MuNK - meetingu dzień pierwszy

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(18)
Wypada chyba zacząć relację od rozszyfrowania nazwy MuNK – czyli „Meeting u Niezależnych Krokodyli”. Krokodyl – wiadomo, kojarzy się z Kajmanem czyli z Piotrkiem, natomiast mój nick Niradhara to hinduskie imię tłumaczone jako Niezależna, a że zamiast zlot napisaliśmy meeting – to efekt takiej śmiesznej mody, która każe ludziom na czymś, co dawniej zwało się swojsko sklepem, umieszczać szyldy typu „Polski market” lub „Rzeźnik shop” :P

ekipa BS na górze Żar © niradhara


Przygotowania do imprezy trwały kilka dni, parafrazując bowiem słowa, które Lis wypowiedział do Małego Księcia, można rzec: „jesteś odpowiedzialny za to, co organizujesz”. Piotrek kosił trawę i załatwiał wstęp do wnętrza góry Żar, ja zajmowałam się planowaniem pozostałych atrakcji, gastronomią i wykonaniem pamiątkowych medali.

pierwsi goście dotarli © niradhara


W końcu, w słoneczny sobotni poranek zaczęli się zjeżdżać goście czyli: Angelino, Anwi, Autochton, Czecho, Funio z synem, Ilona, Janusz507, Krzara, Krzysio32, Marusia, ProjektKamczatka (czyli mój syn Marcin), Rafaello, Robd, Shem, Yacek i Kuba, kumpel Autochtona, mający status kandydata na Bikestatowicza.

witamy kolejnych © niradhara


parking się zapełnia © niradhara



niektórzy docierają na rowerze © niradhara


W przedsionku przyczepy zorganizowany był bufet. Wzmocnieni kawą goście zabrali się do rozbijania namiotów. Tuż przed jedenastą wyruszyliśmy w stronę Międzybrodzia. Wstęp do wnętrza elektrowni zarezerwowany był na godzinę 12, nie było więc czasu na zatrzymywanie się i robienie fotek.

robi się tłoczno © niradhara


przy zaporze w Porąbce © niradhara


jedziemy zwarta grupą © niradhara


Elektrownia Porąbka-Żar to druga co do wielkości elektrownia szczytowo-pompowa w Polsce. Uruchomiono ją w 1979. Jako zbiornik dolny wykorzystano zaporowe Jezioro Międzybrodzkie. Górny, sztuczny zbiornik wybudowany jest na szczycie góry Żar. Sama elektrownia (sztolnie wodne, transportowe, pomocnicze, komora maszynowni) mieści się w wydrążonym wnętrzu tej góry. Jest częściowo udostępniona do zwiedzania, ale trzeba wcześniej zebrać grupę chętnych i zarezerwować termin.

przy wejściu do elektrowni © niradhara


do wnętrza góry nie da się wjechać rowerami © niradhara


Ekipa zniknęła w mrocznych czeluściach góry, a ja pojechałam dalej. Musiałam być pierwsza w miejscu, gdzie rozchodzą się drogi na szczyt Żaru i Kiczerę Międzybrodzką, z tej ostatniej bowiem świetnie widać górny zbiornik na Żarze i część ekipy chciała ucieszyć oczy tym widokiem. Tuż przed rozjazdem dogonił mnie Marcin i razem czekaliśmy na resztę.

zbiornik na górze Żar © niradhara


czekamy na ekipę zwiedzającą elektrownię © niradhara


Zgodnie z moimi wcześniejszymi przewidywaniami jako pierwszy pokonał podjazd Krzysiek. Jego zamiłowanie do wszelkiego typu wyścigów jest powszechnie znane. Tym razem cel był podwójny – nie tylko być pierwszym, ale pobić rekord podjazdu Kuby, czyli 31min i 15 sekund (licząc od kościoła do zbiornika). Nie udało się, ale czas został przekroczony tylko o 2 minuty co, przy bardzo wysokiej temperaturze powietrza i wilgotności jak w dżungli, jest nie lada wyczynem!

pierwszy oczywiście podjechał Krzysiek © niradhara


Jedni szybciej, inni wolniej, w końcu cała ekipa dotarła na szczyt Żaru. Tu czekała na nich drobna niespodzianka – wszyscy bez wyjątku zostali udekorowani pamiątkowymi medalami. Byli tylko trochę rozczarowani faktem, że są one srebrne, a nie złote i nie bardzo przemawiało do nich moje nieśmiałe tłumaczenie, że w zamyśle domorosłej artystki (czyli moim) medal miał przypominać tylne koło roweru: w środku symbol Bikestats - koło zębate czyli tylnia przerzutka, napis układający się jak szprychy i srebrna obręcz.

pamiątkowy medal dla zdobywców Żaru © niradhara


Krzysiek cieszy się ze zdobytego medalu © niradhara


Tak na prawdę medale dostaliśmy wszyscy:) © Kajman


Po pierwszych uniesieniach wywołanych podziwianiem widoków i uwiecznieniem na fotkach gór, jezior, rzeki i siebie wzajemnie, przyszła pora na małą przekąskę. Nasz pobyt na Żarze nie trwał jednak tak długo, jak byśmy chcieli. Czarne chmury zaczęły przysłaniać niebo a odgłosy przetaczających się po górach grzmotów zmusiły nas do ewakuacji. Czterech śmiałków postanowiło zjechać „na łeb na szyję” – w tych dwóch dosłownie, reszta zjechała asfaltem.

focą bez opamiętania © niradhara


Marusia © Kajman


zaczyna się chmurzyć © niradhara


gleba zaliczona © niradhara


Wobec zagrożenia, jakie stanowi burza, zmuszeni byliśmy zrezygnować z planowanych wcześniej wyścigów rowerów wodnych :( Tego dnia natura jednak postanowiła nas tylko nieco postraszyć i zanim wróciliśmy do bazy, rozpogodziło się. Po wzmocnieniu się bigosem większość ekipy pojechała jeszcze na wzgórze Wołek, zobaczyć ruiny zamku Skrzyńskich.

