Wreszcie w towarzystwie! Na wspólną przejażdżkę umówiłam się z koleżanką z pracy. Pojechałyśmy w stronę Wilamowic, bo chciałam pokazać Agnieszce drewniany kościółek w Starej Wsi i jedną z moich ulubionych dróg – prowadzącą pomiędzy stawami na ryneczek w Wilamowicach.
Było ciepło, ale silne podmuchy wiatru zapowiadały jakąś pogodową niespodziankę. I stało się – nagle zaczęło nas gonić wielkie czarne chmurzysko, z którego na dodatek dochodziły odgłosy gromów. Na szczęście byłyśmy akurat wtedy na górce i udało nam się szybko zjechać aż do przystanku w Kętach-Podlesiu, gdzie przeczekałyśmy najgorszy moment przechodzenia burzy nad naszymi głowami.
Filip chyba jakiś nie w sosie ... może przez samotność ? :D U mnie takie chmurki już drugi dzień się trzymają :] jest ponuro ;/ Świetna wycieczka ;) Pozdrawiam.
Ślicznie żółcą się forsycje na tle starej chaty, Filip wygląda raczej na obrażonego, a koleżanka - gniewa się z powodu tej burzy, czy nie wyraża zgody na rozpowszechnianie wizerunku?
Agnieszka nie jest strachliwa i byle burza do jazdy jej nie zniechęci, jak już złapała bakcyla! Z pewnością będziemy coraz więcej jeździć razem. Teraz jestem na etapie namawiania jej do założenia konta na BS :) Gratulacje przekażę.
Do Filipa wybiorę się jeszcze raz w odwiedziny, może będzie miał lepszy humor.
No to załatwiłyście burzę, a pewnie miała wobec Was niecne zamiary:) 1:0 dla Was, teraz tylko czekać rewanżu;p Jak najwięcej udanych wycieczek z przygodami życzę i zapraszam z rowerem na równie malownicze Mazury!:)
Duchota panowała dziś straszna, ale Krakówku na szczęście tyle wody spadło co ksiądz na mszy nakropił :) Wiosna bije z Twoich zdjęć, nie ma to jak Beskidy! :)
nie ma to jak swoją pasją zarażać innych! 35km to dla kogoś, kto rzadko jeździ nie mały wyczyn, a więc gratulacje dal koleżanki :) a burza faktycznie zaskoczyła, ale na szczęście to nie to samo, co burze w lecie :)