Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:491.33 km (w terenie 97.00 km; 19.74%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Suma podjazdów:2434 m
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:40.94 km
Więcej statystyk

spotkanie z triceratopsem

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(8)
Upał, zimne piwo i nocne śpiewanie – to przepis na idealną żonę. Taką, co to złego słowa mężowi nie powie, bo głos straciła. Mowa oczywiście o mnie ;-) Na szczęście jeździć na rowerze można w milczeniu, wyruszamy zatem zaraz w południe (trzeba było imprezę odespać) we troje, tzn. Piotrek, Janusz i ja, na poszukiwanie lokalnych atrakcji.

troje na moście © niradhara


W Szczedrzyku natrafiamy na pomnik poległych żołnierzy niemieckich. Nie przyglądam się bliżej tablicy i nie fotografuję jej, a szkoda. Dopiero po powrocie do domu doczytuję w necie o związanym z pomnikiem lokalnym skandalu.

pomnik poległych żołnierzy niemieckich w Szczedrzyku © niradhara


Szczedrzyk w okresie III Rzeszy został nazwany Hitlersee czyli Jeziorem Hitlera. Wkrótce potem odsłonięto pomnik upamiętniający szczedrzyczan, którzy zginęli w czasie I wojny światowej. Na pomniku znalazł się napis mówiący o wdzięczności mieszkańców Hitlersee. Po wojnie pomnik przetrwał, gdyż przedstawiał św. Jerzego. Tylko napis przykryto cementem. W latach 90. na pomniku pojawiły się tablice z nazwiskami szczedrzyczan, którzy jako żołnierze hitlerowscy polegli w trakcie II wojny światowej. W 2002 r. szczedrzyczanie postanowili odsłonić stary napis ze słowem Hitlersee, czym wzbudzili sensację. No cóż, pokrętne są drogi do sławy :-(

święty Jerzy walczy ze smokiem © niradhara


Jedziemy dalej. Krajobraz monotonny, czasem tylko przy drodze trafi się jakaś kapliczka.

ależ tu płasko... nuda © niradhara


Piotrek szacuje plony © niradhara


Dojeżdżamy do Ozimka. Tu znajduje się największa lokalna atrakcja - most wiszący na rzece Mała Panew, oddany do użytku 12 września 1827. Było to całkowicie pionierskie rozwiązanie techniczne, wyprzedzające dotychczasowe osiągnięcia w tej dziedzinie. Autorem mostu, projektantem i wykonawcą został Karl Schottelius, królewski mistrz hutniczy.

most w całej okazałości © niradhara


Na brzegach zbudowano murowane przyczółki, na których ustawiono po dwa filary wykonane z ażurowych, odlewanych płyt. Skręcone ze sobą śrubami tworzyły bryły ostrosłupów o ściętych wierzchołkach, połączonych belkami, również ażurowymi. W ten sposób po obu stronach rzeki powstały dwa żeliwne portale. Między nimi rozpięto, po cztery na stronę, łańcuchowe cięgna, przechodzące przez filary u ich szczytów i zamocowane za filarami, na stałe w gruncie. Łańcuch składał się z kutych ogniw łączonych dodatkowo sworzniami. Przęsło mostu zawieszono na cięgnach z pojedynczych prętów. Jezdnia składała się z drewnianych belek. Był to pierwszy tego rodzaju most wiszący w Europie. Arcydzieło śląskich architektów i odlewników z Gliwic i Ozimka jest dziś zabytkiem klasy zerowej, a na początku XIX wieku było rewelacją światową.

Mała Panew © niradhara


na moście wiszącym © niradhara


most w miniaturze © niradhara


Kierujemy się w stronę Krasiejowa. Jak dotąd poruszaliśmy się po drogach asfaltowych, teraz czerwony szlak rowerowy prowadzi nas przez jakiś czas terenem, wzdłuż brzegu Małej Panwi.

most w ruinie © niradhara


Jak podaje Wikipedia, największe w Polsce wykopaliska paleontologiczne prowadzone są w pobliskim Krasiejowie. W obrębie skał górnego triasu w dwóch pokładach napotkano masowe nagromadzenia dużych fragmentów szkieletów jeziornych i lądowych kręgowców sprzed około 230 mln lat. Światowy rozgłos zyskało znalezienie przez zespół profesora Jerzego Dzika licznych szczątków dinozauromorfa silesaurus opolensis. Występują też liczne skamieniałości płazów z grupy labiryntodontów i gadów z grupy „tekodontów”. Odkryto także sfenodonty, ryby, bezkręgowce i rośliny.

