zabytki ukryte wśród sadów

Niedziela, 24 lipca 2011 · Komentarze(17)
O piątej rano obudził nas odgłos deszczu tłukącego o dach przyczepy. Piotrek przez sen mruknął „to może wyłączymy budzik..” No i pospaliśmy sobie :) Potem w uroczystym skupieniu piliśmy jedną kawę za drugą, uzupełnialiśmy wpisy … i tak zeszło do południa. W końcu, dręczeni wyrzutami sumienia, że marnujemy dzień, wyruszyliśmy w kierunku Koprzywnicy. Dżips zrobił nas zaraz na początku lekko w konia, nie znał bowiem najnowszych ścieżek rowerowych i przesmyczył nas dookoła miasta, dzięki temu jednak zrobiliśmy fotki Szkotom i przejechaliśmy prowadzącą lessowym wąwozem ulicą Salve Regina.

najazd Szkotów na Sandomierz © niradhara


ulica Salve Regina © niradhara


Trasa rowerowa początkowo prowadziła nas równolegle do Wisły, później kluczyła pomiędzy sadami owocowymi. Spokój, brak ruchu – niby idylla, ale monotonia krajobrazu była tak przytłaczająca, że tylko z rzadka zamiast drzewek owocowych trafił się zagon kapusty.

Wisła podchodzi pod wały © niradhara


Flatlandia © niradhara


młody sad © niradhara


owocujący sad © niradhara


Fakt, jedzie się dobrze – ciągle w tym samym tempie, bez zmiany przełożeń. Gdyby jednak od czasu do czasu nie było zakrętów, to można byłoby usnąć w czasie jazdy. Napotkane po drodze dzieci są tak znudzone, że dla rozrywki nawet obcym mówią „dzień dobry”. Starzy siedzą na progach domów i patrzą na drogę, a wielu młodych już w godzinach wczesnopopołudniowych porusza się lotem koszącym. Wreszcie (a przecież to tylko ok. 20 km) dotarliśmy do Koprzywnicy.

dojechaliśmy do Koprzywnicy © niradhara


Znajduje się tu Klasztor Cystersów (obecnie Kościół Parafialny pw. Św Floriana) należący do Europejskiego Szlaku Cystersów. Powszechnie przyjęto rok 1185 jako datę jego fundacji, kiedy to do niewielkiej wsi nad rzeczką Koprzywnianką przybyła pierwsza grupa mnichów. Fundatorem był Komes Mikołaj z rodu Bogoriów. Wydzielił on ze swych posiadłości spory kompleks dóbr i przekazał go na uposażenie nowej placówce klasztornej.

Klasztor Cystersów - 1 © niradhara


Opactwo musiało rozwijać się pomyślnie, skoro już w 1 ćw. XIII w. podjęto wysiłek budowy okazałej świątyni, a krótko potem kompleksu klasztornego. Spore szkody opactwu poczyniły najazdy tatarskie w roku 1241, a w1259 spalono nawet klasztor. W wyniku tych spustoszeń książę Bolesław Wstydliwy nadał klasztorowi szereg przywilejów. Określił on Koprzywnicę jako targ na prawie niemieckim, a legat papieski zatwierdził klasztorowi dziesięciny z dwudziestu pięciu wsi. Na skutek reformy przeprowadzonej przez Edmunda a Cruce i wprowadzenia prowincji polskiej, Koprzywnicy wyznaczono w 1580 r. liczbę dwudziestu zakonników, którzy powinni zamieszkiwać klasztor.

Klasztor Cystersów -2 © niradhara


W tym czasie opactwo kontynuowało dotychczasową linię rozwoju gospodarczego, opierając swą siłę na dobrach ziemskich, tworzonych folwarkach, centrum handlu lokalnego, jakim był ośrodek miejski w Koprzywnicy, oraz na dochodach z dziesięcin, młynów i przywilejów monarszych.

Klasztor Cystersów - 3 © niradhara


Klasztor Cystersów - 4 © niradhara


W kwietniu 1819 r. decyzją władz carskich, którą wcielił w życie rząd Królestwa Polskiego, klasztor skasowano. Zabudowania klasztorne przeznaczono dla parafii koprzywnickiej i oddano w zarząd diecezjalny Kościół i budynki klasztorne uległy uszkodzeniu podczas obu wojen światowych. W latach 1948-1949 przeprowadzono prace konserwatorskie.

Klasztor Cystersów - 5 © niradhara


Klasztor Cystersów - 6 © niradhara


Teraz Piotrek koniecznie chce dojechać do Łoniowa. Zgadzam się, a potem przeklinam w duchu, że dałam się namówić. Jedziemy główną, ruchliwą drogą. Po lewej słupki i zwężenie jezdni, po prawej dziury gabarytami niemal równe lejom po bombach. Czy warto było ryzykować życie, by zobaczyć pałac zza ogrodzenia?

pałac Moszyńskich © niradhara


Pałac w Łoniowie powstał w połowie XVIII wieku. Wtedy to ówcześni właściciele wsi Łoniów Moszyńscy (potomkowie naturalnej córki Augusta II Mocnego i jego faworyty Anny Konstancji von Hoym, znanej jako hrabina Cosel ) postanowili na miejscu dotąd zajmowanym przez dwór wybudować pałac - obiekt wygodny, nowoczesny i reprezentacyjny. Opracowanie projektu powierzono znanemu architektowi z Krakowa, Antoniemu Łuszczkiewiczowi.

przyłapany na podjadaniu © niradhara


Na szczęście dalej znów jedziemy bocznymi drogami wśród sadów. Dojeżdżamy do Sulisławic. Tu znajduje się jedno z najsławniejszych Sanktuariów Maryjnych w diecezji sandomierskiej. Tworzy je zabytkowy zespół dwóch kościołów.

doimy Unię © niradhara


Piotrek idzie zwiedzać © niradhara


Stary, malutki kościół Narodzenia NMP, zachował późnoromańskie detale architektoniczne. Wzniesiony został około poł. XIII w. zapewne przez warsztat zatrudniony przy budowie klasztoru cystersów w Koprzywnicy. Zachowała się część zachodnia kościoła z portalem. Część wschodnia dobudowana w miejsce drewnianej ok. 1600r., zakrystia z XVIII w. Wnętrze kryte stropem ma wyposażenie barokowe.

stary kościół © niradhara


ołtarz w starym kościele © niradhara


stary kościół w Sulisławicach © niradhara


cóż za piękny sufit © niradhara


Nowy zbudowano w latach 1871-88 wg projektu architekta Wojciecha Bobińskiego. Neogotycka trójnawowa bazylika prezentuje zewnątrz klasyczny gotycki system szkarp i łuków przyporowych. W ołtarzu głównym znajduje się niewielkich rozmiarów obraz Misericordia Domini. Malowany na desce, późnogotycki, w 1659 r uznany za cudowny znany licznym pielgrzymom pod nazwą Matki Boskiej Bolesnej Sulisławskiej.

bazylika w Sulisławicach © niradhara


wnętrz bazyliki © niradhara


organy © niradhara


kolejny piękny sufit © niradhara


Zaczyna kropić, na horyzoncie widać czarne chmurzyska. Wracamy na camping. Gdy dojeżdżamy do Sandomierza okazuje się, że mieliśmy szczęście, bo tu nieźle lało.

ten szlak zaprowadzi nas na camping © niradhara


wracamy do Sandomierza © niradhara




Uwaga: teraz będzie fotorelacja wieczorna. Ortodoksyjni cykliści stanowczo nie powinni jej oglądać, jako że stare miasto zaliczyliśmy per pedes ;)

najpierw lodziki © niradhara


potem "Czerwony Kapturek" © niradhara


Piotrk wybrał "Straż Nocną" :) © niradhara


budynek Poczty Polskiej © niradhara


sandomierski ratusz © niradhara


fotka zbiorowa ratusza i kamieniczek © niradhara

magneticlife.eu because life is magnetic

Komentarze (17)

jak pięknie

angelino 19:39 środa, 27 lipca 2011

Kuba - nie pojawiła się, ale jesteśmy czujni i nieufni wobec wszelkich opcji ;)

Tymoteuszka - to nie jest wyprawa rowerowa, tylko zwykłe wycieczki po okolicy. Bazą wypadową jest camping w Sandomierzu.

niradhara 12:32 środa, 27 lipca 2011

To który to już dzień w trasie? ;)
Ciekawie opisujecie trasę, fantastyczne zabytki i zdjęcia. Jest co czytać i oglądać.

