błotna masakra na Smutnej Górze

Sobota, 3 marca 2012 · Komentarze(22)
Jeszcze dziś rano nie wiedziałam nic o istnieniu Smutnej Góry. Plan zakładał pętelkę wokół Zbiornika Imielińskiego. Początek był zgodny z planem, a nawet zaskoczył mnie mile ciekawą architekturą górniczych dzielnic w Brzeszczach.

jeden z typowych domów górniczych w Brzeszczach © niradhara


machina piekielna © niradhara


Drobne niedogodności typu przesmyczenie mnie przez Dzipsa terenem lub zamknięcie odcinka drogi, wydawały się tylko urozmaicającymi wypad niespodziankami.

most ukradli, została tylko kładka © niradhara


Główne atrakcje zaczęły się w okolicach Zbiornika Imielińskiego. Dżips się zbiesił, zaczął mnie prowadzić w kółko, albo wyprowadzał w miejsce, gdzie wszelkie drogi się kończą. Za którymś razem ustawiłam mu jako cel Jaworzno, ale on miał swoje zdanie i doprowadził mnie pod Bramę Tysiąclecia. Na początku nawet się ucieszyłam, bo jej symbolika zdała się mówić „oko Opatrzności czuwa nad zbłąkanymi bikerami”. Cóż, może i nad kimś czuwa, ale z pewnością nie nade mną.

Brama Tysiąclecia na Smutnej Górze © niradhara


Już w domu sprawdziłam, o co tu naprawdę chodziło. Otóż jesienią 1831 roku wybuchła w Chełmie epidemia cholery, która pochłonęła 218 ofiar. Ze względu na ochronę wody w studniach w gminie, umarłych nie grzebano na miejscowym cmentarzu, lecz wywożono w skrzyni z otwieranym dnem i grzebano w piaskach wschodniego zbocza wzgórza Chełm, będącego własnością kościelną. Po tragicznych wydarzeniach otrzymało nową nazwę Smutna Góra. Na szczycie wystawiono Bramę Tysiąclecia.

widok ze Smutnej Góry © niradhara


Ze Smutnej Góry w stronę Chełma Śląskiego prowadzi polna droga. To, co na niej przeżyłam, prześladować mnie będzie w koszmarnych snach. Widziałam, i owszem, błoto, ale nie sądziłam, że zapadnę się w nie niemal po osie. Nie było mowy nawet o prowadzeniu oblepionego gliną roweru. Koła przestały się kręcić. Z trudem wyciągałam z błota nogę, robiłam maleńki krok i przestawiałam rower. W końcu trafiłam na koleinę tak głęboką, że wolałam nie ryzykować. Zaczęłam odwrót.

błotna masakra © niradhara


Po dotarciu na odrobinę suchszy teren desperacko usiłowałam usunąć choć część paskudnej mazi. Wreszcie koła zaczęły się kręcić. Początkowo na przełaj, przez łąki, później wyłożoną płytami drogą, kierowałam się w stronę jeziora. Nie udało mi się dotrzeć na jego brzeg. Droga znów stała się błotnista, a nieszczęsny Kellysek przylepiał się do niej. Poddałam się.

zjazd do Zbiornika Imielińskiego © niradhara


Powrót oblepionym błotem rowerem był trudny. Co kilka kilometrów zatrzymywałam się i wydłubywałam kolejne warstwy gliny tkwiące pomiędzy oponą a błotnikami. Kellysek rzęził, stawiał opór i obawiałam się czy zdoła dowieźć mnie do domu.

na rynku w Bieruniu © niradhara


kopalnia w Brzeszczach © niradhara


Czas jazdy wydłużył się ponad plan, słońce zaszło a temperatura zaczęła gwałtownie spadać. Do domu dotarłam brudna, głodna i zmarznięta, ale szczęśliwa, że udało mi się wykręcić pierwszą setkę w tym roku :-)

koniec dnia © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (22)

Gościu, jak się wjedzie w takie miejsce to najpierw się trochę klnie, ale za to później fajnie to wspomina :-)

niradhara 15:18 poniedziałek, 22 października 2012

Tam trzeba wiedzieć kaj jeździć, Tam cza mieć koło a nie rower

Gość 19:02 niedziela, 21 października 2012

K4r3l, Kajman twierdzi, że jest ze mnie dumny.

Srk23, dziękuję :-)

Benasek, ten facet to słynny Utopiec, chciałam go trochę ułagodzić, żeby następny raz nie próbował utopić mnie w błocie.

Czecho, jeszcze tam wrócę, muszę tylko staranniej zaplanować trasę.