dama z triceratopsem ;-) © niradhara


W centrum Krasiejowa, w budynku starej szkoły, mieści się Muzeum Paleontologiczne. Zamknięte na głucho. No i słusznie, bo skoro bilet kosztuje nędzne trzy złote, to nie opłaca się wpuszczać wścibskich turystów!

cóż za uroczy uśmiech © niradhara


Krasiejowski JuraPark, w przeciwieństwie do muzeum, jest czynny. Nic dziwnego, tu za bilet buli się 36 zeta od głowy i interes się kręci. Rowery trzeba zostawiać przed wejściem, bez gwarancji, że będą tam czekać po zakończeniu zwiedzania. Pokręciliśmy więc najpierw głowami, potem zakręciliśmy pedałami, zostawiając za sobą rozczarowane naszym brakiem zainteresowania dinozaury.

oj, narobili tych parków jurajskich... © niradhara


Pomimo uporczywego przyglądania się mapie, nie zlokalizowaliśmy żadnych innych atrakcji, korzystając zatem z rozwiniętej sieci ścieżek rowerowych udaliśmy się na kamping, by zanurzyć rozpalone ciała w chłodnej toni jeziora :-D

szlak rowerowy © niradhara


najpiękniej jest nad jeziorkiem © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

do Turawy

Piątek, 6 lipca 2012 · Komentarze(6)
Odkąd Piotrek został aktywnym użytkiem forum karawaning.pl, co jakiś czas jeździmy na zloty podobnych nam włóczykijów. Tym razem spędziliśmy miło weekend na minizlociku nad Jeziorem Średnim w pobliżu Turawy.

no to startujemy © niradhara


Najbardziej znane i największe jest oczywiście Jezioro Turawskie – zbiornik retencyjny na Małej Panwi. Jezioro Średnie i Jezioro Małe znajdują się przy południowym brzegu Jeziora Turawskiego – „Dużego”. Powstały na miejscach wydobycia żwiru wykorzystanego do budowy zapory.

campingowe życie © niradhara


Woda w Jeziorze Średnim ma idealną na upalne dni temperaturę, jest czyściutka, plaże są piaszczyste, a camping „Turawik 2”, choć odbiega znacznie od standardu europejskiego, ma wiele zalet – jest położony nad samym brzegiem, zacieniony i tani.

Jezioro Średnie © niradhara


Jeśli do tego dodać towarzystwo kochające śpiewy przy gitarze, to naprawdę miło można spędzić czas :-)

Jezioro Średnie © niradhara


Najwszechstronniejszą osobą w owym towarzystwie jest Janusz czyli Jasiep46 - kocha wycieczki rowerowe, ma wspaniałe poczucie humoru, śpiewa i gra na gitarze. Kto raz usłyszał „Cyganeczkę Zosię” w jego wykonaniu, ten z pewnością uzna w nim mistrza :-)

Jezioro Turawskie © niradhara


Jezioro Turawskie © niradhara


Właśnie z Januszem wyruszyliśmy w piątek na krótki rekonesans do Turawy. Jedyną atrakcją tej mieściny jest pochodzący z początku XVII wieku, wielokrotnie rozbudowywany i przebudowywany, a obecnie niszczejący pałac. Władze gminy chcą go ponoć opchnąć za jedyne 2 mln, ale że koszt samego remontu elewacji wyszacowano na 40 mln, to chętnych chwilowo brak.

pałac w Turawie © niradhara


pałac w Turawie © niradhara


pałac w Turawie © niradhara


pałac w Turawie - detale © niradhara


Z Turawy pojechaliśmy jeszcze nad Jezioro Srebrne (inne nazwy to Osowiec, Zielone lub Szmaragdowe) znajdujące się w lasach w okolicach wsi Osowiec i oddalone o około 4 km od jeziora "Dużego". Powstało na miejscu zalanego wyrobiska. Do dłuższego pozostania nad nim zniechęcił nas jednak straszliwy łomot, który w pojęciu właściciela miejscowej budy z piwem miał być przyciągającą turystów muzyką.

Jezioro Srebrne © niradhara


Na camping wróciliśmy tuż przed burzą. Najpierw zerwał się wiatr, potem dokładnie nad nami pojawiła się wielka czarna chmura, z której lunęły strugi deszczu. Pojawiły się też efekty specjalne w postaci błyskawic, dodające uroku imprezie :-)

miło jest siedzieć pod daszkiem w czasie ulewy © niradhara


Ileż razy jeszcze mam bisować? Dajcie mi wreszcie spokój z tą "Cyganeczką"! © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic