Przegibek i mrożone banany

Wtorek, 18 stycznia 2011 · Komentarze(24)
Ranek był niespodziewanie zimny. Czekanie, aż się ociepli, nic nie dało, po dziesiątej wsiadam zatem na rower i wyruszam na zaplanowaną wycieczkę szlakiem architektury drewnianej.

szron © niradhara


W drodze do Porąbki podnosi mi ciśnienie kierowca ciężarówki, wciskając się na trzeciego między mój rower, a jadącego z naprzeciwka busa, ciągnącego za sobą kadłub samolotu. Krew zaczyna szybciej krążyć w żyłach, robi mi się ciepło z wrażenia. No, ten to wie, jak rozgrzać kobietę!

pierwsze chmurki © niradhara


Wbrew wcześniejszym zapowiedziom pogoda wcale nie jest ładna, wieje zimny wiatr, a nad Żarem zaczynają gromadzić się pierwsze chmury.

nad Żarem już ciemno © niradhara


Jezioro Żywieckie skute lodem © niradhara


Jezioro Żywieckie zamiast radośnie lśnić w słońcu, staje się ponure i mroczne.

gra świateł © niradhara

Wzdłuż brzegu jeziora jadę do Łodygowic. Wiatr powoli ustaje i robi się nieco cieplej. Droga jest pusta, szkoda tylko, że kiepska widoczność nie pozwala cieszyć się widokami.

w stronę Łodygowic © niradhara


W Łodygowicach zatrzymuję się przy zabytkowym drewnianym kościele z 1635 roku. Jest on największą drewnianą świątynią w regionie żywieckim. Z placu przykościelnego na wzniesienie, na którym stoi kościół, prowadzą schody o 130 stopniach.

kościół w Łodygowicach © niradhara


Przed kościołem jest plac, przy nim ławeczki. Siadam i wyjmuję banany, które mają mi dodać energii. I ot, nieprzyjemność, okazuje się, że banany przemarzły. W okolicy nie da się jednak kupić nic ciepłego, więc chcąc nie chcąc połykam lodowate kęsy. Herbata w termobidonie też już mocno wystygła… Cóż, taki jest los bikera.

Dalej kieruję się bocznymi drogami przez Wilkowice. Na pierwszym dłuższym podjeździe czuję nagle, że zimowa przerwa w jeździe tragicznie mści się brakiem kondycji – łomotanie serca, zadyszka, nogi ledwo walczące z napędem. Dojeżdżam na szczyt wzniesienia i wtedy zauważam, że po prostu zapomniałam zmienić przerzutki. No tak, to pewnie wczorajsze plotkowanie z Misiaczem na GG zafiksowało mi się w podświadomości. Opowiadał mi o swoich kolegach cyborgach, którzy pokonują pojazdy zawsze na twardych przełożeniach ;)

droga przez Wilkowice © niradhara


Dojeżdżam do Mikuszowic. Znajduje się tu zabytkowy kościół p.w. św. Barbary wzniesiony w 1455 r. O pięknie tego kościoła pisał pierwszy proboszcz, ks. Antoni Kowalski:
"Kościół mikuszowicki jest typowym przykładem drewnianych kościółków konstrukcji zrębowo-słupowej, właściwym Małopolsce południowo-zachodniej oraz sąsiedniemu Śląskowi. Bogate w efekty światłocieniowe zgrupowanie mas, strzeliste, śmiało zakreślone linie dachów, mieniąca się różnymi odcieniami patyna gontów, pokrywających dachy i ściany kościoła, łączą się razem z otaczającym pejzażem w nader malowniczą całość."


kościół w Mikuszowicach Krakowskich © niradhara


Cel wycieczki osiągnięty, do domu mam zamiar wracać przez Straconkę i Kozy. Przez Bielsko nie uda mi się przejechać bez pomocy GPS-u. Nastawiam go więc. Początkowo jest super. Oregon prowadzi mnie boczną uliczką. Niestety, wkrótce droga się kończy – dojeżdżam do wielkiego placu robót, a betonowa płyta blokuje przejazd.

dobrze żarło i zdechło © niradhara


Niedobrze, wracam kawałek, skręcam w ulicę Żywiecką. Koszmarny ruch, szarżujące tiry. Na szczęście urządzenie sygnalizuje skręt w prawo. Zatrzymuję się na chwilę, a sympatyczny dzieciak robi mi pamiątkową fotkę.

a to ja © niradhara


Jadę w górę ulicą Rolną, zmieniam przerzutkę i wtedy spada mi łańcuch. Po nałożeniu okazuje się, że coś się z tymi przerzutkami porobiło i za bardzo nie chcą się zmieniać.

ulica Rolna © niradhara


Analizuję opracowaną przez Oregona trasę – a jest ona jak sinusoda – raz pnie się w górę, raz spada w dół. Oj, niedobrze, przerzutki by się jednak przydały. Trzeba zmienić plany – decyduję się dotrzeć na skróty do ulicy Górskiej, a stamtąd wrócić do domu przez Przegibek.

na skróty © niradhara


widoczek z drogi na Przegibek © niradhara


Powolutku zaczyna się ściemniać. Wtem moją uwagę przykuwa coś błyszczącego przy drodze. Przypomina mi się kultowe hasło z „Seksmisji” – „…nasi tu byli”.

