zamek w Baranowie Sandomierskim
cel dzisiejszej wycieczki© niradhara
Sandomierz zostaje za nami© niradhara
Szczerze mówiąc nie pamiętam już, kiedy ostatnio jeździłam po płaskim. Zawsze tylko góry albo w najgorszym razie pagórki. Sądziłam więc, że dziś będzie lajcik. Nie było. Przez cała drogę do Baranowa wiatr wiał nam prosto w twarz. To akurat drobiazg, wszak i u nas wiatr jest zjawiskiem normalnym. Najgorsza była nuda – żadnych uroczych widoczków zachęcających do wyciągnięcia aparatu. Albo pola, albo las, albo nieciekawe wioski. Strasznie mi się kilometry dłużyły.
plaskatość niemożebna© niradhara
Dojechaliśmy wreszcie do celu, pokręciliśmy się trochę po rynku. Jakaś sztywna panienka chciała uwieść Piotrka, ale zachowałam czujność! ;)
Piotrek zainteresował sie jakąś panienką© niradhara
Bilety do zamkowego muzeum nie są drogie, a ochrona zobowiązała się do pilnowania naszych rowerów – jak miło :) Teraz kilka słów historii. Rezydencję w Baranowie Sandomierskim wzniesiono w drugiej połowie XVI w. z inicjatywy starosty radziejowskiego Rafała V Leszczyńskiego herbu Wieniawa. Początkowo był tu dwór renesansowy a w zamek rozbudował go jego syn - wojewoda brzeski Andrzej Leszczyński.
no to dojechaliśmy© niradhara
mały drapieżnik© niradhara
dziedziniec zamkowy© niradhara
maszkaron chroni przed złymi mocami© niradhara
Zamek w Baranowie Sandomierskim przechodził kolejno w posiadanie rodzin: Wiśniowieckich, Sanguszków, Lubomirskich, Małachowskich, Potockich i Krasickich. W 1867r. wystawione na licytację dobra baranowskie, nabył Feliks Dolański. Następnie zamek dziedziczy Stanisław Dolański, który postanawia zniszczony po pożarze w 1898r. obiekt odrestaurować. Pod kierunkiem krakowskiego architekta Tadeusza Stryjeńskigo, przeprowadzono zmiany w rozkładzie pomieszczeń. W tym czasie m.in. w narożnej komnacie parteru, urządzono secesyjną kaplicę. Została ona ozdobiona imponującymi witrażami Józefa Mehoffera oraz ołtarzem z wyjątkowym obrazem Jacka Malczewskiego „Matka Boska Niepokalana”.
kaplica zamkowa© niradhara
jeden z witraży© niradhara
Z zamkiem związanych jest wiele legend. Oto jedna z nich. Była akurat wigilia, więc pan zamku Rafał Leszczyński wyruszył z darami do obozu partyzantów Czarnieckiego stacjonujących w obozie nad Sanem. W zamku pozostała tylko córka Leszczyńskiego i służba zajęta przygotowywaniem wieczerzy. Wtem ktoś krzyknął: "Szwedzi idą!". Po chwili do zamku zaczęli wbiegać w panice mieszkańcy Baranowa szukający tu schronienia. Młoda Leszczyńska nie ulękła się, rozkazała zaryglować bramę i poszła do baszty, w której znajdował się kaplica. Tam zaczęła się żarliwie modlić przed słynącym cudami obrazem Matki Boskiej. Gdy Szwedzi przystąpili do szturmu bramy, nakazała otworzyć tajne przejście łączące zamek w Baranowie z Sandomierzem. Wszyscy udali się do lochu, ale sama Leszczyńska poszła nadal modlić się do kaplicy.
schodami w górę© niradhara
schodami w dół© niradhara
Kajman podziwia krużganki© niradhara
Wtem w oknie zobaczyła wielką czarną chmurę, która spowiła niebo. Posypał się z niej kamienny grad, który wywołał popłoch wśród Szwedów. Ich zbroje były bowiem za słabe, aby oprzeć się spadającym na nich z potworną siłą kamieniom. Najeźdźcy rozbiegli się więc w popłochu, a zamek i ukrywający się w nim ludzie zostali uratowani. Podczas pasterki wszyscy uroczyście podziękowali Bogu za ocalenie. Podobno ci co stali najbliżej młodej Leszczyńskiej widzieli otaczający ją obłok, który znikł po nabożeństwie.
