Galeria Stracha Polnego
Sobota, 11 lipca 2009
· Komentarze(10)
Kategoria powyżej 100 km
Trasa: Kobiernice - Kozy - Mazańcowice - Rudzica - Chybie - Strumień - Goczałkowice - Zabrzeg - Czechowice Dziedzice - Hecznarowice - Kozy - Kobiernice.
Dziś potwierdziła się w całej rozciągłości zasada „nie chwal dnia przed zachodem słońca” albo raczej „nie chwal serwisu, póki nie przejedziesz dłuższej trasy”. Już w Kozach okazało się, że przerzutki działają jak chcą, a często w ogóle odmawiają współpracy. To masakra na drodze, na której są na przemian same zjazdy i podjazdy. Próba regulacji nie przyniosła zadowalających rezultatów, jakoś jednak do Rudzicy się dokulałam. Tu znajduje się bardzo sympatyczna Galeria Stracha Polnego. We wnętrzu można podziwiać obrazy i kupić sobie jakiś na pamiątkę, a na zewnątrz stoją strachy i straszą.
Przy drodze w Chybiu jest bar “Żabiniec”. Wygląd typu wczesna komuna, ale szaszłyki palce lizać!
Najedzeni, z odnowionymi siłami, pojechaliśmy północnym brzegiem Jeziora Goczałkowickiego.
W Łące skręciliśmy na zielony szlak do Goczałkowic.
W parku zdrojowym, po przestudiowaniu mapy zdecydowaliśmy, że pojedziemy jeszcze na zaporę.
Trasa wiodła zielonym szlakiem wzdłuż stawów Maciek i Zabrzeszczak.
Po ostatnich deszczach na drodze było mnóstwo kałuż. W pewnym momencie zobaczyłam taką, która ewidentnie zalegała całą ścieżkę. Z braku koncepcji jak ją objechać zdecydowałam się na atak frontalny. Pomysł nie był najlepszy, albowiem na dnie znajdowała się koleina... No cóż, najwyraźniej nie jest to szlak dla wytwornych dam.
W końcu dojechaliśmy za zaporę i znów wróciliśmy na asfalcik. A dalej to już tylko paręnaście zjazdów i podjazdów i home sweet home.
Dziś potwierdziła się w całej rozciągłości zasada „nie chwal dnia przed zachodem słońca” albo raczej „nie chwal serwisu, póki nie przejedziesz dłuższej trasy”. Już w Kozach okazało się, że przerzutki działają jak chcą, a często w ogóle odmawiają współpracy. To masakra na drodze, na której są na przemian same zjazdy i podjazdy. Próba regulacji nie przyniosła zadowalających rezultatów, jakoś jednak do Rudzicy się dokulałam. Tu znajduje się bardzo sympatyczna Galeria Stracha Polnego. We wnętrzu można podziwiać obrazy i kupić sobie jakiś na pamiątkę, a na zewnątrz stoją strachy i straszą.
w Rudzicy© niradhara
który strach najgroźniejszy?© niradhara
strachy© niradhara
Przy drodze w Chybiu jest bar “Żabiniec”. Wygląd typu wczesna komuna, ale szaszłyki palce lizać!
bar Żabiniec© niradhara
Najedzeni, z odnowionymi siłami, pojechaliśmy północnym brzegiem Jeziora Goczałkowickiego.
widok na Jezioro Goczałkowickie© niradhara
W Łące skręciliśmy na zielony szlak do Goczałkowic.
zielony szlak© niradhara
W parku zdrojowym, po przestudiowaniu mapy zdecydowaliśmy, że pojedziemy jeszcze na zaporę.
rzut oka na mapę© niradhara
Trasa wiodła zielonym szlakiem wzdłuż stawów Maciek i Zabrzeszczak.
zielony szlak© niradhara
Zabrzeszak© niradhara
uroczysko© niradhara
zielony szlak© niradhara
Po ostatnich deszczach na drodze było mnóstwo kałuż. W pewnym momencie zobaczyłam taką, która ewidentnie zalegała całą ścieżkę. Z braku koncepcji jak ją objechać zdecydowałam się na atak frontalny. Pomysł nie był najlepszy, albowiem na dnie znajdowała się koleina... No cóż, najwyraźniej nie jest to szlak dla wytwornych dam.
kąpiel błotna© niradhara
W końcu dojechaliśmy za zaporę i znów wróciliśmy na asfalcik. A dalej to już tylko paręnaście zjazdów i podjazdów i home sweet home.