Obiecałam sobie kilka dni temu, patrząc na sypiący za oknem śnieg, że nie wyjdę na rower, dopóki nie pokaże się wreszcie coś zielonego. I tak to sama się uwięziłam w domu aż do dziś.
Żądna widoku kwiatów pojechałam do Bielan, gdzie mieszka Magda, moja koleżanka z pracy, właścicielka pięknego ogrodu. Nie zawiodłam się, tu wiosna już zagościła.
Wracałam, jak zwykle, drogą pomiędzy stawami. Krąży nad nimi mnóstwo mew. Jeśli się zamknie oczy i wsłucha w ich krzyk, to można sobie wyobrazić, że jest się nad morzem. No, prawie, bo szumu fal znikąd nie słychać ;P
Witam, pamiętam, że kiedyś miałaś opisany we wpisie telefon Samsung I5700, dziś sobie taki kupiłem i chciałbym się dowiedzieć co ciekawego do niego wgrałaś, żeby spełniał rolę GPS ( pamiętam jak dziś Twój telefon w uchwycie na kierownicy :) )
W tym roku wyjątkowo długo musieliśmy czekać na zieleń. Nie wiem co świeci na drzewie ale mam inną zagadkę, dla lubiących dowcipy abstrakcyjne: Co to jest: ma 6 nóg, jest całe włochate i siedzi na gruszy? Sześcionożny włochaty pożeracz gruszek. Hahaha
Po tym co widziałem na niedzielnym wypadzie pod Szyndzielnie, to te zdjęcia wyglądają jakby były robione w jakimś innym kraju :) Pierwsza korzyść z wiosny jest taka, że po krótkiej przerwie znowu będzie co czytać i oglądać na tym blogu. Ostatnia fotka jest super. Pozdrawiam.