:-( © niradhara


Na Przegibku nie ma dziś turystów, ale ruch samochodowy o tej godzinie jest bardzo duży. Wielu ludzi wraca tą drogą z pracy. Wyprzedzający mnie sznur aut wydaje się nie mieć końca. Ich światła oślepiają mnie, a w drodze są dziury. W dodatku zaczyna mżyć, nawierzchnia robi się śliska. Rękawiczki przemakają, a palce drętwieją mi z zimna na kierownicy. Wyczekiwany zjazd już mnie nie cieszy.

parking dziś pusty © niradhara


Nagle dzwoni telefon, zjeżdżam na pobocze, ściągam rękawiczki, żeby wyciągnąć aparat z kieszeni kurtki. Słyszę zatroskany głos Piotrka „wracaj szybko do domu, bo zaczyna padać”. Oj, Kochanie, jak ja dobrze o tym wiem! Na dodatek dobija mnie wiadomością, że w plebiscycie na Blog Roku spadłam z 8 pozycji na 9! Teraz jest mi nie tylko zimno, ale i smutno.

a turystów brak © niradhara



magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (24)

widze ze masz ujecie bylej tablicy info. z mapa szlakow na szczycie przegibka.
ja ostatnio jak bylem zapomnialem cyknac foto... widac albo kogos sila nosila albo wial mocny wiatr (w co watpie ze by ja zepsul)... :/ piekna trasa

webit 11:50 piątek, 21 stycznia 2011

Głosowanie zakończone. Jestem na IV miejscu i przechodzę do następnego etapu. Z całego serca dziękuję wszystkim za wsparcie.

Bikestats rządzi! :)

niradhara 12:18 czwartek, 20 stycznia 2011

Witam serdecznie..

Krótko pisząc, jeśli chodzi o konkurs Blog Roku 2010 - jesteśmy dymani.. Janusz Korwin-Mikke ustawia pierwszą 10
w kategorii "Polityka i społeczeństwo"..
Tu napisałem jak:
http://weszsie.pinger.pl/

Ja już wysłałem skargę do organizatorów..
Mogę na Ciebie liczyć??

Patryk

Patryk 04:43 czwartek, 20 stycznia 2011

Kościół makuszowicki ma klimat! No i te widoki! Ja też zazdroszczę Ci, że mieszkasz w takim miejscu, ale gdy pomyślę np o Poznaniakach to zazdroszczę sama sobie, że Jurę mam pod nosem. A pogoda i u nas się zepsuła- śnieg z deszczem, przeszywająca zimna wilgoć.

anwi 17:30 środa, 19 stycznia 2011

Jurektc - och, Misiacz wypowiadał się o Was w samych superlatywach, z zadziwiającą skromnością traktując własne rowerowe osiągnięcia. Tak to już Misiaczowa słodycz i łagodność :)))

Prinx - musisz teraz bardzo tęsknić... My mieliśmy to szczęście, że znaleźliśmy tu pracę i jesteśmy szczęśliwi :) Nie wyobrażam już sobie powrotu do miasta. Udusiłabym się tam.

niradhara 16:40 środa, 19 stycznia 2011

Wstyd się przyznac, ale najpierw mieszkałem blisko gór. Potem się przeprowadziłem w góry i to dość wysokie (szlak na szczyt rzędu 2000m zaczynał się praktycznie przy mojej klatce schodowej)...Ale po paru latach postanowiłem poszerzyć horyzonty i podjąłem decyzję o przeprowadzce na niziny. I niby fajnie ale niefajnie.

prinx 15:29 środa, 19 stycznia 2011

Ni wiem co Ci naopowiadał Misiacz ,ale na pewno nie wjeżdzam pod górke na twardym przełożeniu.
Jedyną rzecza jaka robie to poprostu przyspieszam :D
Cyborg TC-Team :D
Pozdrawiam

jurektc 14:33 środa, 19 stycznia 2011

Kundello21 - dziękuję za namiary, ciekawie to wygląda.

niradhara 12:17 środa, 19 stycznia 2011

Takie poduszeczki to na allegro najłatwiej lub w sklepie turystycznym

Tak to wygląda:
http://allegro.pl/serduszko-serce-ogrzewacz-ogrzewacze-komplet-3-szt-i1405563449.html
Mam takie dwa, ale jeszcze nie było potrzeby ich użyć.

http://allegro.pl/listing.php/search?category=3919&description=1&order=p&string=ogrzewacz+r%C4%85k&change_view=1&buy=1

kundello21 11:12 środa, 19 stycznia 2011

Sikorski33 - blog jako środek nasenny? ;)

Alistar - ja też wolę!