Piotek50, podjazdy były rozwleczone i nieodczuwalne.

niradhara 17:02 niedziela, 4 marca 2012

Gratuluję wspaniałego dystansu, podjazdów też było nie mało, jak widzę.Przypomniałaś mi moje problemy z Garminem w zeszłym roku, kiedy to w drodze powrotnej ze Śnieżnika, będąc już w bystrzycy Kłodzkiej, Garmin chciał jeszcze raz poprowadzić mnie na Śnieżnik.Dobrze, że w porę się zorientowałem bo mógłbym zauważyć błąd, docierając ponownie na szczyt tej "górki".

pioter50 13:44 niedziela, 4 marca 2012

W zeszłym roku dotarłem nad Zbiornik Imieliński od południowej strony i napotkałem dłuuugi płot. Trochę jechałem wschodnim brzegiem jeziora zanim płot się skończył i dotarłem nad wodę. Warto było, bardzo ładne jeziorko.
Gratuluję marcowej setki.

czecho 11:05 niedziela, 4 marca 2012

Z jakim to dżentelmenem siedzisz na rynku? Bo ten u góry pomnika to pewnie dobry duszek rowerzystów...

benasek 10:32 niedziela, 4 marca 2012

Elu, co ja mogę dodać wszystko zostało już napisane przez moich szanownych przedmówców, gratuluję pierwszej i na pewno nie ostatniej "SETKI" w tym roku i "SZCUN" dla Ciebie.

srk23 09:46 niedziela, 4 marca 2012

a co na to wszystko Kajman?:) Wielki szacun!!!

k4r3l 09:20 niedziela, 4 marca 2012

Tymoteuszka, w całym kraju pewnie takich bram jest więcej. Generalnie tysiąclecie zaowocowało ustawieniem krzyża na prawie każdym pagórku.

Miciu22, czytałam Twój wpis. Jeszcze raz życzę szybkiego powrotu do zdrowia :-)

niradhara 08:54 niedziela, 4 marca 2012

Takie wiosenne błotko potrafi sponiewierać rower, ale kiedyś samo odpadnie :D Dystans budzi respekt, ja póki co dopiero wracam do życia "rowerowego".

miciu22 08:41 niedziela, 4 marca 2012

Miałam świadomość tylko o jednej Bramie Tysiąclecia, tej na Lednicy koło Gniezna, teraz wiem, że istnieje druga.
Całe życie człowiek się uczy, dowiaduje czegoś nowego. Rowerek po tej błotnej masakrze nieźle uświniony, brrrr, a zachód słońca przepiękny.

Tymoteuszka 07:59 niedziela, 4 marca 2012

Misiaczu, masz rację - obrzydlistwo!

Stamper, przegoń lenia!

Rowerzystko, dziękuję :-)

Funio, jechałam sama, bo Piotrek jest przeziębiony i na rower nie wsiada.

Wiem, że to Twoje okolice i myślałam o Tobie. Problem w tym, że Ty jeździsz szybko, a ja się wlokę i byłabym dla Ciebie kulą u nogi. Nad zbiornik z pewnością wrócę, bo czuję niedosyt ;-)

Nefre, oj piękny, piękny, tyle tylko że zaraz po nim temperatura spadła poniżej zera :-(

Tunisława, przyznaję, miałam moment paniki. zapadłam się w błoto tak, że ledwie udało mi się wyciągać z niego nogi. Kellysek z bagażem waży około 20 kg, a musiałam go przenosić. Bałam się, że wywalę się w to błoto, potem ono zaschnie razem ze mną i zostanie ślad jak w Pompejach. Na szczęście jakoś się udało, a teraz fajnie się to wspomina :-)

Shem, czeka mnie dziś gruntowna toaleta roweru.

Dariusz79, mam nadzieję na następne ;-)

niradhara 07:46 niedziela, 4 marca 2012

Początek sezonu a tu setka zaliczona no proszę ładnieee :):)

DARIUSZ79 07:05 niedziela, 4 marca 2012

Gratuluję, pierwsza setka jest. Też kiedyś miałem przygodę z takim botem, które totalnie zalepiło mi przestrzeń między oponami i pełnymi błotnikami. To błoto sobie tam wyschło i obcierało o opony w czasie jazdy. Wylatywało po kawałku w plasterkach przez dwa tygodnie ;-)

shem 01:25 niedziela, 4 marca 2012

i tak sama ...całą setkę ?? I z takimi przygodami ?? Super !

tunislawa 23:04 sobota, 3 marca 2012

Ale kilosów narobiliście- no no , smutna historia z tą Smutną Górą, zachód słońca powalający - piękny...

Nefre 22:54 sobota, 3 marca 2012

...a pętelkę wokół zbiornika proponuje w cieplejszym miesiącu,bo warto.Chętnie się dołączę...

funio 22:04 sobota, 3 marca 2012

Sama...sama to zrobiłaś...?

No przecież wystarczyło zadzwonić,no przecież to moje okolice,błotniste drogi ominęlibyśmy...

Te 100 km naprawdę robi wrażenie...:)

funio 22:02 sobota, 3 marca 2012

Wow!!! Jak to mówią ponowie, wielki szacun :)

rowerzystka 21:43 sobota, 3 marca 2012

Zacny dystans, naprawdę zacny. Ja jeszcze setki w tym sezonie nie zrobiłem choć km już mam niby sporo, leń mnie dopadł jakiś straszliwy, muszę go przegnać i to jak najszybciej. W kawał błota się Wpakowałaś, na świeżo wiem jakie to wnerwiające bo dzisiaj sam "zalepiłem" się podobnie.

Świetne ostatnie zdjęcie.

Pozdrawiam

stamper 21:41 sobota, 3 marca 2012

Fuj!

Misiacz 21:39 sobota, 3 marca 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dziej

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]