Gero chciałby się zapisać na BS © niradhara


Powoli zbliżał się wieczór, a wraz z nim kolejna atrakcja czyli integracyjne ognisko z pieczeniem kiełbasek. Gwiazdą wieczoru okazał się Krzysiek, który wydrukował limitowaną serię śpiewników okolicznościowych, przepięknie grał na gitarze i śpiewał oraz prowadził rozmaite zabawy sprawnościowe typu skok przez wiosło (konkretnie pagaj), okrążanie ogniska przez stonogę itp.

Krzysiek zadbał o część artystyczną © niradhara


stonoga okrąża ognisko © niradhara


skok przez wiosło © niradhara


Naprawdę należała mu się za to ekstra porcja bigosu :)))

jest bigos, jest impreza :) © niradhara


Było super, a kto nie przyjechał, niech teraz żałuje!

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (18)

wiadomo, ja żałowałem jeszcze zanim się wszystko odbyło, ale zaplanowany urlop rządzi się swoimi prawami :))

k4r3l 11:48 poniedziałek, 13 czerwca 2011

Zostało coś bigosu...?

funio 20:46 środa, 8 czerwca 2011

Bardzo dziękuję za super udane spotkanie, no i za bigos :-)))

shem 23:16 wtorek, 7 czerwca 2011

@Robert: to ja dziękuję, że przyjechaliście. Klimat imprezy tworzą wszyscy jej uczestnicy :)
Do zobaczenia :)))

niradhara 17:15 wtorek, 7 czerwca 2011

Dzięki, dzięki, dzięki za wszystko.
Za zorganizowanie tego wspaniałego przedsięwzięcia, za umożliwienie nam udziału w nim, za bigos, za iście królewskie przyjęcie ... Długo to będziemy wspominać. Jak tylko coś nam to przyćmi, to znów będziemy wracać do wspomnień, opisów i zdjęć.
Cieszę się, że współtworzymy razem Bikestatsową rodzinę.

robd 21:19 poniedziałek, 6 czerwca 2011

@Rafał: przystanek był dla mnie jednym z fajniejszych punktów imprezy :)

@Shrink: Munki staną się nową świecką tradycją, a zespół The Bikestats będzie grać i śpiewać do końca świata i jeden dzień dłużej :)))

niradhara 21:06 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dzięki wielkie za wspaniałą imprezę:):)
Filmik wymiata,pomyśleć że byliśmy od was dosłownie za strumykiem.
Bigos rządzi :)

Rafaello 20:30 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Iwonko: musimy to koniecznie kiedyś powtórzyć :)))

niradhara 20:24 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Fantastyczna sprawa móc porównywać tyle różnych relacji z tej samej wycieczki i wspominać jak było świetnie :)

anwi 19:49 poniedziałek, 6 czerwca 2011

@Monika : mam nadzieję, że nie uciecze! :)

@Andrzej : to prawdziwa ręczna robota, jak w tej reklamie „a świstak wciąż siedzi i zawija te sreberka” ;)

@Benasek : ja też bardzo żałuję :(

@Ewcia: wielka szkoda, że nie wpadłaś choć na chwilę :(

@Michał : Krzysiek jeszcze do domu trochę zabrał :)

@Czesiek: cieszę się bardzo, że medal Ci się podobał :)

@Darek : mogłeś tu być, a nie tylko oglądać!

niradhara 17:02 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Widzem Impreza udana zadowolenie w 100% miło się oglądało :):) Pozdr

DARIUSZ79 16:18 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Pamiątkowy medal był świetnym pomysłem i na pewno będzie długo wszystkim przypominał ten pełen pozytywnych emocji weekend.

czecho 15:28 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Pierwsza klasa! :) Bigos jak ta lala! Po takiej dawce Krzara chyba przez tydzień nie będzie musiał jeść :) Na pewno jednak przez tydzień u was na obiedzie bigos jeszcze gościł będzie :)

Autochton 14:42 poniedziałek, 6 czerwca 2011

ja żałuję...:(:( bigos i piwo...:) impreza perfekcyjnie zorganizowana , jak to zawsze u Was ..:) całuski

ewcia0706 14:04 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Ela, tyle razy się zastanawiałem, co znaczy Twój nick... no i się dowiedziałem!
Nie będę pisał, jak żałuję, że nie mogłem być z Wami... (bo żałuję bardzo)
Pozdrawiam

benasek 13:35 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Medal jest wspaniały i bardzo go sobie cenię!

angelino 13:29 poniedziałek, 6 czerwca 2011

Żałuję... ale co się odwlecze...
Pozdrawiam serdecznie ;-)

kosma100 11:16 poniedziałek, 6 czerwca 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa przet

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]