwykle kilka aut. Dziś królowali tu turyści- eksperymentatorzy. Są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy nie wierzą bezkrytycznie w teorie głoszone przez innych. Oni nie dadzą się oszukać twierdzeniom o kruchości lodu i sami doświadczalnie muszą sprawdzić jego wytrzymałość!
zabawy na lodzie© niradhara
ślady© niradhara
Fakt, tym razem się udało, ale jakoś mnie ich przykład nie zachęcił. Wsiadłam na rower i pojechałam dalej w kierunku Żywca. Droga wzdłuż Jeziora Żywieckiego obfituje w piękne widoki. Tzn. zazwyczaj obfituje, bo dziś obfitowała wyłącznie w mgłę. Próbowałam doszukać się gór za białą zasłoną, ale wytrzeszczałam oczy na próżno, co zniechęciło mnie tak bardzo do jazdy, że zawróciłam do domu.
widzę mgłę© niradhara
droga wzdłuż Soły© niradhara
W Międzybrodziu uświadomiłam sobie, że widziany wcześniej na drugim brzegu Soły lodowy wodospad być może znalazł się już w słońcu, stając się przez to bardziej fotogeniczny. Przeprawiłam się zatem przez kładkę na Sole i pojechałam go uwiecznić, zanim się roztopi.
kładka nad Sołą© niradhara
na kładce© niradhara
zamarznięty wodospadzik© niradhara
dziurawy lód© niradhara
Gdy wróciłam do domu okazało się, że Piotrek, który wcześniej narzekał na złe samopoczucie, nałykał się pigułek i też wsiadł na rower. Szkoda, że nie pojeździliśmy razem :(