nie jestem aniołem
Piątek, 23 września 2016
· Komentarze(6)
Kategoria w pobliżu domu, Ziemia Oświęcimska
Jakiś
czas temu miłościwie nam panujące Ministerstwo Edukacji objęło
swoim patronatem akcję „Anioły ze szkoły”. Jest to niezwykle
cenna inicjatywa, szczególnie dla jej twórców, albowiem żaden
dzieciak nie może dostąpić zaszczytu zostania aniołem, nie
zakupiwszy wcześniej świstka papieru, zwanego dumnie legitymacją.
Niestety,
ta najoczywistsza brama do
wniebowstąpienia została mi zatrzaśnięta przed nosem, albowiem
poświadczający anielskość dokument nabyć może tylko niewinne,
młodziutkie dziecię, ja zaś jestem osobą pełnoletnią i to nawet
bardzo. Zdesperowana, w poszukiwaniu innej drogi, postanowiłam
zagłębić się w filozofię anielskości, wnikliwie studiując
porozwieszane na szkolnych korytarzach plakaty. Wiele szlachetnych
zasad widniało na nich, między innymi taka: „wszystkie zwierzęta
są równe”. Hm, dlaczego jakoś dziwnie kojarzy mi się to z
Orwellem?
Nic
to. Postanowiłam, że zwalczę w sobie niedowiarstwo, pozbędę
niegodnych myśli i w sercu rozpalę wszechogarniający ogień
miłości do stworzeń, które przedtem trochę mniej mi były
bliskie, niż mój wierny pies Funio. Zaczęłam od kotów. Poszło
nieźle. Dziś przyszła pora na muszki owocówki, które
towarzyszyły mi w czasie jazdy na rowerze. Przez całą drogę jak
mantrę powtarzałam sobie, jak to miło z ich strony, że usiłują
wpaść mi do ust i wciskają się przez najmniejszą szparę
pomiędzy okularami a twarzą, szukając moich oczu. Daremnie…
ogień nie zapłonął, serce pozostało zimne jak lód. Nie udało
mi się pokochać tych słodkich, maleńkich stworzeń. Obawiam się,
że nie jestem i nigdy nie zostanę aniołem, a nawet, o zgrozo,
osobnikiem aniołopodobnym!
Do wpisu doliczyłam kilometry z rowerowego dojazdu do pracy.