Litwa: podróż w czasie i przestrzeni
na nadmiar samochodów narzekać nie można© niradhara
Jedzie nam się świetnie drogą, po której z rzadka tylko przejeżdża jakiś samochód. Teren jest pagórkowaty, co chwila otwiera się widok na malownicze jezioro.
Jezioro Akmena© niradhara
jeszcze jeden widok na jezioro Akmena© niradhara
Pierwszą atrakcją, która zamierzamy odszukać jest grodzisko w Daniliszkach (Daniliskes). Wyobrażamy sobie coś na kształt naszego Biskupina. Wielkie drogowskazy podtrzymują to mniemanie. Droga, początkowo asfaltowa, wkrótce zmienia się w szuter.
taki duży drogowskaz - to musi być coś atrakcyjnego© niradhara
znów po szuterku© niradhara
Na kolejnym leśnym rozjeździe nie ma jednak żadnych wskazówek. Na szczęście tuż obok jest dom, którego mieszkańcy informują nas, że należy jechać wzdłuż linii energetycznej. Jechać jednak się nie da, trawa miejscami jest po pas, nasza prędkość podróżna spada niemal do zera, co wprawia w euforię miejscowe komary i inne latające paskudztwo. Na taką okazję czekały całe życie. Już one teraz upuszczą nam krwi!
widzi tu ktoś drogę?© niradhara
bank krwi© niradhara
Jakoś jednak przedzieramy się co celu. Tu widok ścina nas z nóg. Pagórek, tablica i to wszystko! Grodzisko to tu kiedyś było, ale teraz skutecznie zamaskowane jest lasem. Niestety, nie mamy ze sobą saperki, żeby pobawić się w archeologów.
grodzisko w Daniszkach robi wrażenie :P© niradhara
Z mocnym postanowieniem unikania na przyszłość wszelkich grodzisk udajemy się w drogę do Siemieliszek.
droga do Siemieliszek© niradhara
widoczek z drogi© niradhara
Zgodnie z turystyczną mapką główna atrakcją Siemieliszek jest zabytkowa zabudowa. Prawdę mówiąc jest dokładnie taka sama jak wszędzie. Tu, na Litwie, doprawdy trudno zobaczyć inne domy.
główna ulica w Siemieliszkach© niradhara
Czas mija, zaczynamy odczuwać głód. Zrobiłam wprawdzie kanapki, ale zapomnieliśmy ich zabrać. Kupujemy więc małe co nieco i uzupełniamy zapas wody. Na skwerku przy kościele robimy krótki postój. Kościół wygląda na opuszczony, ale tu właściwie wszystko tak wygląda.
kościół w Siemieliszkach© niradhara
kopuły błyszczą w słońcu© niradhara
Posileni, postanawiamy zobaczyć jeszcze Wysoki Dwór (Aukstadvaris), gdzie rośnie dąb, pod którym siadywał i pisał Mickiewicz. Przejeżdżając przez miejscowość trafiamy na opactwo dominikańskie. O dziwo, jest tablica informacyjna zawierająca również tekst w języku angielskim. Opactwo zostało wybudowane w latach 1629-35. Znajdowała się tu również szkoła podstawowa. Opactwo było dwa razy zburzone, raz częściowo spalone i sukcesywnie odbudowywane. W 1832 roku Rosjanie zlikwidowali opactwo i szkołę, a budynek przeznaczyli dla wojska. Później była tu również szkoła dla pań, restauracja, a obecnie jest siedziba wspólnoty religijnej.
opactwo w Wysokim Dworze© niradhara
opactwo© niradhara
Mapka, z którą szukamy dębu jest w takiej skali, że praktycznie służy wyłącznie w celu trafienia do określonej miejscowości. O dąb wypytujemy mieszkańców miasteczka. Jest za dworkiem, w którym Mickiewicz kiedyś gościł. Żeby go zobaczyć i sfocić musimy bohatersko stąpać po pokrzywach. Przypominają mi się słowa ballady „zbrodnia to niesłychana, pani zabija pana”. Pewnie skubaniec też nie kosił pokrzyw ;)
wtargnęlismy na teren prywatny© niradhara
pod dębem Mickiewicza© niradhara
Pora na obiad. W restauracji podają nam menu w języku angielskim, jeden kelner nawet włada tym językiem. Zamawiamy danie regionalne, wielką kluskę ziemniaczaną nadziewaną mięsem z przesmażoną cebulką i polaną sosem śmietanowym z szynką. Palce lizać!
Stąd mieliśmy już wracać na camping prowadzącą do Wilna drogą A16. Ruch nie jest wprawdzie duży, ale jeżdżą głownie tiry. Postanawiamy zatem nadłożyć trochę drogi, ale jechać w ciszy i spokoju.
A16© niradhara
Przejeżdżamy przez Onuskis. Mapka informuje nas o zabytkowej zabudowie i wartym zobaczenia kościele. Na temat kościoła nie znajdujemy nigdzie żadnej informacji. Zapewne jednak jest to kościół katolicki, bo na placu kościelnym są groby księży o polskich nazwiskach.
kościól w Onuskis© niradhara
ślady polskości© niradhara
Obok kościoła jest duży, wybrukowany kocimi łbami plac. Pewnie odbywały się tu kiedyś targi. Wystarczy przymknąć oczy, by zobaczyć kramy i targujących się…
dziś targu nie ma© niradhara
Wracamy na camping. Na drodze 220 z Rudiskes do Trok ruch samochodowy jest nieco większy. Z przykrością zauważamy, że kierowcy nie są tu przychylnie nastawieni do rowerzystów, a może po prostu nie wiedzą jak się wobec nas zachować. Trąbienie i wymuszanie pierwszeństwa jest częste. Fakt, że przez ostatnich kilka dni nie widzieliśmy ani jednego bikera. Być może doświadczenia kierowców ograniczają się do babć pedałujących do sklepu i na widok jadącego auta szybko uciekających na pobocze.
Wreszcie camping. Jakoś tak mimo woli wyszła nam setka. Należy więc się teraz zimne piwo :)