żubr - herb właścicieli zamku© niradhara
salon czerwony© niradhara
salon klubowy© niradhara
salon zielony© niradhara
na lustrze aniołek, w lustrze diabełek ;)© niradhara
tu piękne są nawet sufity© niradhara
no panienki, pora przejść na dietę© niradhara
ten zamek nazywają małym Wawelem© niradhara
W podziemiach zamku można jeszcze zwiedzić małą wystawę archeologiczną oraz zmieniające się kolekcje tematyczne. Tym razem były muszelki, więc odpuściliśmy sobie.
średniowieczna dłubanka© niradhara
w dzień śpi, a w nocy straszy© niradhara
zamek widziany od strony parku© niradhara
Kolejnym punktem programu miał być zamek w Tarnobrzegu. Najpierw jednak przyjrzeliśmy się rynkowi i klasztorowi dominikanów.
rynek w Tarnobrzegu© niradhara
klasztor Dominikanów© niradhara
Klasztor i kościół ufundowane zostały przez rodzinę Tarnowskich wiślickim aktem erekcyjnym z 29 czerwca 1676 roku. W 1693 r. dominikanie rozpoczęli budowę nowego kościoła. 22 czerwca 1703 roku, podczas budowy murowanej świątyni, ogień strawił pozostałą część drewnianego klasztoru. Nowy, murowany kościół oraz klasztor wzniesiono w stylu barokowym, a projektantem był Jan Michał Link. W sierpniu 1706 roku nowy, murowany kościół razem z ołtarzami konsekrował biskup krakowski Stanisław Franciszek Biegański. Całkowite wyposażenie wnętrza kościoła ukończono dopiero w r. 1782. W 1915 roku żołnierze austriaccy zniszczyli chór, organy, sklepienia i ołtarze. Gruntowną renowację świątyni wykonano roku 1930.
wnętrze robi duże wrażenie© niradhara
Budowa zamku została zapoczątkowana w XV wieku jako wieżowy dwór obronny. W XVII i XVIII wieku został adoptowany przez rodzinę Tarnowskich i przebudowany. Do zamku dodano system fortyfikacji bastionowych. W 1830 roku zamek został ponownie przebudowany na rezydencję – muzeum w stylu neogotyku, według projektu architekta Franciszka Marii Lanciego. Tarnowscy zgromadzili w zamku wielkie zbiory dzieł sztuki, bibliotekę i archiwum. Zamek spłonął w 1929 r. i w trakcie odbudowy otrzymał formy neobarokowe. Wokół zamku założono w XIX wieku rozległy park krajobrazowy. Obecnie w zamku przeprowadzany jest gruntowny remont, przystosowujący go do funkcji muzealnej.
zamek Tarnowskich© niradhara
Dalej było wesoło. Najpierw nasz dżips zapętlił się i wodził nas w kółko, potem okazało się, że prom, którym mieliśmy zamiar przeprawić się na drugą stronę Wisły z niewiadomych przyczyn nie kursuje i kursować nie będzie. Zrezygnowani wróciliśmy na rynek i pocieszyliśmy się wielkimi lodami :)
dziś prom nie kursuje© niradhara
kompozycja skrzydlato-kuprowa© niradhara
W okolicy nic godnego uwagi już nie było, wróciliśmy zatem na camping. Wieczorkiem jeszcze spacer do fantastycznej lodziarni i podziwianie starego miasta. Trzeba tu będzie wrócić z aparatem i zrobić kilka nocnych fotek.