o korzyściach z pozostawania dziewicą słów kilka ;)
po kamolach© niradhara
Grodzisko, położone na urwistej, wysokiej skale nad Doliną Prądnika, wywodzi swą nazwę od istniejącego tutaj w XIII w. grodu obronnego. Założył go ok. 1228 r. książę śląski Henryk Brodaty, wykorzystując naturalne walory obronne tego miejsca. Niedługo potem gród został zniszczony przez Konrada Mazowieckiego w czasie walk o tron krakowski.
będzie trzęsawka© niradhara
Historia Salomei – patronki miejsca - jest bardzo ciekawa. Była córką księcia małopolskiego Leszka Białego i Grzymisławy, księżniczki ruskiej. Urodziła się w 1212 r. Mając zaledwie 6 lat została zaręczona z księciem węgierskim Kolomanem, co miało utrwalić pokój między Polską a Węgrami. W roku 1219, w wieku 8 lat, zasiadła z mężem na tronie halickim. Salomea – ponoć za zgodą męża – zachowała do końca życia dziewictwo. Wkrótce potem, po klęsce z wojskami księcia nowogrodzkiego Mścisława, zostali zmuszeni do rezygnacji z Halicza i udali się na Węgry. W 1241 r. Koloman zmarł na skutek ran odniesionych w bitwie z Tatarami.
dotarliśmydo celu© niradhara
Po śmierci Kolomana Salomea wróciła do Polski. W 1245 r. wstąpiła do klasztoru klarysek w Zawichoście koło Sandomierza. Z czasem jednak uświadomiono sobie, jak łatwo klasztor w Zawichoście może stać się łupem najazdów litewskich, ruskich, a zwłaszcza tatarskich i Bolesław Wstydliwy uposażył drugi klasztor sióstr klarysek pod Krakowem, opodal miejscowości Skała. Tu w 1260 r. przeniosła się Salomea wraz z siostrami. Według legendy księżna żyła przez osiem lat w stojącej na uboczu klasztoru pustelni. Zmarła 17 listopada 1268 r. Ok. 1320 r. klaryski zostały przeniesione do krakowskiego kościoła św. Andrzeja. Grodzisko pozostało w ich rękach, lecz popadło w ruinę i zapomnienie. Dopiero w XVII w. ufundowano nową kaplicę pw. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii, zrealizowano też odbudowę tzw. pustelni błogosławionej Salomei i miejsce odżyło.
fontanna wyschła© niradhara
Teraz krótka dygresja na temat młodszego brata Salomei – Bolesława Wstydliwego. Przydomek Wstydliwy został nadany księciu przez jego poddanych z racji ślubów czystości, które książę złożył wspólnie z żoną Kingą. Ich małżeństwo nigdy nie zostało skonsumowane. Ciekawostka, prawda? Oboje braciszek i siostrzyczka mają taki wstręt do seksu! Dziś najprawdopodobniej każdy psycholog orzekłby, że to nie przypadek. Bolek został sierotą jako półtoraroczne dziecko. Grzymisława wychowywała dzieci sama i miała na nie tak duży wpływ, że Bolek radził się jej jeszcze jako dorosły facet. Czyżby więzi między matką i dziećmi były nieco patologiczne?
najlepiej prezentuje się z tyłu© niradhara
Małżeństwa Salci i Bolka dobry prawnik mógłby bez problemu unieważnić. Zostały one zawarte w formie sponsalia pro futuro (łac. zaręczyny na przyszłość) – jest to kanoniczna forma zaręczyn stosowana przez dynastie panujące Europy w średniowieczu. Forma ta pozwalała na uroczyste zaręczyny w sytuacji, gdy jeden lub oboje małżonkowie byli niepełnoletni. Akt ten miał charakter ślubu – po osiągnięciu wieku dojrzałego przez zaręczonych nie ponawiano już właściwej ceremonii. Małżeństwo mogło być skonsumowane dopiero, gdy małżonkowie osiągnęli wiek sprawny – 12 lat (!!!) Wtedy też zgodnie z prawem kanonicznym rozpoczynał się ich związek. Był tylko jeden warunek ważności sponsalia de futuro – oboje zainteresowani musieli wyrazić zgodę na fizyczną konsumpcję małżeństwa. Nasi bohaterowie słowa nie dotrzymali i za owo krzywoprzysięstwo Salomea została błogosławioną, a żona Bolka – Kinga świętą. Czyżby liczyło się to, że skoro nie musieli dawać dzieciom kieszonkowego, to szczodrze obdarzali rozwijające się wówczas domy zakonne reguły franciszkańskiej?
nie było fotek, to musieli ryć w kamieniu© niradhara
Tak czy inaczej warto zobaczyć pustelnię Salomei. Szczególnie interesujący jest ołtarz główny, wykonany z czarnego dębnickiego kamienia i jasnokremowego zlepieńca wapiennego z doliny Prądnika. Architekt zastosował przy tym perspektywiczną sztuczkę, polegającą na zestawieniu coraz mniejszych kolumn, dzięki czemu uzyskano optyczny efekt głębi, a sam ołtarz wydaje się większy niż w rzeczywistości.
zaczyna się msza, fotek wnętrza nie będzie :(© niradhara
Ależ się rozpisałam… Pora wracać na trasę. Po zwiedzeniu Grodziska udaliśmy się do Skały na lodziki. Zaopatrzyliśmy się też w Powerade’a. Uzupełniliśmy bidony, wsiedliśmy na rowerki i szurnęliśmy długim zjazdem do Doliny Prądnika. Tu Piotrek zorientował się, że jego bidon został na ławce. Trzeba mu się było samotnie wracać pod górę :( Najważniejsze jednak, że bidon spokojnie na niego czekał :)
pustelnia jest na tej skałce, niestety niezbyt widoczna© niradhara
Wieczór miło spędziliśmy z campingowymi sąsiadami. Są z Gdańska i zwiedzają Jurę na rowerach. Oczywiście namówiłam ich do zarejestrowania się na Bikestats. Czarna, czyli Asia, zrobiła to natychmiast :) Mam nadzieję, że miło ją przyjmiecie :)
zamek w Pieskowej Skale - zmierzch© niradhara
Słońce zaszło, księżyc wspiął się na niebo, a ja pomyślałam sobie, że pewnie zamek w Pieskowej Skale będzie pięknie oświetlony i uda mi się zrobić jakieś fotki. Wskoczyłam na rower i pojechałam. Sama, bo Piotrek nie ma w góralu lampki. Niestety, rozczarowanie - iluminacja kiepskawa, więc i fotki nieciekawe :(
zamek w Pieskowej Skale - noc© niradhara