Karyntia - dzień 3
camping Berghof© niradhara
Wiązało się to niestety ze znaczną niedogodnością, a mianowicie musieliśmy przestawić się na inne miejsce, bo to, na którym staliśmy początkowo jest od poniedziałku zarezerwowane. Była to operacja czasochłonna, ponieważ trzeba poskładać przypięty do przyczepy namiot, spakować wszystkie klamoty, przewieźć, a potem rozłożyć to wszystko na nowo, co zajęło nam prawie pół dnia. Nowe miejsce jest za to fajniejsze, bo bardzo blisko wody.
wreszcie piwko© niradhara
Dookoła Ossiacher See jest ścieżka rowerowa i po obiadku wskoczyliśmy na rowerki i popedałowaliśmy. Południowy brzeg, którym najpierw jechaliśmy jest bardziej malowniczy, zatrzymywaliśmy się więc co chwila by zrobić fotkę.
ja pedalę© niradhara
chwila ochłody© niradhara
Trasa wzdłuż północnego brzegu nie jest już tak atrakcyjna, ponieważ prowadzi pomiędzy położonymi nad jeziorem domami i campingami a torami kolejowymi. Pierwszy widok na jeziorko pojawia się dopiero w Bodensdorf. Jako ciekawostkę sfotografowałam wodne taxi dla rowerzystów chcących przepłynąć na drugą stronę jeziora. Po raz pierwszy w życiu widziałam motorówkę z zamontowanym bagażnikiem na rowery.
widok z Bodendorf na Ossiach© niradhara
wodne taxi© niradhara
Naprawdę piękny widok na jezioro i góry roztacza się z Annenheim.
trasa rowerowa wzdłuż jeziora© niradhara
widok z Annenheim© niradhara
Po przejechaniu jeszcze kilku kilometrów naszym oczom ukazuje się majestatyczny Burg Landskrone.
Burg Landskrone© niradhara
Dalej ścieżka rowerowa powraca na południowy brzeg jeziorka i prowadzi nas prosto na camping.
to ja© niradhara
Słońce powoli chowa się za góry, a my wypływamy na jezioro.
Ossiacher See© niradhara
Jest cicho i romantycznie, słychać tylko plusk wioseł... Gdy gasną ostatnie promyki słońca powoli wracamy do brzegu. Nagle przed nami wyłania się góra lodowa...
prawie Titanic© niradhara
Pamiętacie może piosenkę „..zostawcie Titanica, nie wyciągajcie go, tam ciągle gra muzyka...”