sposób na półgłówka

Piątek, 8 lipca 2011 · Komentarze(30)
Muszę przyznać, że pomysł Piotrka był genialny w swej prostocie. Ostatnio ma do załatwienia sporo spraw służbowych w okolicach Krakowa. Zamiast dojeżdżać codziennie autem i nabijać mnóstwo kilometrów, spakował przyczepę, rowery, ubranie robocze czyli garnitur i stanęliśmy na campingu w Pieskowej Skale.

wreszcie błękitne niebo nad Pieskową Skałą © niradhara


Kajman foci symbol falliczny zwany Maczugą Herkulesa © niradhara


skałki po raz pierwszy © niradhara


Ledwo ustawiliśmy przyczepę, rozpętała się burza. Pioruny biły, deszcz lał, a nawet gdy ustał, gorąc, duchota i wilgoć były zupełnie jak w amazońskiej dżungli. Słońce przedarło się przez chmury, w atmosferze rozpoczął się chocholi taniec frontów, wyżów i niżów. Barometr w mojej głowie oszalał i zaczął wysyłając coraz mocniejsze sygnały alarmujące o przegrzaniu.

jadę i rozglądam się © niradhara


na rozstaju dróg © niradhara


Sygnały owe pozwoliły na jednoznaczne ustalenie, iż centrum pomiaru pogody znajduje się w lewej półkuli mózgowej. Bolało mnie dokładnie pół głowy – od czubka czaszki począwszy, poprzez oczodół, aż po szczękę. Lewa półkula, odpowiedzialna za logiczne myślenie, została całkowicie wyłączona z użytku, a prawopółkulowa intuicja podpowiedziała mi, co znaczy słowo „półgłowek”.

kaplica "Na wodzie" © niradhara


Kajman pędzi do Ojcowa © niradhara


skałki po raz drugi © niradhara


O dziwo, im piękniejsze były wokół widoki, tym bardziej ból się nasilał. Wlokłam się więc zrezygnowana za Piotrkiem, odruchowo tylko co jakiś czas przystając, by strzelić jakąś fotkę.

skałki po raz trzeci © niradhara


skałki po raz czwarty © niradhara


skałki po raz piąty © niradhara


Ostatni kilometr powrotnej drogi na camping to dość stromy podjazd. Powoli kręciłam pedałami , głęboko wciągając do płuc powietrze. I stał się cud, z każdym kolejnym haustem tlenu ból się zmniejszał, a gdy doturlałam się na camping, byłam już jak nowo narodzona :)

Pieskowa Skała w blasku zachodzącego słońca © niradhara


Zapamiętajcie moi mili – podjazd jest najlepszym lekarstwem na wszystkie choroby świata i nawet z półgłówka zrobi człowieka w pełni sprawnego na umyśle ;)


magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (30)

Musze to zapamiętać. Więcej podjazdów i człowiek będzie zdrowszy :-D

shem 13:11 czwartek, 14 lipca 2011

Rowerzystka - może trzeba będzie dołożyć nową kategorię wpisów - "symbole falliczne" ? ;)

Andrzej - pozdrawiam wzajemnie :)

niradhara 07:54 czwartek, 14 lipca 2011

Stacja meteo wyłączona szczęśliwie, życzę by więcej już nie "pracowała". Serdeczne pozdrowienia.

angelino 05:01 czwartek, 14 lipca 2011

Piękne te wasze fotorelacje :)
Rzeczywiście, na BS coraz więcej fotek z symbolami fallicznymi, co to się porobiło? :))))))))))

rowerzystka 07:53 środa, 13 lipca 2011

Jak Bóg da, to wpadniemy :)

niradhara 12:37 wtorek, 12 lipca 2011

O widzę, że coraz bliżej mnie jeździcie:)
Kiedy wpadniecie w Biesy?

kundello21 22:42 poniedziałek, 11 lipca 2011

Benasek - na szczycie jest chyba krzyż, następnym razem przyjrzę się jej dokładnie.

Feels3 - mnie sie te rajony bardziej kojarzą z wycieczkami szkolnymi.

Pioter50 - masz rację, ale mam nadzieję, ze podjazdy z czasem nauczą mnie, jak wykorzystywać tlen ;)

Iwonko - tłumy nie zapuszczają się tak daleko!

Egonik - Twoje życzenia się spełniają :)

Nefre - dzięki i pozdrawiam wzajemnie :)

Wolfik - szklanka jest w połowie pusta, albo w połowie pełna, jak kto woli :)

Czesiek - no i poprawiło się :)

niradhara 18:15 poniedziałek, 11 lipca 2011

Piękne są te skałki na Jurze. W takich okolicznościach przyrody samopoczucie musi się poprawić.

czecho 16:56 poniedziałek, 11 lipca 2011

No bo tam gdzie większość ludzi widzi problemy i narzeka na czym świat stoi nieliczni odkrywają możliwości:)

wolfik 05:17 poniedziałek, 11 lipca 2011

Super to sobie wykombinowaliście - dwa w jednym p raca i podróżowanie ze zwiedzaniem. Okolica piękna:))))) Pozdrawiam

Nefre 21:15 niedziela, 10 lipca 2011

Cóż, myślałem, że każda jazda pomaga... Czego życzyć w takim razie? Może tylu podjazdów ile zjazdów po nich:)
Miłego przyszłego tygodnia życzę:)Co by był pod górkę (...skoro to pomaga:))