Tymoteuszka 21:55 wtorek, 26 lipca 2011

szkopom??? aaa Szkotom! ufff ;) już myślałem, że jakaś ukryta niemieckość się ujawniła w Sandomierzu :)

k4r3l 20:52 wtorek, 26 lipca 2011

Czesiek - sandomierskie stare miasto urzeka o każdej porze :)

Przemek - i właśnie to wnętrze jest jest najważniejsze :)

Tomek - znowu Ci dziękuję :)

Miciu22 - nie damy się pogodzie, tak łatwo nas nie uziemi!

niradhara 19:50 wtorek, 26 lipca 2011

No cóż, pogoda za wszelką cenę chciała was uziemić, jednak poradziliście sobie. Ten niebieski sufit wygląda fenomenalnie.

miciu22 17:55 wtorek, 26 lipca 2011

To znowu ja,piękne foty!:))

funio 17:35 wtorek, 26 lipca 2011

Piękne wnętrza. Ta to już jest, że ładny acz zwykły budynek ma "bogate wnętrze", z ludźmi też tak czasem jest :-)

shem 17:18 wtorek, 26 lipca 2011

Piękne okolice zarówno za dnia jak i w nocy. Fotki nocne zrobione w idealnym czasie, gdy niebo nie jest jeszcze czarne.

czecho 16:10 wtorek, 26 lipca 2011

Tomek - zabierz rodzinę i wpadnijcie tu na parę dni, jest co zwiedzać.

Nefre - mnie też oczarowały.

Djablica - uliczka prowadzi na wzgórze o tej samej nazwie, którym związana jest piękna legenda. Podziemia sandomierskie zwiedziliśmy. Nie wiem o jakie najbliższe miasteczko Ci chodzi, być może Opatów, bo tam też są podziemia. Brakło nam na nie czasu. Relację z Opatowa oczywiście uzupełnię :)

Rowerzystka - idealne nie są, bo robione bez statywu, ale pamiątka jest.

Masakra - "Czerwony Kapturek" teoretycznie składał się z ginu, soku malinowego i 7up. Niestety, tylko te dwa ostatnie składniki były wyczuwalne :(

Iwonka - wrażeń i pięknych obrazów przez tych kilka dni było tyle, że aż mi się mieszają. Chyba zacznę czytać swój własny blog, żeby sobie je jakoś usystematyzować :D

niradhara 06:50 wtorek, 26 lipca 2011

Jak to miło napełniać sobie głowę takimi pięknymi obrazami, potem miłe wspomnienia nie raz potrafią poprawić humor :)

anwi 19:36 poniedziałek, 25 lipca 2011

Ja też byłam w Sandomierzu, nie raz, też byłam w klasztorze Cystersów, szłam wąwozem, ale kurcze dojechałam tam autokarem :( Chciałabym też się wybrać tam i pojeździć rowerkiem. Może się uda w przyszłości :)
Zrobiłaś mi smaka tym "Czerwonym Kapturkiem" ;)

masakra 08:53 poniedziałek, 25 lipca 2011

Wow, te nocne fotki :))

rowerzystka 07:02 poniedziałek, 25 lipca 2011

fajnie, tez bylam w Sandomierzu i zrobilam relacje na bs, ale ta budka wyglada dokladnie tak samo jak wtedy, a wawoz krolowej jadwigi tez zwiedziliscie, kurcze, jechalam z ta uliczka, a nie wiedzialam ze ma taka ladna nazwe...jak tam bylam to tez padalo. a zwiedziliscie podziemia?w pobliskim miasteczku tez sa fajne podziemia, polecam. pozdrowka znad fiordu :)

Djablica 23:27 niedziela, 24 lipca 2011

Super te sufity sa piękne w tych kościołach:)))))

Nefre 21:37 niedziela, 24 lipca 2011

Buuu!.ja też tak chcę!!!

funio 21:31 niedziela, 24 lipca 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa kojni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]