nieoczekiwany koniec jazdy
Przejeżdżając przez niestrzeżony przejazd kolejowy poczułam nagle, jak koła zaczynają się ślizgać i wykonałam slalom gigant. Szczęśliwie udało mi się jakoś zatrzymać. Gdy obejrzałam się za siebie zobaczyłam Piotrka leżącego na torach. Miał mniej szczęścia niż ja. Po poślizgnięciu się na mokrym drewnie wpadł oboma kołami w szparę wzdłuż szyny. Na szczęście poza potłuczeniami nic mu się nie stało, ale rower nie nadawał się do dalszej jazdy.
Piotrek wrócił moim rowerem na camping, ja zostałam pilnować Kellyska, a potem wsadziliśmy go do samochodu i długo szukaliśmy kogoś, kto umiałby go naprawić. W końcu udało nam się odnaleźć jedynego chyba w promieniu kilkunastu kilometrów fachowca. Na szczęście naprawa nie trwała długo. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Kiezmark zalany i nasza wycieczka tak czy inaczej nie należałaby do udanych.
co ci jest Kellysku?© niradhara
pozor vlak!© niradhara