W województwie śląskim rozpoczęły już się ferie zimowe. Zimowe tylko z nazwy, bo dzisiejszy dzień był prawdziwie wiosenny. Słońce i ciepło napełniały optymizmem i radością życia. Rano pojechałam do Porąbki (oczywiście na rowerze) na naradę w sprawie kolejnych projektów unijnych, które będą realizowane w szkołach naszej gminy. Już o dwunastej byłam z powrotem w domu, przebrałam się szybko, zmieniłam rower i popedałowałam w kierunku Tresnej.
Delikatna, srebrzysta mgła sprawiała, że odbijające się w Jeziorze Międzybrodzkim góry wyglądały cudownie. Nawet suche, bezlistne gałęzie nie kojarzyły się dziś z zamieraniem życia, a tylko wydawały się być rekwizytem podkreślającym przez kontrast łagodność krajobrazu.
Góry przeglądały się w wodach jeziora, kontemplując swą urodę… No, teraz to już pojechałam po bandzie ;) Prawdą jest jednak, że rozglądałam się wokół, ciesząc się, że jest mi dane mieszkać w tak wspaniałym miejscu :)
Przejeżdżając przez most w Międzybrodziu Żywieckim zauważyłam ze zdumieniem, że na Żarze leży jeszcze śnieg. Postanowiłam zatem zmienić nieco trasę i podjechać pod stację kolejki, by sprawdzić, czy da się jeździć na nartach. Okazało się, że kolejka działa, a na stoku jest nawet kilku narciarzy.
Chyba bardziej niż stok, zatłoczone było niebo nad głową. Co chwila, wolno kołując, przelatywał nade mną kolejny człowiek-ptak. Dobrze, że żaden nie wylądował mi na głowie. A zresztą, na wszelki wypadek jeżdżę przecież w kasku ;)
Postałam chwilę w pobliżu stacji kolejki, pogapiłam się… Słońce zaczęło z wolna chylić się nad górami i pora była jechać dalej. Zanim dojechałam do Tresnej, dolina Soły znalazła się już w głębokim cieniu, a temperatura szybko zaczęła spadać.
Podkręciłam trochę tempo, żeby się rozgrzać i powzięłam solidne postanowienie, że koniec ze zdjęciami, nie zatrzymuję się już ani na chwilę. Jednak, kiedy przez gałęzie drzew dostrzegłam wschodzący Księżyc, zaczęłam rozpaczliwie szukać miejsca, z którego można byłoby go sfocić. Zatrzymałam się przy prowadzących nad jezioro schodach. Nie wyglądały szczególnie solidnie. Innej możliwości jednak nie było. Przypominając sobie dawno nieużywaną wiedzę z mechaniki, szybko ułożyłam równanie strzałki ugięcia, wstawiłam doń swoją wagę i wyszło, że mogę zaryzykować ;)
Ja również życzę pięknego nowego sezonu, znając Waszą pomysłowość z przyjemnością będę śledził nowe wpisy. No i trzymam kciuki za sukces w plebiscycie, dla mnie to jest właśnie blog nr 1.
Przecudny opis i zdjecia. Wczesniej pisałem ze masz bardzo fajny blog ale sms-a nie wysle :) bo rywalizacja trwa :)i głosy potrzebował kolega Misiacz :) ale dzisiaj, jego serce było wielkie i prosi swój elektorat o głosy na Ciebie. Więc to robie i sms-a własnie wysyłam.:) Pozdrawiam .
Toomp - a ja jestem stałym gościem na Twoim blogu :)
Sikor - gór są bardzo fotogeniczne :)
Sikorski33 - to miejsce wybrałam. Dawno, dawno temu temu porzuciłam miasto, kupiłam wiejską chałupę, w której zamiast łazienki była studnia i sławojka. Przebudowaliśmy ją, ucywilizowali i teraz nie zamieniłabym swojego miejsca na ziemi na żadne pałace :)
Fantastyczne widoki:) Opis też świetny:) Widać,że jeździsz z pasji i potrafisz zarażać pozytywnymi emocjami związanymi z tą aktywnością:) Głos oddam za chwilę:)
Piękne zdjęcia :) To z księżycem ciekawe. Połowa już ciemna a połowa jeszcze w słońcu a na niebie...księżyc ;) Chyba warto było zaryzykować po tych schodach.
z pracy mam widok na Hrobaczą Łąkę i tak sobie myślałem, jakby to fajnie było teraz właśnie śmigać tam pod górę :) niestety, jak kończę, to już jest ciemno:/ dzisiejsze zdjęcia są prześwietne! mimo, że zaglądam w te okolice b. często, to jeszcze czegoś takiego nie widziałem! pozdrówy!
Genialny klimat, ja właśnie dzisiaj z wielką zazdrością patrzyłam za okno w pracy, już nawet z braku możliwości wyjścia na rower zaczęłam marudzić i usypiać ;). Pozdr.
2 zdjęcie mnie powaliło, jak z innego świata, a co najmniej innego kontynentu. Mi się niestety zaczyna sesja, więc nawet takiej pogody nie mogę wykorzystać :(