Egonik 19:39 niedziela, 10 lipca 2011

Jak to zrobiłaś, że na zdjęciach nie widać tych rzeszy turystów, którzy zwykle tu są w tak piękną pogodę?
Tereny piękne. Też mam wiele cudownych wspomnień z Doliny Prądnika, a najpiękniejsze, to z wczesnych godzin porannych, gdy jeszcze nie było tłumów i skwar nie dokuczał.

anwi 14:56 niedziela, 10 lipca 2011

Pomysł Piotrka przedni i wart naśladowania a tereny przepiękne.Tak się składa, że większość z nas nie potrafi prawidłowo oddychać, dlatego mamy różne dolegliwości wskutek niedotlenienia.Wysiłek sprawia, że nadrabiamy tlenowe zaległości.

pioter50 13:26 niedziela, 10 lipca 2011

Moje rejony w których robiłem pierwsze wycieczki rowerowe, aż wspomnienia wracają.

feels3 09:30 niedziela, 10 lipca 2011

Maczuga Herkulesa jest tak charakterystyczną skałą, że chyba każdy ją zna, jednak mało kto ją widział. Pamiętam, ze gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy spodziewałem się większej... Zdaje się, że rosło na niej jakieś drzewko...

benasek 21:47 sobota, 9 lipca 2011

Ilona - dziękuję :)

Kuba - ból nóg jest zdrowy, świadczy o zanikaniu cellulitu ;)

Tunisława - Jura Krakowsko-Częstochowska jest piękna. Najbardziej podoba mi się jesienią, gdy białe wapienne skały odbijają się od szaleńczo kolorowych drzew. Powinnaś tu przyjechać. Z pewnością zaowocowałoby to wieloma cudnymi obrazami :)

Janusz - z Jaworzna to tylko rzut beretem!

Wolfik - uznanie należy się Piotrkowi :)

niradhara 17:01 sobota, 9 lipca 2011

No pomysł z campingiem zacny:)

wolfik 13:34 sobota, 9 lipca 2011

Piękne miejsce na rowerowanie.Pozdrawiam.

Janusz507 12:36 sobota, 9 lipca 2011

ależ tam macie pięknie ! Pozdrawiam serdecznie ! :)))

tunislawa 11:18 sobota, 9 lipca 2011

i to mi się podoba - podjazdo-terapia! często stosuję, więc mogę poświadczyć, że się sprawdza :) czasami głowa po takim uphill'u schodzi na drugi plan i bardziej przejmujemy się nogami :))

k4r3l 10:56 sobota, 9 lipca 2011

Życzę pięknej słonecznej pogody.

Ilona 09:34 sobota, 9 lipca 2011

Marek1985 - Ojcowski Park Narodowy jest naprawdę piękny, warto tu wpaść. Nie ma tu jednak zbyt wielu tras do przejechania i będziemy musieli szukać kolejnych w najbliższej okolicy.

Toomp - kluczową sprawą jest, moim zdaniem, wysiłek i głęboki oddech, powodujący dotlenienie organizmu. Kiedyś zdarzyło mi się, że długi podjazd uleczył mnie z bólu zamostkowego. Prawdziwe panaceum :)

Robert - przydałaby się pogoda, bo chcemy pojeździć też po dolinkach podkrakowskich.

Funio - sprawdzimy to w zimie :)

Wrocnam - wakacje zapowiadają się ciekawie. Ja muszę wpadać tylko co jakiś czas do szkoły, żeby dopilnować malowania i przetargu na stołówkę, a Piotrek ma jeszcze do załatwienia sporo spraw w rejonie Nysy Kłodzkiej i Nowego Sącza :)

niradhara 07:36 sobota, 9 lipca 2011

Sposób na wyjazdy służbowe genialny. Typowe przyjemne z niezbędnym ;-)
Pozdrawiam.

WrocNam 05:32 sobota, 9 lipca 2011

Zimą jest jeszcze ładniej,polecam:)

funio 04:45 sobota, 9 lipca 2011

Czego nie jesteście w stanie wymyślić, by móc choć trochę pojeździć ;)
Życzę Wam, abyście w końcu mieli pogodę, bo miło się ogląda ładne foty.
Byliśmy tam z Iloną w zeszłym roku, piękne miejsce.

robd 22:16 piątek, 8 lipca 2011

Egonik - jazda po płaskim nie pomogła ;)

Misiacz - przyczepa to coś akurat dla Ciebie, wykonujesz przecież wolny zawód :)
Może pora zamienić namiot na coś większego, z kątem do pracy?

niradhara 20:35 piątek, 8 lipca 2011

Muszę przyznać, że Wasz sposób z przyczepą uważam za genialny i po prostu Wam zazdroszczę!
Jako zapalony "campingowiec" chętnie sam bym coś takiego praktykował...no ale my z Basią mamy "tylko" namiot. ;)

Misiacz 20:20 piątek, 8 lipca 2011

Ja uważam, że nie tyle podjazd, ale to dzięki czemu możemy ten podjazd zdobyć czyli ROWER!:)

Ładnie tam:)

Egonik 20:19 piątek, 8 lipca 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa pokoj

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]