Dynio - trzymam Cię za słowo!

Surf - no i ciągle wracam, bo o nowe zabytki w okolicy raczej trudno ;)

Czecho - szybko się rozkręcisz :)

Kundello21 - pomysł z zapalniczką nie wpadł mi do głowy, bo nie palę. Gdzie można kupić takie poduszeczki?

niradhara 09:39 środa, 19 stycznia 2011

Czuć zimno jak sie czyta...

Może po prostu zabieraj termos?:)
Na marznące ręce dobrze mieć takie rozgrzewające poduszeczki ze specjalną solą szybkorystalizującą.
Ja mam zawsze zapalniczkę, bo jak ręce zmarzną to w razie czego można podgrzać.

kundello21 23:39 wtorek, 18 stycznia 2011

Niezły początek sezonu, trasy coraz dłuższe i podjazdy coraz trudniejsze. Jeśli chodzi o kultowe hasła z "Seksmisji" to przypomniało mi się inne - "Kobieta mnie bije" :) Wstyd mi, że jeszcze jestem w trakcie hibernacji zimowej ale czytając takie relacje zaczynam powoli budzić się do rowerowego życia.
Pozdrawiam.

czecho 23:13 wtorek, 18 stycznia 2011

"już nie wiele mi zostało" ??? Jestem przekonany, że powrót w ulubione i piękne miejsca jest potrzebny, a wtedy zawsze znajdzie się sposób na inne nowe spojrzenie

surf-removed 22:43 wtorek, 18 stycznia 2011

Super wycieczka aż mi wstyd że nie chce mi się ostatnio czterech liter z domu ruszyć,ale obiecuję poprawę.

Dynio 22:35 wtorek, 18 stycznia 2011

W kwestii bananów - od mrożonych wolę płonące ;)
W kwestii wycieczki - jak na taką pogodę, nieźle pojechałaś :)
I znów jest co czytać i oglądać :)

alistar 22:21 wtorek, 18 stycznia 2011

Bardzo lubię czytać Twoje opowieści z wypraw rowerowych.No i oczywiście oglądać przy okazji twoje fotki. Miła lektura na dobranoc;) Pozdrawiam:)

sikorski33 22:17 wtorek, 18 stycznia 2011

Marek1985 - oj wraca, wraca. Znów trzeba się będzie przesiąść na Pancernika.

Misiacz - ależ się waćpan ze mnie, słabej białogłowy, niecnie naigrawasz! ;)

Surf - sporo jest w okolicy zabytkowych drewnianych kościółków. Już niewiele mi zostało do odwiedzenia i opisania.

Sikor - od jutra u nas też już tak ma być :(

Mnmnc - dziękuję za uwagę. Chyba mi rozum przemarzł, skoro tak napisałam. Już poprawione :)

Prinx - zawsze można się przeprowadzić. Ja tak kiedyś zrobiłam :)

niradhara 21:53 wtorek, 18 stycznia 2011

Ktoś gdzieś napisał, chwaląc twój blog, że z jednej strony i opisy pięknie i ciekawie, a z drugiej, że to jak nóż w czoło komuś kto do gór ma daleko.
Muszę przyznać mu rację :-)

prinx 21:37 wtorek, 18 stycznia 2011

Hm, spadłaś z 9 na 8, expertem nie jestem i ciężko myślę, bo zazwyczaj jest tak, że jak się "spadnie" np. na 1 miejsce, to się wygrywa... więc spadania życzę :)

mnmnc 21:33 wtorek, 18 stycznia 2011

To prawda kościółek jest bardzo klimatyczny !
Ale pogoda to była u was w miarę :] u nas mgła ;/ ponuro i mokro ..
Pozdrawiam !

sikor4fun-remove 21:30 wtorek, 18 stycznia 2011

Ciekawa fotorelacja, a kościółek w Łodygowicach - bajeczny.

surf-removed 21:25 wtorek, 18 stycznia 2011

Krótko mówiąc, szykuje się nam Kobietka-Cyborg? :)))

Misiacz 21:17 wtorek, 18 stycznia 2011

Hehe, widzę, że moje Cyborgi z TC Team, a raczej ich metody są zaraźliwe.
Jak się jechało? :)))

Misiacz 21:16 wtorek, 18 stycznia 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa accza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]