Jakiś czas temu, gdy usiłowałam zrobić fotkę wodospadu schowanego za krzaczorami, podstępnie zaatakowała mnie gałąź, złapała za nogę i niechcąco uderzyłam delikatnie lustrzanką o kamień. Siniaka jej nie nabiłam, ale od tej pory przy włączaniu cichutko terkotała.
Ostatnio zamiast terkotać zaczęła wydawać dźwięk podobny do karabinu maszynowego, a obraz w wizjerze zupełnie nie pokrywał się z tym, co pojawiało się później na zdjęciu. Uznałam, że to chyba rozpaczliwe dopominanie się o serwis i spełniłam jej prośbę.
Dziś rano doszliśmy znienacka do wniosku, że trochę szkoda lustrzanki na wożenie na rowerze i pojechaliśmy do Bielska kupić coś mniejszego, lżejszego i tańszego. Po długim namyśle i pertraktacjach cenowych (jak to dobrze mieć Internet w telefonie i w każdej chwili móc zajrzeć na ceneo) zdecydowałam się na SONY DSC-HX1.
Po obiedzie musiałam jeszcze poczekać, aż naładuje się bateria, a w tym czasie wnikliwie studiowałam instrukcję. Wieczorem zrobiliśmy tylko krótki wypad w celu wypróbowania aparatu. Zważywszy na to, że było już ciemno i mgliście, muszę przyznać, że fotki robi fajne. Bardzo się cieszę z nowej zabawki :)
Twój wpis czytałem rano na smarftonie, i pojawiła mi się wizja mini-aparaciku. A tu google pokazuje całkiem spory kompakt... Morał - nie idziesz na łatwiznę :) PS. Ja poszedłem na łatwiznę i kupiłem sobie ultra-mini małego kompakta bez wysuwanego obiektywu (czyli z obiektywem pryzmatycznym), fajna sprawa bo można go wozić w kieszonce koszulki rowerowej :) Pozdrawiam
mnie się nie chce jakoś ostatnio nawet po aparat sięgać :) dlatego poluje na jakiś dobry telefon z czymś takim właśnie, co by można było bez zsiadania, wyciągania z plecaka pstryknąć fotkę, a potem schować do kieszeni i jechać dalej :) ale Twój wybór uważam za jak najbardziej słuszny:)
Gratuluję nowego sprzęciku!!! Też miałam dylemat tego sortu, jak musiałam się zdecydować na coś do pstrykania na rower. Testowałam parę małych kompaktów, niestety przy noszeniu go cały dzień w kieszonce rowerowej bluzki (jednej z 3ch kieszonek), parowały mi obiektywy w lecie, dlatego zdecydowałam się na model wodo-wstrząso-temperaturo i wszystkoodporny. Uwielbiam miny ludzi, gdy go opłukuję pod bieżącą wodą lub w potoku :) miłego użytkowania sprzęciku, zawsze to lżej. Z lustrzanką to musiałabym brać ze sobą lokaja do noszenia takiego kloca. I jak się spakować w 1 plecak na wyprawę rowerową na parę miesięcy na koniec świata z lustrzanką - to był też problem. Pozdrowerek
Dlatego jeżdżę z wysłużoną głupawką, kolega zaliczył kilka wywrotek z lustrzanką, ale na szczęście obeszło się bez uszkodzeń. Czyżby to z mostem w kierunku Krakowa coś się wreszcie działo?