Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2010

Dystans całkowity:449.79 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:3253 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:34.60 km
Więcej statystyk

nad jezioro

Sobota, 6 lutego 2010 · Komentarze(12)
Kategoria w pobliżu domu
Błękitne niebo zachęcało dziś do jazdy na rowerze. Z braku czasu zdecydowaliśmy się jednak tylko na krótki wypad do Międzybrodzia nad jezioro. Słońce nie rozproszyło niestety mgły, przez co zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia.

nad jeziorem © niradhara


brzeg © niradhara



lód © niradhara


Na odsłoniętym obszarze bardzo dawał się we znaki lodowaty, północny wiatr i po zrobieniu kilku fotek strasznie zmarzły mi ręce.

rozgrzewanie dłoni © niradhara


Kiedy jednak zobaczyliśmy tajemnicze postacie na lodzie, postanowiłam po raz kolejny ściągnąć rękawiczki.

co oni tam robią? © niradhara


Albo się opalają, albo usiłują złowić jakąś rybę...

pod parasolem © niradhara


Po powrocie do domu nie zdążyliśmy się nawet ogrzać. Przebraliśmy się szybko i pojechaliśmy dopingować syna, który grał w drużynie swego byłego LO w turnieju koszykówki.

Marcin © niradhara


obrona © niradhara


jak go ominąć? © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

DPD

Piątek, 5 lutego 2010 · Komentarze(6)
Dziś przezornie zabrałam ze sobą aparat. Niestety, mimo błękitnego nieba, dzień był jakiś mglisty i mało fotogeniczny :(
Wczorajsze słońce i nocny mróz spowodowały, że boczna droga, którą jeżdżę do pracy, stała się torem lodowym. Po południu zamieniła się za to w niewielką rzeczkę ;)

zaraz wzejdzie słońce © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

koniec L4

Czwartek, 4 lutego 2010 · Komentarze(7)
Kategoria w pobliżu domu
Nareszcie koniec spowodowanego paskudnym przeziębieniem uwięzienia w domu :-)

Kiedy dziś rano wsiadłam na rower, żeby dojechać do pracy, był mróz, a droga była jednym wielkim lodowiskiem przysypanym drobnym śniegiem. Niebo było bezchmurne. Pierwsze, różowe jeszcze promienie słońca oświetlały szczyt Wołka, nad którym właśnie wschodził księżyc. A ja nie miałam ze sobą aparatu fotograficznego! Zastanawiałam się nawet, czy aby nie wrócić się po niego do domu, ale magiczna chwila trwała bardzo krótko. Gdy słońce wzniosło się odrobinę wyżej, widok stał się pospolity.

Po południu temperatura była dodatnia, lód częściowo się stopił, a jego resztki czaiły się pod wielkimi kałużami. Najbardziej obawiałam się niekontrolowanego poślizgu i skąpania się, ku uciesze gawiedzi. Obmyślałam już nawet jakieś wiarygodne tłumaczenie takowej kąpieli, że np. postanowiłam wziąć przykład z Krzary i zostać morsem, tylko zapomniałam się rozebrać... Na szczęście, dzięki cudownym oponom z kolcami, udało mi się wrócić do domu bez żadnych tego typu atrakcji.

magneticlife.eu because life is magnetic